Reklama

Podsumowanie cyklu Nawałki? Same pozytywy!

redakcja

Autor:redakcja

02 lipca 2016, 14:30 • 5 min czytania 0 komentarzy

W piłce reprezentacyjnej mamy do czynienia z dwuletnimi cyklami, na które składają się mecze eliminacyjne do mistrzostw świata lub Europy oraz – jeśli dobrze pójdzie – sam turniej. Od wielu lat praca selekcjonera naszej kadry pokrywała się z czasem jednego cyklu (wyjątkiem był tylko Beenhakker), a po jego zakończeniu zazwyczaj następowało liczenie strat. Dziś, tuż po finale naszej przygody z Euro 2016, budzimy się jednak w zupełnie innej rzeczywistości. Dziś nie trzeba myśleć o budowaniu drużyny na kolejne eliminacje, bo drużyna zdaje się być zupełnie gotowa.

Podsumowanie cyklu Nawałki? Same pozytywy!

Tak jak poprzednie cykle naszej reprezentacji dostarczały głównie powodów do zmartwień, tak ten ostatni obfituje w same pozytywy. Za kadencji Adama Nawałki zmieniło się praktycznie wszystko – organizacja, przygotowanie fizyczne, mentalność, a także poziom sportowy całej drużyny. Krok do przodu – a czasem nawet kilka kroków – zrobili podstawowi piłkarze reprezentacji, którzy grali też u poprzednich selekcjonerów, czyli Piszczek, Lewandowski, Krychowiak, Glik i Grosicki. Z kolei wysoką formę potrafili utrzymać Fabiański, Szczęsny i Błaszczykowski. Niewątpliwą zasługą obecnego selekcjonera było wyciągniecie z tych piłkarzy najlepszych cech i sprawienie, że na poziomie drużyny narodowej potrafili pokazać to samo co w klubach. Jakkolwiek spojrzeć, cykl Nawałki wykreował prawdziwych liderów tej drużyny, i to w naprawdę dużej liczbie.

Drugą częścią tej układanki są piłkarze, których selekcjoner dla tej kadry wynalazł. Piłkarze, którzy byli ignorowani przez poprzedników lub wykorzystywano ich w zupełnie inny sposób. Weźmy Maciej Rybusa, wymyślonego w reprezentacji na lewej obronie. Doskonale pamiętamy spotkania Nawałki ze szkoleniowcem Tereka i namawianie go, by cofnął Polaka do defensywy. Pamiętamy też, że kiedy po raz pierwszy Nawałka postawił na „Rybkę” w obronie w eliminacyjnym meczu z Gruzją, jego klubowe występy na tej pozycji można było policzyć na palcach jednej ręki, i to w całej karierze. To Nawałka dał sygnał trenerowi klubowemu, że Maciek może z powodzeniem grać w obronie, to on dał tu pierwszy impuls. To dzięki naprawdę dobrym występom w kadrze taki wariant zaczął być coraz częściej stosowany w klubie – w kolejnym sezonie już jedenaście razy Rybus zagrał na lewej obronie. A teraz przeszedł do Lyonu właśnie na tę pozycję. – Sprowadzamy go do defensywy – powiedział nam szef skautów wicemistrzów Francji, Florian Maurice.

Nawałka był swoistym projektantem kariery Rybusa, który teraz może szykować się do bojów w Lidze Mistrzów. A przecież tak samo było z Milikiem, na początku eliminacji wyrwanym z młodzieżówki Marcina Dorny (i to w imię meczu Gibraltarem!), o co wielu miało do selekcjonera żal. Tymczasem Nawałka po prostu konsekwentnie budował Milika i chciał go mieć w drużynie od samego początku, bo to o niego planował oprzeć atak. Pamiętajmy, że w 2014 roku Milik miał cholernie trudny start w Ajaksie i często grzał ławę. Momentem przełomowym nie był żaden mecz w klubie, ale październikowe starcia z Niemcami i Szkocją, w których nasz napastnik wpisywał się na listę strzelców. To właśnie mecze w kadrze – więc pośrednio i Nawałka – rozhuśtały klubową karierę Arka. Nasz napastnik złapał w reprezentacji pewność siebie, którą w kolejnych dniach potrafił przełożyć na grę w Ajaksie, gdzie momentalnie wywalczył miejsce w składzie i zaczął regularnie trafiać.

Reklama

A jak było z Pazdanem? Michał grał w reprezentacji tylko u dwóch trenerów – u Nawałki i u Beenhakkera, któremu Nawałka asystował. Jedną z pierwszych rzeczy, jaką zrobił obecny selekcjoner, było powołanie „Piranii” na premierowe zgrupowanie, po przeszło pięciu latach nieobecności w drużynie narodowej. Później Pazdan otrzymał swoją szansę w eliminacyjnym meczu z Gruzją i całkowicie ją wykorzystał. Jeżeli odtworzymy sobie chronologię zdarzeń, to w czerwcu 2015 roku Michał zagrał dwa mecze na zero z tyłu w kadrze, po czym Legia złożyła za niego bardzo korzystną ofertę. Potwierdzenie umiejętności na szczeblu reprezentacyjnym musiało odegrać tu kluczową rolę. A teraz? Teraz Michał nieprawdopodobnie wypromował się na Euro i Warszawa powoli staje się dla niego zbyt ciasna.

Spójrzmy też na pierwszego zmiennika w naszej drużynie na Euro, Bartosza Kapustkę. Kiedy otrzymał pierwsze powołanie do kadry, dopiero walczył o podstawowy skład w Cracovii, w którym – w całej swojej karierze – nie znalazł się nawet piętnaście razy. Tu też odtwórzmy chronologię – przed pierwszym powołaniem, po 6. kolejce sezonu 2015/16, Bartek miał na koncie jednego gola i jedną asystę. A w kolejnych dziesięciu meczach strzelił także jednego gola, ale dołożył już osiem asyst. I chyba ewidentnie widać, kto i w którym momencie napędził karierę Kapustki.

A takich przykładów jest znacznie więcej. Artur Jędrzejczyk był w reprezentacji od pewnego czasu, ale nikt nie postawił na niego na lewej stronie defensywy, gdzie od wielu lat mieliśmy prawdziwą dziurę. A Krzysztof Mączyński? Ten chłopak mógł wejść na taki poziom tylko przy Nawałce i pewnie nawet nie trafiłby do notesu żadnego innego selekcjonera. Jeśli ktoś jeszcze podważa rolę pomocnika Wisły w pierwszej jedenastce, to z pewnością nie jest w stanie zanegować faktu, że Nawałka wykreował bardzo solidnego piłkarza, który dziś miałby pewne miejsce w kadrze u każdego selekcjonera.

Rybus, Milik, Pazdan, Kapustka, Jędrzejczyk, Mączyński – to są prawdziwe owoce dwuletniego cyklu Adama Nawałki oraz kariery napędzone przez reprezentację. Sześciu graczy pierwszego składu lub będących od tego składu o włos. Poprzednicy albo z nich nie korzystali, albo wystawiali na pozycjach, na których niewiele drużynie dawali. W poprzednich reprezentacjach nie byłoby wielkiej tragedii, gdyby tych graczy w ogóle nie było w kadrze. A dziś to połowa naszej drużyny i ludzie, którzy – z wyłączeniem Rybusa – w dużym stopniu przyczynili się do tak udanego dla nas turnieju.

I wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze? Że za dwa lata – oby na mundialu w Rosji – Nawałka prawdopodobnie wymyśli kolejną szóstkę, która zacznie rozdawać karty w kadrze. Być może zrobi kozaka z Piotra Zielińskiego, być może zbuduje Karola Linettego albo – tak jak zrobił to przy Kapustce – wynajdzie kogoś, kogo dziś absolutnie nikt się nie spodziewa. Jakkolwiek spojrzeć, przy takim trenerze możemy ze spokojem spoglądać w przyszłość.

Reklama

MICHAŁ SADOMSKI


Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Szwarga: Nie zgadzam się z tą decyzją. Trudno, żebym przeszedł do porządku dziennego

Damian Popilowski
6
Szwarga: Nie zgadzam się z tą decyzją. Trudno, żebym przeszedł do porządku dziennego

Komentarze

0 komentarzy

Loading...