Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kibice Manchesteru United przez ostatnie lata musieli zgrzytać zębami i powstrzymywać się przed wydłubaniem oczu oglądając, jak gra ich drużyna, ale teraz wszystko wskazuje na to, że klub czekają lepsze czasy. Najpierw zakontraktowano Jose Mourinho, potem obrońcę Erica Bailly’ego, Zlatana Ibrahimovicia, aż w końcu Henricha Mchitarjana z Borussii Dortmund. Tak jak dla Czerwonych Diabłów jest to wiadomość znakomita, tak dla BVB – fatalna. Drużyna bowiem na przestrzeni kilku tygodni straciła cały kręgosłup – Hummelsa, Guendogana i teraz właśnie Ormianina.
O 26-latku tak pisaliśmy jeszcze kwartał temu:
Podczas gdy rok, dwa temu grę Mchitarjana charakteryzowało zagubienie i strzelecka nieporadność, dziś systematycznie daje dowód temu, że ma oczy dookoła głowy, a z precyzyjnego uderzenia wewnętrzną częścią stopy zrobił swój znak firmowy. Mamy końcówkę marca, a liczby Ormianina na wszystkich frontach – od Bundesligi po Ligę Europejską – prezentują się wyśmienicie: 43 mecze, 20 goli, 24 asysty. W tak naszpikowanej ofensywnie grającymi zawodnikami drużynie, gdzie ciężar punktowania rozkłada się na wszystkich – od obrońców po napastników – to nie lada wyczyn.
Ostatecznie jeszcze te liczby podkręcił – skończyło się na 52 spotkaniach, 23 golach i 32 asystach. Bezdyskusyjnie najlepszy w Borussii, bezdyskusyjnie najlepszy w całej Bundeslidze. Po dwóch latach totalnej beznadziei, po dwóch latach prowokowania totalnej beki swoimi spektakularnymi pudłami, rozegrał sezon z bajki i nic dziwnego, że zainteresowanie jego usługami było ogromne. Kibice z Signal-Iduna Park nie potrafią mu jednak wybaczyć tego, że przy pierwszej, lepszej okazji ucieka z klubu. Klubu, który mu zaufał. Klubu, który nie odsunął go, gdy był w fatalnej formie. O determinacji Mchitarjana, by opuścić Zagłebie Ruhry świadczy choćby fakt, że sam chciał pokryć różnicę finansową w oczekiwaniach finansowych pertraktujących stron. Ostatecznie kluby się jednak dogadały, ale niesmak pozostał.
Manchester otrzymuje więc znakomitego rozgrywającego, który w ostatnich miesiącach pokazał pełen wachlarz swoich umiejętności. Jose Mourinho dostanie zawodnika dokładnie takiego, jakiego szukał w każdej swojej dotychczasowej drużynie – inteligentnego, kreatywnego, ale i nieunikającego gry defensywnej. Niemieckie media zgodnie zastanawiają się natomiast, czy Ormianin podoła presji, jaka panuje w tak wielkim i głodnym sukcesów klubie. Bo płacić tak kolosalne pieniądze (42 miliony euro), na rok przed końcem kontraktu, za gościa, który w poprzednim klubie aklimatyzował się dwa lata, to jednak dość spore ryzyko.
Ogromny ból głowa mają teraz działacze Dortmundu, bo z dwóch kluczowych formacji wyrwano drużynie aż trzy kluczowe elementy. Fakt faktem klub zarobił łącznie ponad 100 milionów, ale póki co ani nie wzmocnił drużyny na tu i teraz, ani też nie stworzył planu alternatywnego. Poza tym, że do Borussii trafiło grono młodych zawodników, to – jak podaje Bild – klub interesuje się przede wszystkim André Schürrle. Zawodnikiem, który ostatnie lata zmarnował i ciężko powiedzieć, czy akurat w Borussii uda mu się wskrzesić błysk, którym wygrywał w pojedynkę mecz jeszcze grając w Bayerze Leverkusen.
BVB w pewnym momencie chyba zbyt mocno przejęło się planowaniem przyszłości po odejściu Juergena Kloppa, a zbyt słabo przyłożyło się do tego, by utrzymać w drużynie naturalną harmonię i kontynuację. Takich wyrw w tym zespole nie było nigdy – nawet gdy ta zdobywała dublet i docierała do finału Ligi Mistrzów. Teraz jest postawiona w zupełnie nowej sytuacji i wielka odpowiedzialność przed duetem Watzke – Zorc, by po błędach popełnionych tego lata, wyjść z twarzą.