– Przed mistrzostwami Europy mówiłem, że chcemy wrócić do kraju z podniesioną głową, żeby nikt nie musiał się za nas wstydzić. To udało nam się spełnić. Ani my sami, ani nikt inny nie musi za nas przepraszać – mówi Kamil Glik w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym”.
FAKT
Na start sympatyczne obrazki:
Tekst ku pokrzepieniu: ta drużyna ma przyszłość.
Co nam zostanie po Euro? Drużyna, która może być jeszcze lepsza. Zapewne Nawałka nadal wytrwale będzie szukał rozgrywającego. Jeżeli Piotr Zieliński (22 l.) w końcu zacznie grać w narodowych barwach na miarę swoich dużych możliwości, pozwoli to temu zespołowi wskoczyć na jeszcze wyższy poziom. Na tych najbardziej doświadczonych kadrowiczów coraz śmielej zaczynają naciskać młode wilki, których Nawałka zabrał do Francji. Arkadiusz Milik (22 l.) jest już pewniakiem, coraz więcej argumentów do gry w pierwszym składzie daje Bartosz Kapustka (20 l.), są też wspomniany Zieliński, Karol Linetty (21 l.) czy Mariusz Stępiński (21 l.). Młodzież zebrała we Francji bezcenne doświadczenie.
I powrót do smutnej ligowej rzeczywistości. Dopiero zaczął się lipiec a Cracovia już musi ratować sezon. Wypowiedź Janusza Filipiaka:
– Pewien człowiek, który siedział obok naszych kibiców, obrażał ich. Ochroniarze musieli sprowadzić go w inne miejsce. Nasi kibice nie dostali nawet wody, zresztą my też. Nie było internetu i mieliśmy tylko szczątkowe informacje z meczu z Polski z Portugalią, a wszyscy dookoła palili papierosy lub cygara i byłem totalnie zadymiony. Będę śmierdział chyba tydzień – opisuje ze śmiechem.
GAZETA WYBORCZA
Na start poturniejowa rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem.
Dotąd po turniejach mistrzowskich kibice wyśpiewywali do piłkarzy pocieszające “Polacy, nic się nie stało”. Tym razem chyba się stało?
Po 30 latach znów przylecieliśmy na imprezę mistrzowską nie jako turyści, ale jako jej normalni, poważni uczestnicy. A nawet mocno zaznaczyliśmy swoją obecność. Uważam, że nie mamy czego fetować, ale możemy czuć zadowolenie z występu. Nawet jeśli czujemy niedosyt. Bo czujemy. I to duży, Portugalia była w zasięgu.
Niby po tylu tygodniach człowieka ciągnie do domu, też mnie czasami ciągnęło, ale teraz bez przerwy myślę: “Cholera, wytrzymałoby się tu jeszcze kilka dni więcej, była szansa…”. Byliśmy bardzo dobrze zorganizowani taktycznie i – tu wielki plus dla sztabu trenerskiego – widać było rękę trenera i jego ludzi. W kilku sektorach boiska zabrakło trochę piłkarskiej jakości. Umiejętności wygrania pojedynku, kiwnięcia kogoś. Graliśmy wypracowanym na treningu schematem, brakowało szaleństwa.
Trzy włoskie łotry – tekst o defensorach Italii.
Leonardo Bonucci lubi zjeść przed meczem czosnek. Żeby odstraszać rywali samym oddechem. Zgodnie z przenajświętszym przykazaniem włoskiej sztuki obronnej: każdy sposób jest dobry. Giorgio Chiellini nie tknąłby ani ząbka. On pasjami wchodzi w cielesny kontakt, nasz sędzia Szymon Marciniak opowiada, że potrafi wyściskać po meczu arbitra, który pozwolił na męską walkę z napastnikami. Andrea Barzagli stoi pomiędzy nimi (w stylu gry, na boisku zajmuje prawą flankę). Nie obawia się bójki, wywołuje wrażenie samą posturą – najgrubsze kości, najszerszy w barach. Ale do przeciwnika nie lgnie, bo prowadzi go instynkt, wybitna umiejętność ustawiania się.
Każdy zupełnie inny, razem tworzą – aż się ciśnie na usta – gang porozumiewający się bez słów, doszlifowujący współpracę od setek meczów. Zabójcza mikstura agresywności, fizycznej tężyzny, organizacji w grze. Nie znajdziemy na Euro grupki obrońców bardziej zżytych, a zarazem bardziej doświadczonych, mających tak wielki dorobek. Najmłodszy Bonucci skończył 29 lat, w Juventusie gra od 2010 r. Najstarszy Barzagli skończył 35 lat, w Turynie zatrudniony od 2011 r. Wreszcie Chiellini – niespełna 32 lata, w klubie od 2005 r.
SUPER EXPRESS
W „SE” niewiele do poczytania. Przytoczmy rozmówkę z Robertem Lewandowskim:
Długo czekałeś na gola w tym turnieju, udało się z Portugalią. Czułeś ulgę?
Przede wszystkim cieszyłem się, że mieliśmy dobry początek. Jednak zastanawiam się, czy nie powinniśmy bardziej zaryzykować. Bo widać było, że gdy to robiliśmy, przycisnęliśmy Portugalczyków i zaczęli się gubić, a my odzyskiwaliśmy piłkę. Poza tym mieliśmy bardziej klarowne sytuacje. Szczęście nam nie dopisało, bo graliśmy dobrą piłkę. Nie przestraszyliśmy się tego, że gramy z Portugalią, że walczymy w ćwierćfinale. Jedyne czego mogę żałować to czasami zbyt może chcieliśmy grać defensywnie i nie próbowaliśmy zaatakować.
Jak pocieszaliście Kubę Błaszczykowskiego? Był jednym z najlepszych zawodników na turnieju, a jako jedyny pomylił się w konkursie jedenastek.
– Nikt nie ma pretensji do Kuby. Dał wiele reprezentacji na tych mistrzostwach Europy. Mam nadzieję, że Kuba wie, że nikt nie będzie miał do niego żalu. On będzie jeszcze silniejszy po tym. Zresztą dla mnie nie ma tematu: „kto nie strzelił karnego”. Bo jako drużyna odpadliśmy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Ładna okładka:
Ta drużyna ma wielką przyszłość – podobny tekst do tego, co w „Fakcie”.
– Te mistrzostwa zapoczątkowały fantastyczną erę emocji. Przeciwnicy będą nas teraz traktować z dużo większą powagą, ale musimy być na to przygotowani, jeśli chcemy się liczyć w europejskiej piłce. Cieszy mnie, że odzyskaliśmy zaufanie kibiców, którzy znowu w nas wierzą. Mam nadzieję, że to dopiero początek tej drużyny – mówił selekcjoner. Dzisiaj w polskiej kadrze dominuje ból, rozczarowanie, zgryzota. Widać to po twarzach zawodników, bo biało-czerwoni nie potrafią udawać. Nie pocieszyły ich nawet tłumy, które jak bohaterów przywitały piłkarzy na warszawskim Okęciu. Pechowa porażka z Portugalią przygniotła naszych graczy, teraz muszą ją przetrawić w spokoju i wrócić do równowagi. Już za dwa miesiące zaczynają się eliminacje mistrzostw świata w 2018 roku. Po tak rewelacyjnym występie Polaków we Francji będą oni faworytem grupy z Rumunią, Danią, Czarnogórą, Kazachstanem i Armenią.
Królewskie powitanie kadry. Kilka obrazków:
Kamil Glik: Nikt nie musi się za nas wstydzić. Prawda.
Takie porażki bolą najbardziej.
Nie jest to żadna przyjemność, gdy odpadasz po serii rzutów karnych, walcząc o półfinał. Taka jest piłka. Trzeba jechać dalej.
Jaka była szatnia po meczu?
Cisza, a potem podziękowania za to, co udało nam się zrobić. Mieszane uczucia. Smutek, że to już wszystko się kończy…
Futbol jest okrutny? Dwa gole stracone w pięciu meczach, nie przegraliście żadnego spotkania.
Takie są reguły. Bywa… Przed mistrzostwami Europy mówiłem, że chcemy wrócić do kraju z podniesioną głową, żeby nikt nie musiał się za nas wstydzić. To udało nam się spełnić. Ani my sami, ani nikt inny nie musi za nas przepraszać.
Kuba Błaszczykowski – bohater tragiczny.
Na EURO nad Sekwanę jechał wycofany, już bez kapitańskiej opaski, w roli bohatera, ale co najwyżej drugiego planu. Za sobą miał kiepski sezon we Florencji, na boisku spędził niewiele ponad tysiąc minut, ale w reprezentacji – po raz kolejny – nie zawiódł. Pisał piękną historię, wyglądało, że los zwraca mu to, co zabierał wcześniej. W pierwszych czterech meczach Kuba błyszczał i prowadził drużynę od wygranej do wygranej i ćwierćfinału. Na inaugurację, z Irlandią Północną, zaliczył asystę przy bramce Arkadiusza Milika. Kolejne trafienia Polaków we Francji były już jego dziełem: zapewnił Polsce grupową wygraną z Ukrainą oraz strzelił gola Szwajcarii w 1/8 finału ME. W walce o ćwierćfinał, nie pomylił się w serii jedenastek. – Za stary jestem, żeby się denerwować – mówił po meczu ze Szwajcarami. (…) – Bramkarz wyczuł, gdzie będę strzelał. Zawsze wybieram ten róg, może mogłem strzelić nieco mocniej albo podnieść piłkę wyżej? Teraz można tylko gdybać, historii już nie zmienimy, trzeba iść dalej – dodał Kuba. Dla niego francuski turniej ma słodko-gorzki smak.
Była emocjonalna wypowiedź Kamila Glika, Łukasz Piszczek nieco bardziej analitycznie patrzy na turniej we Francji.
Piłka jest piękna, ale bywa przeklęta.
Ostatnio to my cieszyliśmy się ze zwycięstwa w rzutach karnych, a rozpaczali Szwajcarzy. Minęło parę dni i, niestety, to my jesteśmy w roli przegranych. Tym razem powody do radości ma rywal. Szkoda, bo w meczu – pewnie tak jak Szwajcarzy, którzy czuli się lepsi od nas – tak my nie byliśmy słabsi od Portugalczyków. Dominowaliśmy, mieliśmy lepsze okazje, prowadziliśmy. Z turniejem żegna się zespół, który ani przez moment nie przegrywał. A medal będzie miała reprezentacja, która w 90 minutach nie umiała pokonać żadnego z rywali. Chorwatów wyeliminowali dopiero po dogrywce. Dziwnie się poukładało, ale taka jest formuła mistrzostw Europy. To Portugalia walczy o finał.
Tomasz Frankowski ocenia reprezentację. Noty prezentują się tak:
Łukasz Fabiański – 8
Wojciech Szczęsny – 7
Łukasz Piszczek – 8
Kamil Glik – 7
Michał Pazdan – 8
Artur Jędrzejczyk – 7
Thiago Cionek – 6
Jakub Błaszczykowski – 8
Grzegorz Krychowiak – 9
Krzysztof Mączyński – 7
Kamil Grosicki – 7
Bartosz Kapustka – 7
Tomasz Jodłowiec – 6
Sławomir Peszko – 6
Piotr Zieliński – 5
Arkadiusz Milik – 7
Robert Lewandowski – 8
Dwa uzasadnienia:
Jakub Błaszczykowski: Najpierw perypetie w klubie, później niewiadoma jaką rolę przydzieli mu selekcjoner – przecież przypuszczano, że Kuba może siedzieć na ławce. Ale swoją zaciętością i charakterem wygrał miejsce w składzie i do czwartkowego rzutu karnego z Portugalią był najjaśniejszą postacią reprezentacji. Strzelał gole, asystował, po prostu błyszczał. Niewykorzystana jedenastka nie wpłynie jednak na zainteresowanie jego osobą ze strony dobrych klubów.
Grzegorz Krychowiak: Potwierdził klasę. Jeśli Paris Saint Germain wyda 45 milionów euro, to te pieniądze będą absolutnie dobrze zainwestowane. Lider zespołu. Regulator gry. Kiedy Grzegorz przyspiesza, robi to cały zespół, gdy zwalnia, drużyna robi to samo. Sprawił, że biało-czerwoni wznieśli się na wyżyny. Klasa światowa, aż brakuje komplementów.
Fot. FotoPyK