Reklama

Zaliczyłem parę nauczek, ale wreszcie staram się iść prostą drogą

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2016, 15:15 • 6 min czytania 0 komentarzy

– „Lewy” zawsze powtarza, że trzeba uczyć się maniery zwyciężania. Nie od czasu do czasu, tylko zawsze. Nawet w sparingach – może nie licząc dwóch ostatnich – pokazywaliśmy, że zależy nam na wygranych. Z kimkolwiek gramy, chcemy pokazywać jak najlepszy futbol – opowiada Kamil Grosicki. W czym Polska ma przewagę nad Portugalią? Jakiego SMS-a przysłał prezes Rennes? Czyje statystyki w defensywie są imponujące?

Zaliczyłem parę nauczek, ale wreszcie staram się iść prostą drogą

YsHWVUo-2-2-1-1-1

– Wielu myślało, że mecze o wszystko będziemy grali w grupie, ale niestety muszę ich zawieść – powiedziałeś na konferencji przed Szwajcarią. Nie masz wrażenia, że za naszego życia mimo wszystko nie było tak dobrej atmosfery wokół kadry?

Po eliminacjach wiara poszła do góry. Wiemy, że jest moda na piłkę i naszą reprezentację. Powiedziałem tak na konferencji, bo chciałem zaakcentować, że jesteśmy gdzie indziej niż parę lat temu. Skończyły się mecze o wszystko w grupie, a przeniosły na fazę pucharową. O to mi chodziło. Słyszę przecież, co się dzieje. Moi znajomi przyjeżdżają do Francji. Wiem, jaki panuje szał w Polsce. Dobrze, że mamy tu spokój i nie oglądamy z tego bliska. W tym momencie najważniejsza jest koncentracja. La Baule temu sprzyja, a na podziękowanie kibicom jeszcze przyjdzie czas.

Powiedziałeś w „PS”, że nie chcesz już być traktowany jako klaun, tylko piłkarz pełną gębą. Masz przekonanie, że po tym, co pokazałeś w Rennes, eliminacjach i teraz na Euro dokonuje się pewien przełom?

Reklama

Moja wartość sportowa i jako człowieka mocno poszła do góry. Inaczej patrzę na życie. Zaliczyłem parę nauczek, ale teraz staram się wreszcie iść prostą drogą. Żyć tym, co się dzieje teraz, a nie później. Skupiam się na piłce i staram się tak wszystko układać, by rodzina była szczęśliwa. Czuję, że od dwóch lat moja kariera przyspieszyła. Od kiedy pojawił się trener Nawałka, zacząłem być częścią reprezentacji, zaczęło iść do przodu, a potem jeszcze nabrało rozpędu.

Był jakiś konkretny moment, kiedy zauważyłeś, że drzwi do dużej piłki stają otworem i jesteś w stanie przez nie przejść?

Pokazały to mecze z Niemcami. Przekonałem się na tle mocnego przeciwnika, że potrafię być groźny, stwarzać sytuacje i dochodzić do nich. Dopiero wtedy twoja wartość staja się zauważalna. Reprezentacja to reprezentacja. Te mecze są szczególne. Wtedy dowiadujesz się, na jakim faktycznie jesteś poziomie. Kadra niesamowicie mnie nakręca. Wszystko zaczęło się od wrześniowego meczu z Niemcami, a potem wykorzystałem to w sezonie, choć i tak nie do końca go wycisnąłem. Mogło być lepiej. Dobrze, że wreszcie pojawiły się liczby, bo one zawsze rzucają się w oczy. Z drugiej strony – sezon jeszcze się nie zakończył i oby trwał jak najdłużej.

A potem? Everton?

Skupiam się na Euro. Prezes klubu napisał mi SMS-a, że jest ze mnie dumny i mam myśleć tylko o turnieju. Z klubem łączy mnie czteroletni kontrakt. To komfort życiowy. Może być tylko lepiej. Zainteresowanie oczywiście się pojawia, ale to jeszcze nie czas na rozmowy o transferze. Anglia jest moim marzeniem. Może będzie mi dane tam zagrać, może nie. Menedżer pracuje nad takimi rzeczami. Już wcześniej miałem papiery na grę w lepszych klubach, ale kariera szła do przodu powoli. Dużym krokiem był transfer z Turcji do Francji. 40 meczów w reprezentacji to też coś. I wreszcie pojawiają się liczby. Nie jestem w reprezentacji po to, żeby w niej być, tylko faktycznie czuję się potrzebny.

Michał Pazdan twierdzi, że Lewandowski zaszczepił wam mentalność zwycięzców.

Reklama

„Lewy” zawsze powtarza, że trzeba uczyć się maniery zwyciężania. Nie od czasu do czasu, tylko zawsze. Nawet w sparingach – może nie licząc dwóch ostatnich – pokazywaliśmy, że zależy nam na wygranych. Z kimkolwiek gramy, chcemy pokazywać jak najlepszy futbol. Robert zdobywa trofea w piłce klubowej i czuje te sukcesy. Mnie tego brakowało, ale nakręcam się tym, co jest teraz. Możemy się zapisać w historii polskiej piłki.

Czujesz, że tę kadrę stać na coś wielkiego?

Spokojnie. Pewność siebie i pokora.

Krychowiak twierdzi, że jeszcze nic nie osiągnęliście.

Jesteśmy aż w ósemce, ale też dopiero. Ten zespół nie będzie fruwał w chmurach.

Ale nie zaskoczyło cię, że aż tak zdominowaliście Irlandię Północną, a potem Szwajcarię w pierwszej połowie?

Dobrze, że graliśmy z Irlandią na początku, bo potem się rozkręcili i mogłoby być ciężej. Mimo że atak pozycyjny nie zawsze był w naszym wykonaniu dobry, pokazaliśmy, że potrafimy kontrolować mecz na wielkim turnieju i przebijać się przez mur. Wyglądało to naprawdę fajnie. Siedem punktów, zero goli straconych. Zbyt dużo jednak nie strzeliliśmy. Trzeba poprawić skuteczność w całej drużynie i będzie naprawdę dobrze.

Sam podkreślasz, że liczby są ważne. Jak bardzo może ich teraz brakować Lewandowskiemu?

Robert to wielka klasa, ale nie ma zbyt wielu sytuacji. Musimy mieć pretensje do siebie, bo my – pomocnicy – powinniśmy mu je stwarzać. Wierzę, że w najważniejszym meczu, czyli w czwartek, pojawią się te okazje i Robert je wykorzysta. Jestem pewny, że strzeli gola.

Który z kolegów najmocniej cię zaskoczył na turnieju?

Kuba wyskoczył z niesamowitą formą. Jego liczby są niewiarygodne. Już nie mówię o samej ofensywie, ale nawet o tym, co daje w obronie. Imponujące. Pazdan robi też świetną robotę z Glikiem. Każdy dokłada jakąś cegiełkę. Wy jesteście od oceniania, ale czy mamy jakieś słabsze punkty na Euro? Chyba nie.

A gdzie są rezerwy?

Każdy co mecz musi dawać dziesięć procent więcej.

Patrząc na wszystkie drużyny, w jakich grałeś – reprezentacje i kluby – to najlepiej zorganizowana drużyna?

Tak, zdecydowanie. Wygrywanie to jedno, ale my do tego dokładamy jakość. Gramy mecze na bardzo wysokim poziomie i przy wysokiej intensywności. Atakujemy i bronimy razem. Zdarzają się cięższe momenty jak z Niemcami czy Ukrainą, ale potrafimy przetrwać nawet te najgorsze i w kluczowym momencie zaatakować. Nie boimy się. Czy gramy z mistrzami świata, czy ze słabszymi – stwarzamy sytuacje i to sporo.

A nie bałeś się ze Szwajcarią, że mecz zaczyna wam się wymykać spod kontroli?

W drugiej połowie zaatakowali mocniej, ale gdybyśmy przegrywali 0:1, to zaatakowalibyśmy tak samo. Nie da się grać 90 minut na takiej intensywności jak my w pierwszej połowie.

Ten mecz pokazał też, że jesteście świetnie przygotowani fizycznie. Przy każdej reprezentacji mówi się o tym, jak ten długi sezon może odbić się na zdrowiu, ale po was kompletnie tego nie widać.

Czasem może nie widać cięższych momentów, ale właśnie wtedy dajemy z serca, bo wiemy, za kogo gramy. To nas niesie. Nie ma, że boli. Trzeba grać na maksa.

Jak się czujesz po tych 120 minutach?

Po meczach zawsze mam dobre wyniki badań. Szybko się regeneruję. Cały czas jestem głodny. Chciałbym tylko podtrzymać formę sportową – żeby te moje akcje dalej przynosiły efekt. Raz czy drugi nie wyjdzie, ale za czwartym już tak i jest korzyść dla drużyny. Nie wszedłem w turniej jak chciałem. Złapałem kontuzję, z Ukrainą trener bał się ryzykować kolejną żółtą. Teraz czuję, że wchodzę na najwyższe obroty. Muszę to potwierdzić z Portugalią.

Cieszysz się, że trafiliście właśnie na nich, a nie na Chorwację?

Chciałem Portugalię. Grać przeciwko Ronaldo to jest coś. Raz już z nimi zremisowałem 0:0, ale wtedy wszedłem na 15 minut. Chorwacja ma bardzo dobry zespół, ale to jest team. Portugalia to natomiast gwiazdy, które czasem grają pod siebie. Mamy nad nimi tę przewagę, że jesteśmy drużyną i nasze gwiazdy też chcą błyszczeć, ale dla zespołu. Nawet medialnie ten mecz fajnie wygląda.

Wzorujesz się na Cristiano, nie?

Praca, praca, praca. To maszyna. Lubię go oglądać. Ma taką pozytywną arogancję. Bardzo mi się podoba jego sposób życia.

Ale o koszulkę go nie poprosisz, bo nie masz takiego zwyczaju.

Wiadomo, że bym chciał, ale będę się wstydził! (śmiech)

Portugalskie gazety już piszą na okładkach, że zatrzymają się dopiero w Paryżu.

Parę lat temu nikt by nie pomyślał, że Polska będzie w tym miejscu. Myślą, że mogli trafić trudniej, ale dopiero mecz to pokaże. Nie zamierzam nic udowadniać w wywiadach. Jesteśmy dobrze przygotowani i w czwartek przekonamy się, kto szybciej pojedzie na wakacje – czy Cristiano, czy Grosicki. Ja w każdym razie nigdzie się nie wybieram. We Francji jest mi dobrze.

Rozmawiał TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...