On wrócił. Gotham miało Batmana, futbol ma Kapitana Oblecha, który walczy z odwiecznym rywalem – Dobrym Smakiem. Joachim Loew jakoś wytrzymywał spotkania z nami i Irlandią Północną, ale oglądając starcie ze Słowakami nie dał rady. Sprawdził, jak pachnie jego pacha i chyba mu się spodobało, bo wąchał rękę wyjątkowo intensywnie.
Naprawdę, to jest niewiarygodne. Myśleliśmy, że facet da sobie spokój i przynajmniej do końca Euro nie będzie nam obrzydzał tego turnieju. Potem, w domu, przy kominku, może spędzić całe noce na wkładaniu ręki gdzie chce, żeby zaraz szybko ją wyjąć i powąchać. Niech się nawet z kimś dogada i założy własną linię perfum, potem wypsika nimi pokój i spędzi tam całe wakacje. Ale na litość boską, nie przed milionami widzów, którzy patrzą w pudło w innym celu. Naprawdę proszę pana, u nas się płaciło około stówki, żeby oglądać piękne gole, a nie pańskie dziwactwa.
Poważnie się zastanawiamy, czy to nie jest choroba. Bo rozumiemy – raz. Człowiek może się zapomnieć, gdzieś podłubie w nosie, ktoś to wychwyci i jest wstyd. Chwilę się pośmiejemy, ale jak tego nie powtórzysz, to damy spokój. Jednak Loew atakuje na tym turnieju swoim dziwactwem z każdej strony, zaraz gość wparuje do animacji prezentującej składy i zamiast piłkarzy będzie on z koncertem „jak mi pachną dzisiaj jaja?”.
To jest tak niesmaczne, że trudno o tym pisać, bo każde słowo przyprawia o mdłości. My jesteśmy po kolacji, ale jeśli ktoś jeszcze nie jadł, to na własną odpowiedzialność może zobaczyć kolejny występ trenera Niemców. Może nie tak spektakularny jak ostatni, ale ciągle obrzydliwy.
Please not again…
pic.twitter.com/n86ls3zmav— Football Funnys (@FootballFunnys) 26 czerwca 2016