Reklama

Boniek: Nie wystarczy racjonalna praca. Potrzeba nam szaleństwa

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

24 czerwca 2016, 08:55 • 9 min czytania 0 komentarzy

– Drużyna robi na boisku to, co w czasie treningu. Wymieniliśmy czterech piłkarzy w składzie i pokonaliśmy Ukrainę, Włosi zrobili zmiany i przegrali z Irlandią. Niech tak będzie dalej, ale musi dojść trochę szaleństwa. Nie wystarczy racjonalna, naukowa praca całej drużyny. Potrzeba też szczęścia, czegoś nieobliczalnego – mówi w Fakcie i Przeglądzie Sportowym Zbigniew Boniek, prezes PZPN.

Boniek: Nie wystarczy racjonalna praca. Potrzeba nam szaleństwa

FAKT

f1

Przygotowania do Szwajcarii? Reprezentanci odprężali się w gronie najbliższych. Tekstu nie cytujemy, największą wartość stanowią tutaj zdjęcia. Zresztą, więcej jest fotek kobiet piłkarzy, niż samych piłkarzy.

Potrzeba nam szaleństwa – nie ma wątpliwości Zbigniew Boniek.

Reklama

Powiedział pan, ze gdy ktoś dobrze sypia przed ważnymi meczami, to niczego nie osiągnie w futbolu. Jak pan sypiał jako piłkarz?
– Zawsze miałem problemy przed meczem, zasypiałem o drugiej, trzeciej. Żyłem tym. Rozgrywałem spotkania w głowie.

A tutaj?
– Dobrze, bo wszystko jest poukładane. Człowiek jest trochę zestresowany, ale dlatego, że chcemy coś osiągnąć we Francji. Ale nie zamartwiam się. Drużyna robi na boisku to, co w czasie treningu. Wymieniliśmy czterech piłkarzy w składzie i pokonaliśmy Ukrainę, Włosi zrobili zmiany i przegrali z Irlandią. Niech tak będzie dalej, ale musi dojść trochę szaleństwa. Nie wystarczy racjonalna, naukowa praca całej drużyny. Potrzeba też szczęścia, czegoś nieobliczalnego.

f2

Polskie wojny marketingowe.

Kapitana kadry zaczyna gonić Krychowiak. Za jeden kontrakt może liczyć na 300-600 tys. zł. – Krychowiak czy Lewandowski zmienili sposób postrzegania piłkarzy przez klientów reklamowych i kibiców. Teraz są to profesjonaliści interesujący się nowymi technologiami, dbający o wygląd i zdrowy tryb życia. Idealni ambasadorzy dla każdego produktu – mówi Faktowi prezes zarządu Arskom Group Wojciech Szaniawski, który reprezentuje Krychowiaka. Piłkarze powoli stają się kimś więcej niż sportowcami. Pod względem popularności dogonili już celebrytów.

f3

Reklama

Szwajcaria szykuje plan na Polskę.

Szwajcarzy nie zachwycili podczas fazy grupowej, ale przed meczem 1/8 finału Euro 2016 z Polską (sobota, godz. 15) są pewni swego. Podobno wiedzą o biało-czerwonych wszystko. Mimo że dla Helwetów zbliża się niezwykle ważny dzień 9pierwszy mecz z fazie pucharowej w mistrzostwach Europy w historii), z twarzy zawodników, którzy trenowali na stadionie w Montpellier, nie znikały uśmiechy. Rozluźnienie i pewność siebie Szwajcarów były widoczne na konferencji prasowej. – Wiemy wszystko o Robercie Lewandowskim, pozostałych zawodnikach i waszej taktyce – powiedział Michael Lang (25 l.).

GAZETA WYBORCZA

gw
Polska drużyna dojrzewa
– mówi Grzegorz Mielcarski.

Kto jest bohaterem tej drużyny: Michał Pazdan, Bartosz Kapustka?
– Obawialiśmy się o graczy z ekstraklasy, ale pokazali, że niesłusznie. To turniej ich życia. Widać po Kapustce ogromny entuzjazm, a po Pazdanie wielkie skupienie. Ale nie oszukujmy się, ich przykład potwierdza tezę, że grając w lepszym otoczeniu, stajesz się lepszym piłkarzem. To Lewandowski, Krychowiak i Glik wyznaczają standardy i ciągną resztę za sobą.

Na Lewandowskiego to raczej narzekamy. Że nie strzela.
– Miał jedną znakomitą szansę, w meczu z Ukrainą, ale akurat spudłował. Poza tym pracuje dla drużyny – jasne, że oczekujemy więcej, ale ja nie mam cienia żalu. Nie jestem zawiedziony, bo on w każdym swoim geście na boisku udowadnia, jak bardzo mu na tej drużynie zależy. Po to, żeby Milik, Kapustka, Pazdan i inni mogli grać tak, jak grają, kapitan musi wziąć na siebie presję. Trzeba być piekielnie silnym. Robert przecież wie, że cała Polska czeka na jego bramki. A on mimo wszystko nie popada w obłęd, nie gra dla siebie.

gw2

Zostań legendą w 0,3 sekundy.

Polacy mogą w sobotę dać kibicom emocje, których nie dały drużyny wielkich poprzedników. Ale ostrożnie, bo z rzutami karnymi nie ma żartów. Lewandowski, Milik, Błaszczykowski, Krychowiak, Glik, Grosicki – to specjaliści od “jedenastek” w reprezentacji. Jeśli będą na boisku w 120. minucie 1/8 finału ze Szwajcarią, to spośród nich selekcjoner wytypuje piątkę do strzelania rzutów karnych. Kiedy Lewandowski – on je pewnie zacznie – podejdzie do piłki, polski kibic zostanie wysłany w nieznane.  Reprezentacja sięgała już po medale mundiali. Zdarzało jej się rywali rozbijać (7:0 z Haiti w 1974 r., 5:1 z Peru w 1982 r.), wygrywać z Argentyną i broniącą mistrzostwa świata Brazylią (1974 r.). Polacy zostawali królami strzelców (Grzegorz Lato), kończyli na podium plebiscytu Złota Piłka (Deyna w 1974 r., Boniek w 1982 r.). Ale nigdy – ani na MŚ, ani na ME, ani na igrzyskach żadna drużyna nie kończyła meczu serią “jedenastek”. Wprowadzono je w 1974 r., ale w Niemczech nie było systemu pucharowego, zatem drużyna Górskiego mogła je wykonywać tylko w meczu o brąz. – Ćwiczyliśmy je po treningach. Pierwszy w kolejności był Kazik Deyna, ale nie przypominam sobie, żebyśmy przed spotkaniem z Brazylią wybrali całą piątkę – wspomina Andrzej Strejlau, który pomagał wówczas Górskiemu.

Z Francji koresponduje Rafał Stec: Euro ułomnych drużyn.

Nie szukajcie tutaj Ligi Mistrzów, bo nie znajdziecie. Ani teraz, ani nigdy. Pojękiwania o miernym poziomie gry, uwłaczającym mistrzostwom kontynentu, wybrzmiewają właściwie codziennie. Na Euro 2016 pada rekordowo mało goli, zbyt wiele meczów dotkliwie średnich przeplatają meczydła do natychmiastowego zapomnienia, najjaśniejsze gwiazdy ledwie się tlą. Nie uświadczysz reprezentacji zbliżającej się do ideału, żadna nie zdobyła w fazie grupowej – co się na turniejach prawie nie zdarza – kompletu punktów. Kiedy wprawili nas na chwilę w uniesienie Hiszpanie, to zaraz oberwali od Chorwacji. Kiedy na lodowatych specjalistów od wyroków na zlecenie zaczęli wyglądać Włosi, to padli pod naporem Irlandii. Nawet gospodarze Francuzi bardziej niż zwyciężaniem zajmują się tęsknotą za Paulem Pogbą w pełnym rozkwicie, który potrafiłby wreszcie dorosnąć do roli spadkobiercy natchnionych rozgrywających o imigranckich korzeniach – Raymona Kopy, Michela Platiniego i Zinedine’a Zidane’a. Tego wszystkiego współczesny konsument futbolu, obżerający się wykwintnymi daniami Realu, Atlético, Bayernu czy Barcelony, tolerować nie może. Gra musi dotykać perfekcji, inaczej przyzwyczajony do luksusu klient chwyta księgę skarg i zażaleń.

SUPER EXPRESS

se

Zadbałem, by dobrze grali na Euro. Dość niespodziewanie wjeżdża rozmówka ze Stanisławem Czerczesowem, byłym już trenerem Legii.

Polska reprezentacja jest jedną z rewelacji Euro, a jej filarami są obrońcy Michał Pazdan i Artur Jędrzejczyk, których prowadził pan w Legii.
– Bardzo się cieszę, że nie tylko oni, ale i Jodłowiec są w wysokiej dyspozycji. Cóż, rzetelnie pracowaliśmy na zimowych zgrupowaniach. A poza tym przewidywałem, że trzeba dać chwilami odpocząć tym, którzy mogą znaleźć się na Euro. Nie tylko polskim piłkarzom, ale także Dudzie i Nikoliciowi. Jak widać, udało się – osiągnęliśmy sukces w klubie, a piłkarze błyszczą na Euro. Najważniejsze to właściwy kontakt trenera z zawodnikami.

Michał Pazdan miał wiosną wahania formy. A teraz można go nazwać polskim ministrem obrony…
– Ministra obrony macie w Polsce innego. A Pazdan rzeczywiście miał problemy z formą. Ale przecież to żywy człowiek: raz może być w lepszej, raz w gorszej dyspozycji. Oceniając go, należy pamiętać, że wiosną zmagał się z urazem kolana. Odpoczął i potem już grał lepiej. Szkoda, że w kadrze na Euro nie znalazł się jeszcze Maciej Rybus, którego dobrze znam i cenię z Tereka Grozny.

se2

W głowach mamy już tylko Szwajcarię. To z kolei tytuł krótkiej pogadanki z Robertem Lewandowskim.

Jesteś sfrustrowany tym, że na Euro jeszcze nie strzeliłeś gola?
– Przede wszystkim nie mam sytuacji. Od tego trzeba zacząć. Jak strzelać bramki, jeśli ma się jedną szansę na trzy mecze?! Z drugiej strony drużyna ma okazje, a ja jestem kapitanem i najważniejsze będzie dla mnie zawsze dobro drużyny.

Często przez dłuższy czas jesteś osamotniony w ataku…
– Nie ma co narzekać. Będę dalej walczył, może sytuacje i bramki przyjdą. W eliminacjach mieliśmy dużo tych okazji i padały gole. Teraz sytuacji jest mniej. Ale jeśli będziemy wygrywali, to nie widzę żadnego problemu.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce zapowiadany wywiad z Bońkiem.

ps

Potrzeba nam szaleństwa. Raz jeszcze rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem, jej inny fragment.

To idealny moment na przebudzenie Roberta Lewandowskiego.
– Nie musi się budzić. On jest cały czas przebudzony. Potrzebuje więcej okazji. Rozumiem histerię wokół niego, ale on nie jest naszym problemem, tylko problemem przeciwników. Napastnik pokroju Roberta na pewno myśli o niewykorzystanych sytuacjach, ale nie dajmy się zwariować.

Szwajcaria to dobry rywal, by awansować i kiepski, jeśli odpadniemy. Łatwiej odpada się z mocnymi.
– To trochę mówienie o alibi. Do nikogo nie będę miał pretensji, jeśli odpadniemy. Osiem z szesnastu drużyn pojedzie do domu. My takiego wariantu nie zakładamy. Ale też pamiętamy, skąd zaczynaliśmy to wszystko budować. Daliśmy fanom wiele satysfakcji. Wygrywamy, zdobywamy punkty nie tylko w eliminacjach, ale i w turnieju. Nie straciliśmy tutaj gola. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, co zrobiliśmy. Jeśli przegramy ze Szwajcarią, to znaczy, że przegraliśmy z dobrym zespołem.

ps2

Czekamy na błysk naszych gwiazd. Dziś o reprezentacji jest tradycyjnie co poczytać.

Nie mam okazji, a bez nich nie da się strzelać goli. Jedna szansa w trzech meczach to niewiele. Z drugiej strony ma je drużyna, której dobro zawsze jest najważniejsze – mówił po meczu z Ukrainą Robert Lewandowski. Aż trudno uwierzyć, ale w tym roku kapitan jeszcze nie zdobył bramki dla reprezentacji Polski. Mecz z Ukrainą był szóstym bez jego gola w kadrze, a we wcześniejszych sześciu as atutowy biało-czerwonych trafił do siatki rywali aż… 11 razy! Nie chodzi o rozliczanie Lewandowskiego, który pozostaje wielką osobistością drużyny narodowej (kiedy Arkadiusz Milik kopał piłkę do irlandzkiej bramki, obok nie było żadnego rywala, za to przy królu strzelców eliminacji EURO 2016 i Bundesligi stało aż trzech), tylko pokazanie, że w trzech pierwszych spotkaniach turnieju błysnęli zawodnicy niezwykle ważni dla zespołu, ale jednak z drugiego planu. (…) Cztery lata temu siłą kadry Franciszka Smudy był „tercet z Dortmundu”. Piszczek, Błaszczykowski i Lewandowski to koło zamachowe tamtego zespołu – dwaj z nich mieli udział przy golach wbitych Grecji oraz Rosji. Reszta zespołu nie dała im wsparcia. Zawiedli m.in. Szczęsny, Maciej Rybus czy Ludovic Obraniak. Teraz o czymś takim nie ma mowy – nawet absolutne żółtodzioby na wielkiej imprezie – jak Bartosz Kapustka, potrafią zadziwić futbolową Europę.

ps4

I od razu zaglądamy do Ekstraklasy – francuski mózg mistrzów Polski.

Besnik Hasi chciał kreatywnego gracza do środka pola i go dostał. W czwartek na obiektach Legii testy medyczne przechodził 26-letni Thibault Moulin, środkowy pomocnik Waasland–Beveren. Jeśli nie będzie przeciwwskazań, w piątek Francuz podpisze czteroletni kontrakt i pojedzie do Austrii na zgrupowanie legionistów (będą tam do 3 lipca). Zawodnik powinien idealnie pasować do filozofii gry nowego trenera mistrzów Polski. Stanisław Czerczesow stawiał na pressing, przygotowanie fizyczne i walkę. Hasi chce grać w piłkę, a do tego potrzebuje odpowiednich wykonawców. Moulin spełnia oczekiwania. Jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie, ma zmysł do gry kombinacyjnej, jest obunożny. Zobaczymy, jak trener ustawi środek pola po powrocie Tomasza Jodłowca z EURO 2016, bo reprezentant Polski i Francuz nie są typowymi defensywnymi pomocnikami, w przeciwieństwie do Ariela Borysiuka, który przeszedł do QPR. W Belgii są zaskoczeni transferem Moulina do Legii. W ostatnich tygodniach wiele wskazywało, że trafi do Club Brugge, ale kluby nie dogadały się w kwestii kwoty odstępnego. Piłkarz był mocno rozczarowany i wtedy do gry wkroczyli mistrzowie Polski. Legia zapłaci za niego duże pieniądze, nieoficjalnie mówi się o milionie euro, czyli w okolicach rekordu transferowego stołecznego klubu. Waasland–Beveren wyceniało go na jeszcze więcej, ale zawodnikowi pozostawał tylko rok kontraktu.

Najnowsze

Ekstraklasa

Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Patryk Stec
3
Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Komentarze

0 komentarzy

Loading...