Reklama

Kamil Glik: Odpuszczę Niemcom dopiero na parkingu

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2016, 08:37 • 12 min czytania 0 komentarzy

– W takich meczach wpadam w trans. Sławek Peszko powiedział nawet, że jak się rozkręcę, to odpuszczę Niemcom dopiero na parkingu, aż poznam ich rejestracje samochodów. Wszyscy mówią, że nasi sąsiedzi zawsze grają do końca. Dziś nie będzie inaczej – zapowiada w dzisiejszym „Fakcie” i „Przeglądzie Sportowym” Kamil Glik. Co ciekawe, dzisiejszy mecz wskoczył tylko na okładki „Przeglądu Sportowego” (co oczywiste) i „Gazety Wyborczej”.

Kamil Glik: Odpuszczę Niemcom dopiero na parkingu

FAKT

 20

Przed meczem z Niemcami klasyczna pompka:

Na prawej obronie Niemców gra wolny, mało zwrotny i ociężały Benedikt Hoewedes (28 l.) – tamtędy kadra Nawałki spróbuje się przedzierać pod bramkę Manuela Neuera (30 l.). Po akcji lewym skrzydłem biało-czerwoni wbili Niemcom gola w przegranym 1:3 eliminacyjnym meczu we Frankfurcie. – Gramy z piłkarskimi kosmitami – mówi Grosicki. – To będzie o wiele trudniejszy mecz niż z Irlandią. Musimy zagrać lepiej, więcej biegać, walczyć i dłużej utrzymywać się przy piłce. Wiemy, kim są niemieccy piłkarze i jaki poziom prezentują. Szanujemy ich, ale chcemy zagrać jeden z najlepszych meczów w życiu – deklaruje skrzydłowy Rennes.

Reklama

21

Dalej w roli przepytującego debiutuje… Sebastian Mila. Od razu z grubej rury wywiad z Lewym. Poszło całkiem sprawnie.

Zawsze zajmowałeś się piłkarzami, którzy pojawiali się w kadrze jako nowi. Czy teraz, w przypadku Bartka Kapustki, podpowiadasz mu coś, przestrzegasz go przed czymś?

Od razu powiedziałem, żeby nie udzielał żadnych wywiadów (śmiech). Widzisz, żeby wybić się na Euro, nie wystarczy jeden czy dwa dobre mecze w grupie. Wiele było takich przypadków, gdy potem nic z tego nie wynikało. Bartek ma wielki potencjał, on wie, jak ważne jest skupienie się na piłce. Ma wysoką świadomość. Podziwiam tych młodych chłopaków za to, że twardo stąpają po ziemi.

Mają dobry przykład – ciebie.

Ja musiałem zburzyć różne mury, żeby przezwyciężyć pewne sprawy. Mogę im coś mówić, ale sami muszą wiedzieć jak postępować. Ja czasem sam robiłem jakieś rzeczy, które potem przekładały się na dobry występ i do końca nie zdawałem sobie sprawy, że to właśnie one mi pomagają.

Reklama

22

Serial pod tytułem „polskość Łukasza Podolskiego” za chwilę zacznie bić pod względem odcinków „Klan”.

W 2008 roku urodzony w Gliwicach Łukasz Podolski (31 l.) pogrążył biało-czerwonych, strzelając dwa gole dla reprezentacji Niemiec. Nie cieszył się jednak po tych bramkach. W końcu cały czas czuje się Polakiem. – Czuję wielkie emocje, słuchając polskiego hymnu. Nie jest tak, że słyszę hymn i myślę sobie: ku***, jakaś melodyjka. W Polsce się urodziłem. Tam jest Górnik Zabrze, tam jest rodzina – mówi Faktowi „Poldi”.

Kolejna barwna wypowiedź. Kamil Glik: w takich meczach wpadam w trans.

– W takich meczach wpadam w trans. Sławek Peszko powiedział nawet, że jak się rozkręcę, to odpuszczę Niemcom dopiero na parkingu, aż poznam ich rejestracje samochodów. Wszyscy mówią, że nasi sąsiedzi zawsze grają do końca. Dziś nie będzie inaczej. (…) Będzie się liczyć dyscyplina taktyczna. Z Irlandią Północną to funkcjonowało. To było kluczowe. Ustawianie, przesuwanie, dyscyplina, to jest ważne. Włosi pokazali z Belgami, jak to powinno funkcjonować. Bardzo dobrze się bronili. Z teoretycznie silniejszymi zespołami to klucz do dobrego wyniku – dodaje kapitan Torino.

GAZETA WYBORCZA

Okładka:

23

Chwytająca za serce zapowiedź: na drugi podbój Niemiec!

Gra toczy się o niebagatelną stawkę, bo trwa Euro 2016, a przesadnego stresu nie ma, bo nawet porażka kosztowałaby Polaków niewiele. Nie sposób wyobrazić sobie przyjemniejszych okoliczności meczu z mistrzami świata. Przyjemnie oczekiwać na czwartkowy szlagier również dlatego, że nikt już nie traktuje go z lekceważeniem, jak nic nie znaczący turniejowy epizod, w którym piłkarze Joachima Löwa mają odfajkować zwycięstwo, a piłkarze Adama Nawałki potulnie na porażkę przystać. Faworyci wciąż pozostają oczywiście faworytami, i to faworytami do złota, ale wiadomo, że o swoim respekcie dla rywala wreszcie nie mówią przez kurtuazję. Że remis byłby już nie megasensacją, lecz po prostu niespodzianką. Polska jako peryferie poważnego futbolu przestała istnieć. Przyłączyła się do Europy, choć wciąż daleko jej do kontynentalnej elity.

24

I kolejna, nieco bardziej stonowana: porozmawiajmy o grze w piłkę. Wreszcie.

Polacy z Borussii więcej zrobili dla wizerunku Polski w Niemczech niż cała sztafeta ambasadorów. Ale trzeba było jeszcze zwycięstwa w ostatnich eliminacjach, żeby o czwartkowym meczu zacząć mówić: hit rundy grupowej. I żeby o wojnach było mniej niż zwykle. – Nikt z naszego sztabu nie chciał tego powiedzieć głośno przed pierwszym meczem z Ukrainą, żeby Ukraińców dodatkowo nie motywować. Ale trenerzy uważają od początku, i teraz pewnie już mówią to otwarcie, że to Polska jest najsilniejszym rywalem w grupie. Respekt przed możliwościami Polaków jest naprawdę duży. Bo z Ukrainą nie mieliśmy aż takiej przewagi, jakby na to wskazywał wynik 2:0. Gdy mecz z Polską będzie otwarty, taki jak we Frankfurcie w eliminacjach, wtedy Niemcy raczej wygrają, bo mają lepszych piłkarzy. Ale wcześniejsza eliminacyjna porażka w Warszawie, gdy Polacy mocno się bronili i kontratakowali, była ostrzeżeniem. Poza tym naszej reprezentacji z reguły nie udają się drugie mecze w turniejach. W 2008 r. porażka z Chorwacją, w 2010 r. przegrana z Serbią, nawet w drodze po mistrzostwo świata w 2014 r. zdarzył się remis z Ghaną – mówi Thomas Hummel ze “Süddeutsche Zeitung”, monachijskiej redakcji najwięcej miejsca poświęcającej temu, co się dzieje w Bayernie. Z jednej z tych redakcji, w których to, że gwiazdą Bundesligi może być Polak z Monachium czy Dortmundu, stało się przez ostatnie lata tak oczywiste jak to, że Niemcy grają do końca.

25

SUPER EXPRESS

Na start dostajemy dwie absurdalne informacje.

Pierwsza: swoją medialną aktywność na Euro zainaugurowała Maryla Rodowicz.

Druga: Joachimem Loewem zajmuje się Lew Starowicz. Naprawdę. Oto fragment:

– Mógłby włożyć dłonie do majtek, żeby po prostu sprawdzić, czy nie popuścił moczu – ocenia prof. Zbigniew Lew Starowicz (…). Gdyby do mnie trafił pacjent z takim zachowaniem, dopatrywałbym się u niego problemów z prostatą. Taki pacjent mógłby włożyć dłonie do majtek, żeby po prostu sprawdzić, czy nie popuścił moczu. Nie odbieram podobnego zachowania jako czynność seksualną, ale raczej potrzebę sprawdzenia, obserwacji, czy wszystko jest w porządku.

To się nie dzieje, prawda?

 35

Z rzeczy poważniejszych: wywiad z Łukaszem Podolskim.

W pierwszym składzie raczej nie zagrasz, ale możesz wejść z ławki. Jeśli strzelisz gola, to będzie radość?

Nie, żadnego skakania do kibiców, czy zdejmowania koszulki. Byłoby tak, jak w 2008 roku. Wtedy strzeliłem Polsce dwa gole, ale radości nie okazałem. Z szacunku dla Polski. I tu nic się nie zmieniło. Polskę szanuję cały czas i bramki bym nie celebrował.

Masz już 48 goli w reprezentacji. Cel na ten turniej to dobić do 50?

Byłoby fajnie, ale przecież jak nie dobiję, to nikt z tego powodu nie umrze. Najważniejsze to wrócić do Niemiec ze złotym medalem. To moja siódma wielka impreza. Trochę już wygrałem, ale apetyt wciąż jest duży. To są dla mnie fajne chwile. Tuż przed Euro urodziła się moja córeczka Maya, teraz mam szansę na kolejne złoto. W Galatasaray dobrze się czuję, zostaję tam na kolejny sezon i chcę zdobyć mistrzostwo Turcji. Mam bardzo dużo do zrobienia i na boisku, i poza nim. Aha, i pozdrowienia za pośrednictwem “Super Expressu” dla mojej babci w Gliwicach. Babciu, oglądaj mecz!

26

Czy z tej mąki będzie zwycięstwo nad mistrzami świata?

Mączyński po wygranym meczu z Irlandią Północną (1:0) jest zadowolony z siebie i kolegów. Uważa, że Polska może być rewelacją i czarnym koniem Euro.- Wierzę w nasz zespół. Mamy potencjał i możemy się Niemcom przeciwstawić. W czwartek życie zweryfikuje nasze założenia i pokaże, w którym miejscu jesteśmy. Spodziewam się bardzo trudnego meczu. Nie chcę teraz mówić, czy wygramy, czy przegramy. Zadecyduje dyspozycja dnia. Trzeba się zregenerować, aby być maksymalnie skoncentrowanym i wypoczętym przed starciem z Niemcami – podkreśla.

27

Jest też wypowiedź taty Kamila Grosickiego, który dzisiejszy mecz obejrzy z trybun.

– Nie zabrałem nic z rodzinnego Szczecina, co miałoby synowi przynieść szczęście, bo przed każdym meczem, na stadionie czy telefonicznie, mówię Kamilowi te same słowa: “Synu, trzymaj się mocno na nogach i do przodu! Nie patrz na innych, tylko pełen power, bo cała Polska będzie patrzeć!” – zdradził pan Paweł. – Jeśli tylko uda mi się dostać do hotelu, to zmobilizuję go tak samo. Ale wiadomo, że dobrze życzę całej drużynie – dodaje ojciec Grosickiego, który jest pełen optymizmu. – Nie muszą wygrać 2:0 jak w Warszawie, wystarczy 1:0, a w najgorszym wypadku remis. Będziemy się wówczas cieszyć i bawić do rana.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

28

Emocjonalna zapowiedź:

Prawie dwa lata temu zespół Nawałki całkowicie zmienił odbiór reprezentacji. Pierwsze w historii zwycięstwo nad Niemcami (w meczu piłki nożnej) – nie dość, że w spotkaniu o punkty w eliminacjach EURO 2016, to jeszcze z rywalem opromienionym wywalczonym kwartał wcześniej mistrzostwem świata – było jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki. – Nareszcie polski kibic wychodzi ze stadionu z większym uśmiechem i głośniejszym śpiewem na ustach niż na niego szedł. To daje największą satysfakcję – cieszył się w październiku 2014 roku prezes PZPN Zbigniew Boniek. Szybko wróciła moda na reprezentację, hymn futbolowego kibica z biało-czerwonym szalikiem „Polacy nic się nie stało” – tak chętnie odgrzewany przy każdej klęsce – zaczął odchodzić w zapomnienie. Każdy mecz, obojętnie o punkty czy sparing, wypełniał stadiony w całym kraju do ostatniego krzesełka. Wygrana z Niemcami nie była, jak w 2006 roku z Portugalią, czwartą wtedy drużyną świata, jednorazowym zaciemnieniem ponurej rzeczywistości.

29

Na następnej stronie „PS” rozmawia z Kamilem Glikiem. Przytaczamy dwa pytania, ale wszystkie najlepsze momenty tej rozmowy podaliśmy już przy cytowaniu „Faktu”.

Spotkanie z Irlandią Północną było demonstracją pana siły.

Ale Niemcy to inny poziom. To drużyna, która o wiele więcej się porusza, zmienia pozycje. Raz w Warszawie udało się ją zaskoczyć, we Frankfurcie przegraliśmy, ale wielu mówi, że był to nawet lepszy mecz w naszym wykonaniu. Kolejne starcie z Niemcami to dla nas ważny sprawdzian. Pokaże, na co nas stać w EURO.

Lubi pan takie mecze, w których cały czas jest pod presją?

Teoretycznie są łatwiejsze. W meczu z Irlandią Północną miałem mniej interwencji, ale stale trzeba było być bardzo skoncentrowanym. Z Niemcami cały czas będzie się działo. Jedna obrona napędza drugą. Wpadasz w trans. Gra się lepiej, płynniej. Kiedy ma się 15-20 interwencji w ciągu 90 minut, zawsze jakiś błąd się może wkraść. O skupienie przed czwartkowym spotkaniem nie będzie trudno. Nikogo nie trzeba motywować.

30

„Przegląd” doszukuje się podobieństw pomiędzy Adamem Nawałką a Joachimem Loewem.

W sztabie reprezentacji Niemiec pojawił się u boku selekcjonera Juergena Klinsmanna. Mieli przygotować drużynę do mistrzostw świata w 2006 roku, których nasi zachodni sąsiedzi byli gospodarzami. W tym duecie zamieszkały w USA „Klinsi” wnosił entuzjazm i umiejętność motywowania graczy, jego asystent odpowiadał za tłumaczenie zawiłości taktycznych. Po udanym turnieju, w którym Niemcy zajęli trzecie miejsce, Klinsmann podał się do dymisji. Jako następcę wskazał Loewa. We władzach DFB nie było entuzjazmu, działacze przyzwyczaili się na tym stanowisku do wielkich nazwisk, jak Franz Beckenbauer, Rudi Voeller czy Klinsmann. Loew został trzecim po Ottonie Nerzu i Erichu Ribecku trenerem kadry, który wcześniej nie zagrał w drużynie narodowej. Nawałka również zbierał najpierw doświadczenie w kadrze jako jeden z asystentów. Leo Beenhakker zdecydował się włączyć go do sztabu rok przed Euro 2008. Po sześciu latach i nieudanych eliminacjach z Waldemarem Fornalikiem, jako szefem drużyny, prezes PZPN Zbigniew Boniek zastanawiał się, komu powierzyć odpowiedzialną funkcję. Wybrał Nawałkę.

31

Rozszerzona wersja rozmowy Sebastiana Mili z Robertem Lewandowskim.

Pompowanie balonika mnie się osobiście podoba. Ty wolałbyś, żeby było wokół drużyny więcej spokoju?

Zależy jak na to spojrzysz. Bo jeśli jest pompowanie, a potem, odpukać, przegramy z Niemcami, to nagle ludzie zapytają: przegrali? Jak to możliwe? Na razie wygraliśmy jeden mecz, a schody się zaczynają. Każde kolejne spotkanie będzie coraz trudniejsze. Przeżyłem wiele pompowań baloników i sądzę, że można się emocjonować, ale trzeba do tego podchodzić w mądry sposób. Nie jesteśmy mistrzami świata. W naszej grupie zajmujemy najniższe miejsce w rankingu. Ale my mamy pokorę. Wiemy, że jeden mecz może dać nam dużo, że podejmiemy walkę z Niemcami, ale w piłce nie możesz być niczego pewnym.

(…) Kto siedzi teraz przy naszym stoliku?

Bartek Kapustka i Filip Starzyński.

Brakuje mi czasem rozmów po meczach i zastanawiałem się, kto jest teraz tym szczęściarzem. Kapitan musi rozluźnić lub przykrócić kolegów. Teraz częściej albo rzadziej to robisz?

Robię coś tylko wtedy, kiedy jest taka potrzeba. Na przykład widziałem, że Filip Starzyński na początku był bardzo spokojny, ale już teraz zaczął się odzywać. Teraz, gdy rzuci monologiem, jesteśmy w szoku (śmiech). Atmosfera jest dobra, ale ona zawsze jest taka, kiedy wygrywasz.

Dzięki za rozmowę, to był dla mnie ogromny stres.

Ja też, ale daliśmy radę. Mówiłem, że kiedy cię zobaczyłem, to od razu pomyślałem: będzie dobrze. Nie musisz z nami siedzieć przy stoliku.

32

Sebastian Mila rozkręca się i opowiada o typowym dniu na zgrupowaniu.

Autokar, samolot: Autobus to taki nasz azyl. Oczywiście nie mogę zdradzić wszystkiego, co się w nim dzieje. Kiedy kadra wchodzi do autokaru, Wojtek Szczęsny i Grzesiek Krychowiak już rozładowują atmosferę, patrzą komu można zrobić jakiś żart, co jest stałym punktem programu. Ostatni przychodzi Robert Lewandowski, który przynosi ze sobą muzykę. Ale nie w dniu meczu. Na końcu siedzą Kuba Błaszczykowski, Kamil  Glik i Łukasz Piszczek. Modzi zawodnicy są bliżej trenera. W samolocie każdy siedzi sam, by mieć dla siebie miejsce i móc czuć się komfortowo.

Szatnia: Gdy wchodzisz i widzisz koszulki reprezentacji rozłożone na miejscach, opaskę Lewego, proporczyk, to czujesz, że jesteś częścią czegoś ważnego. To zawsze jest poruszający moment, bo dociera do ciebie, że jesteś w gronie tych piłkarzy, którzy reprezentują kraj (…).

33

Głos z obozu rywala: Łukasz Podolski szeroko o reprezentacji Polski.

Musi pan zweryfikować marzenia.

Dlaczego?

Przed rewanżowym meczem eliminacji EURO we Frankfurcie mówił pan, że marzy o awansie Polski i Niemiec. Trzeba iść dalej.

Dokładnie, niech to wszystko dalej się dzieje. Widzę to tak, że my zajmujemy pierwsze miejsce w grupie, Polska drugie. To wymarzony scenariusz. Wygląda na to, że może się spełnić.

Zgodzi się pan z tym, że pierwszy raz w historii Polska ma większy potencjał w ofensywie od Niemców?

Nie chcę tego porównywać. To nie jest sprawa tak jasna, jak porównywanie potencjału lig, bo każdy wie, która jest lepsza: niemiecka czy polska. Polacy mają niesamowity atak z Lewandowskim, Milikiem i Grosickim, ale my mamy swoich. Wystarczy wymienić: jest Gomez, Schürrle, Özil, ja, Draxler, Götze. W sumie mamy ośmiu chłopaków, którzy potrafią grać z przodu, a trener musi wystawić trzech. To nie jest łatwa sprawa porównać, kto ma większy potencjał.

(…) Pańskim kolegom z kadry Polacy też imponują?

Nie rozmawiałem z nimi o tym. Nie wiem, czy oprócz mnie któryś widział już mecz z Irlandią Północną (wywiad przeprowadziliśmy trzy dni przed meczem Niemcy – Polska, przyp. red.). Dla mnie to było trochę dziwne – Irlandczycy stali z tyłu w jedenastu, chyba nawet celnego strzału nie oddali. A Polska grała, co chciała. Z Niemcami nie będzie miała takiej możliwości.

34

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Patryk Stec
3
Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Komentarze

0 komentarzy

Loading...