Tysiąc pięćset osiemdziesiąt trzy relacje z La Baule zaowocowały tym, że bazę Polaków znam na wylot, choć nigdy tam nie byłem. Nie wskazałbym na mapie, ale wydaje mi się, że wiem nawet gdzie można dostać najlepsze rogale. My mamy ciszę, spokój, a także… dalekie loty na mecze. A na co zdecydowali się nasi najbliżsi rywale?
Aix, miasteczko rzut beretem od Marsylii. Niby sto czterdzieści tysięcy mieszkańców, ale tak naprawdę ja nie wiem jak oni to liczyli. Być może są tu rozległe przedmieścia, bo tak naprawdę byle Pabianice wydają mi się nieporównywalnie większe. Trasa od hotelu Renaissance (cztery gwiazdki) na obiekt Carcassonne to jakieś pół godziny drogi, oczywiście PIECHOTĄ. Pół godziny autem jedzie się na Velodrome.
Aix: wszędzie malownicze uliczki. Piękne stare miasto. Fontann więcej niż miejsc parkingowych, co ma swoje plusy estetyczne, ale wady logistyczne. Nastrojowo, wczasowo jak cholera, choć to przecież tylko jedna z wielu rozsianych po Francji miejscowości, ale kto wie, może to właśnie one są większym skarbem, czymś ciekawszym do zwiedzania niż wielkie metropolie.
To, że w mieście zakwaterowana została reprezentacja Ukrainy, nie wywołuje żadnych emocji wśród mieszkańców. Nie ma żadnych znaczących śladów ich obecności w mieście, chyba, że złapiecie stojący pod hotelem autokar. Ot, goście jak goście! Miano znaczniejszych, a poza tym: o co tyle hałasu? Na głównej ulicy miasta mecze Euro można było złapać w zasadzie tylko w jednym barze, a i on nie był wypełniony po brzegi.
Natomiast jak samo Aix jest bardzo zadbane i przyjemne, tak obiekt, na którym trenuje Ukraina dosyć zaskakuje. Po Carcassonne widać, że od dawna nie ma nic wspólnego z poważnym futbolem. Miejscowy klubik nigdy nie liczył się w hierarchii francuskiej piłki, a dwa lata temu w ogóle przestał istnieć. Całość wygląda, jak zwykłe osiedlowe centrum sportowe, no może trochę przerośnięte, bo jeszcze jest stadion “piątoligowego Górnika”. Jeden kort, boisko ze sztuczną murawą w fatalnym stanie, obok… pełnowymiarowe betonowe. Nie mam wątpliwości, że murawa Carcassonne została przygotowana na medal, a cały obiekt unowocześniono, poza tym w hotelu mają dodatkowe wyposażenie, jednak wrażenie pozostaje.
Ale trochę trudno uwierzyć, że to właśnie tutaj ćwiczy kadra na Euro: brud wokół obiektu, sporo leżącego śmiecia. Zainteresowania żadnego, gdzieś paru chłopaków kopie piłkę na sztucznej murawie.
Mnie osobiście bardzo przypadły do gustu wszechobecne graffiti, widoczny wpływ Marsylii na Aix. Jednak w takiej bazie Niemiec by nie przeszło. W Evian typowo po niemiecku: wszystko dopięte na ostatni guzik. Obiekt zorganizowany jak szwajcarski zegarek. Wszędzie czysto, wszędzie czuć to Euro, tak samo w mieście. Tutaj jakby inny świat.
Choć oczywiście z logistycznego punktu widzenia Aix to marzenie. Owszem, najpierw kawał wyprawy na mecz z Niemcami, na daleką północ. Ale później? Blisko na Irlandię Północną (Ukraińcy wyjechali już dziś na ten mecz), a na nas to już po prostu o pół kroku, zupełnie, jakby na ten mecz nastawiali się najbardziej, uznawali go za kluczowy.
Bardzo możliwe, że okaże się to prawdą.
Tymczasem dziś do Marsylii przyjeżdżam z innej strony, od portu. Oddajmy Marsylii to, co jej: potrafi też wyglądać całkiem imponująco.