Reklama

Kapustka: Większy stres był w kadrze województwa małopolskiego

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

15 czerwca 2016, 09:15 • 11 min czytania 0 komentarzy

Może to śmiesznie zabrzmi, ale bardziej niż w niedzielę denerwowałem się meczami w kadrze województwa małopolskiego. Wtedy nikogo tam nie znałem, byłem jedynym piłkarzem z Tarnovii, reszta chłopaków z Wisły, Cracovii czy Sandecji. O, albo pierwszy mecz w podstawowym składzie Cracovii u trenera Roberta Podolińskiego, od razu to były derby Krakowa. Kiedy dowiedziałem się, że jestem w meczowej osiemnastce, bardzo się ucieszyłem. W dniu spotkania, przed obiadem, trener zaprosił mnie na pogawędkę i powiedział, że zagram. I wtedy, mówię to z ręką na sercu, stres był większy niż na EURO – mówi w Przeglądzie Sportowym Bartosz Kapustka.

Kapustka: Większy stres był w kadrze województwa małopolskiego

FAKT

f1

Kolejne pechowe Euro Szczęsnego.

Wojciech Szczęsny (26 l.) nie trenował wczoraj z drużyną narodową w La Baule. Bramkarz reprezentacji Polski ma mocno stłuczone udo. Trwa wyścig z czasem, by w czwartek zagrał z Niemcami na St. Denis. Szanse, niestety, nie są duże, ale ostatecznej decyzji nie ma. We wtorek około południa bramkarz reprezentacji Polski i AS Romy pojechał na kontrolne badanie USG – w poniedziałek lekarze usunęli krwiaka ze zbitego uda i sprawdzili, jak wygląda mięsień. Prace trwały od powrotu drużyny z Nicei, z wygranego 1:0 meczu z Irlandią Północną.

Reklama

Hertha Berlin chce Kamila Grosickiego, a ma na oku również Kubę Błaszczykowskiego. Póki co Sebastian Mila radzi jak ograć Niemców.

1. Być cierpliwym
2. Wykorzystać doświadczenie
3. Dodać szczyptę fantazji
4. Trzymać się planu Nawałki
5. Być drużyną

f2

Czy Polacy skruszą niemiecki mur?

Biało-czerwoni na mistrzowskich turniejach jeszcze nigdy nie strzelili gola Niemcom, choć grali z nimi w finałach już cztery razy. Tylko raz udało się wyrwać remis, na argentyńskim mundialu, z Adamem Nawałką (59 l.). – Ten selekcjoner już dokonywał niemożliwego: jego drużyna po raz pierwszy w historii wygrała z Niemcami. Teraz liczymy, że w czwartek skruszy kolejny mur, bo nas przekonał, ze go na to stać – mówi Jacek Krzynówek (40 l.).

Mniej istotne sprawy:

Reklama

– Mączyński ma bogate CV: jako piłkarz Wisły pracował przy rozpakowywaniu tirów, potem przy wykładaniu towarów w sklepach, był też pomocnikiem budowlanym

– Wawrzyniak chciałby zagrać przeciwko Niemcom

– Kapustka w całym zamieszaniu wyłączył telefon

– Mecz Rumunii ze Szwajcarią może wyłonić naszego rywala w 1/8 finału Euro

– Jeszcze jeden wybryk i Rosja wyleci z Euro

– Duda pod lupą wielkich klubów, czyli Roma, Monaco, Napoli, Bolonia

f3

Są też teksty po wczorajszych meczach, ale za nie dziękujemy.

GAZETA WYBORCZA

Na okładce – drużyna narodowa.

gw

Zaczynamy od Legii. Domino Besnika Hasiego, czyli rozmowa z nowym trenerem mistrzów kraju.

Poprzedni trenerzy Legii zdołali wypracować jeden styl gry. O pana poprzedniku, prezes Bogusław Leśnodorski powiedział, że istniało zbyt duże ryzyko, że nie dołoży niczego więcej do fizycznego stylu i pressingu, którym wiosną Legia zastraszała rywali w kraju.
– Mam wielki szacunek dla Stanisława Czerczesowa. Zdobyć tytuł i Puchar Polski to nie tak źle, prawda? Ale rozumiem intencje zmiany. Nie można pressować cały czas. Cały mecz mogła robić to Borussia Dortmund Juergena Kloppa, ale zobaczmy jakich on miał zawodników. Liczyli sobie po maksymalnie 24-25 lat, na taką grę można sobie pozwolić z młodymi organizmami. Z Dortmundem grałem w Lidze Mistrzów, prowadząc Anderlecht, to była przyjemność z nim rywalizować. Ale w Legii jest wielu graczy w wieku 28-30 lat. Też chcę atakować rywali, ale w określonych fragmentach meczu.
Próbujemy już pewnych rozwiązań na treningu. Zaczęliśmy od prostych rzeczy i je komplikujemy. To doświadczony zespół, więc rozumie taktyczne wskazówki. Zawsze musimy mieć alternatywny sposób gry. Myślę, że po to mnie tutaj ściągnęli. Na razie problem jest taki, że przygotowujemy się do sezonu bez siedmiu piłkarzy podstawowego składu, którzy wyjechali na Euro 2016.

Czy to możliwe żeby Legia grała taki futbol, jakiego pan oczekuje przy jej kadrze? W Anderlechcie miał pan rozgrywającego Stevena Defoura, który pomagał przenieść piłkę wyżej. Czasami własnym ruchem, a czasem podaniem. W Legii nie ma takich graczy wśród środkowych pomocników.
– To prawda, nie ma. Dlatego w Legii potrzebuję jeszcze rozgrywającego, który mógłby nas wzbogacić. Mam nadzieję, że uda się go sprowadzić. Dodam, że dla mnie nie istnieją defensywni pomocnicy, określani “szóstkami”. W topowych zespołach nie ma miejsca na takich. Dla mnie są środkowi pomocnicy, chcę mieć “ósemki”, potrafiące rozegrać piłki, przy tym zdolnych do odebrania piłki. W Anderlechcie czasami układałem grę w systemie 4-3-3. Trójkę w środku tworzył Defour i 18-latek Youri Tielemans, żeby lepiej uwypuklić jego ofensywne atuty, oraz za nimi zawodnik bardziej skoncentrowany na defensywie, ale też potrafiący podawać.

gw2

I przechodzimy już do przygotowań do czwartkowego meczu. Rysa na niemieckim ideale.

Na mapie są sąsiadami, a na francuskich mistrzostwach ulokowali się tak, jakby chcieli uciec od siebie możliwie najdalej. Polacy stacjonują nad Atlantykiem, w najbardziej wysuniętej na zachód bazie wśród uczestników turnieju, a Niemcy osiedli nad Jeziorem Genewskim, czyli w bazie najbardziej wysuniętej na wschód. W kameralnym miasteczku wymuskanym na modłę już bardziej szwajcarską niż francuską – ulic tu chyba nie zamiatają, lecz szorują ściereczkami nasączonymi płynem do dezynfekcji. Baza niemieckiej reprezentacji też lśni, jak zresztą na każdym mistrzowskim turnieju. My mamy wszelkie powody, żeby PZPN wyłącznie chwalić za organizację polskiego obozu w La Baule, ale dopiero w Évian widać przepych wyższej futbolowej cywilizacji, której prawdopodobnie nie stać już na dalszy dynamiczny rozwój. Nie stać, bo ma wszystko, może co najwyżej polerować klamki. Rozmiary pawilonu ometkowanego logo Deutscher Fussball-Bund sugerują, że nasi czwartkowi rywale przenieśli tu całą swoją federację; obok stołu w sali konferencyjnej, zza którego przemawiali wczoraj piłkarze Jéreme Boateng, Shkodran Mustafi i Lukas Podolski, stoi mercedes przypominający o luksusowym wymiarze sponsorskich umów DFB; dziennikarze, wymęczeni plastikiem stadionowych biur prasowych na Euro, tu zasiadają przy kojących dla wzroku boksach z jasnego drewna. Jest wystawnie i perfekcyjnie. O błogiej stabilizacji charakteryzującej reprezentację Niemiec przypomniał w poniedziałek Podolski, gdy spytano go o lojalność Joachima Löwa – selekcjoner powołał urodzonego w Gliwicach piłkarza na siódmą imprezę mistrzowską, choć wedle powszechnej opinii przydaje się on już głównie do budowania dobrej atmosfery w szatni. Atakujący Galatasaray Stambuł westchnął, że w lidze tureckiej nie sposób nawet zacząć budować wzajemnego zaufania, ponieważ trenerzy wylatują po kilku miesiącach. A selekcjoner Niemców, czego Podolski werbalizować nie musiał, utrzymuje posadę od 10 lat, zdecydowanie najdłużej wśród wszystkich kolegów po fachu uczestniczących w turnieju.

gw3

Michał Szadkowski pisze również o zmianach przed najbliższym spotkaniem. Inna Polska na Niemcy.

Zakładając, że spotkania eliminacyjne prezentują skrajne podejście do meczów z Niemcami – u siebie za podwójną gardą, na wyjeździe z opuszczonymi rękami – w czwartek Nawałka wybierze coś pośredniego. Jednym z wariantów rozważanych przez selekcjonera jest wystawienie trzech środkowych pomocników. Mało prawdopodobne jest jednak powtórzenie składu z Frankfurtu, gdzie obok Krzysztofa Mączyńskiego i Grzegorza Krychowiaka biegał Tomasz Jodłowiec. Takie zestawienie zmusiło Nawałkę do wystawienia tylko jednego skrzydłowego (Kamila Grosickiego, na prawej pomocy biegał Arkadiusz Milik). Powtórzenie tego wariantu w czwartek oznaczałoby, że selekcjoner zrezygnował z piłkarza, który dał asystę w meczu z wyspiarzami (Jakub Błaszczykowski), rewelacji niedzieli (Bartosz Kapustka) albo zawodnika nieodzownego, pokonanego przez uraz (Grosicki). Zmieszczenie całej trójki jest możliwe tylko po przesunięciu Kapustki do środka pola. A to wariant, który Nawałka rozważał od dawna. 19-letni piłkarz grywał na tej pozycji w Cracovii, selekcjonerowi podobała się zwłaszcza jego odpowiedzialność w destrukcji. Ale to tylko jedna z możliwości, Nawałka może jednego skrzydłowego zostawić w rezerwie, a do pomocy Krychowiakowi dołożyć Jodłowca. W poniedziałek decyzji nie było, zapadła dopiero po nocnym zebraniu sztabu w La Baule. A one kończą się często nad ranem.

SUPER EXPRESS

Na pierwszy rzut oka zapowiada się ciekawie, bo materiały rozłożone są na pięciu stronach, ale większość tekstów można przedstawić skrótowo:
– Piłkarze chwycili za kije i poszli grać w golfa
– Ondrej Duda nie pęka przed Rosją
– Szczęsny raczej nie zdąży na Niemców
– „Loew, przestań wreszcie TAM grzebać!”

se

Nie przewróci mi się w głowie – zapewnia Bartosz Kapustka.

– Na pewno lekki stres mi towarzyszył, bo nie jest tak, że wychodzi się na boisko i tego wszystkiego nie czuje. Od dziecka starałem się być optymistą, cieszyć się z gry i myślę, że to przychodzi samo z siebie. Taki się urodziłem i tak zostanie – podkreśla Kapustka. Pomocnik Cracovii w niedzielę zagrał rewelacyjnie. Mądrze, z pomysłem i ambicją i z miejsca stał się ulubieńcem kibiców i mediów. Ale podczas Euro stara się nie zaglądać do internetu. – Wyłączyłem wszystkie powiadomienia i aplikacje w telefonie, odciąłem się od tego. Jednak wiadomo, że nie da się do końca wyciszyć. Zdaję sobie sprawę, że ludzie będą teraz ode mnie więcej wymagać. Bardzo tego chcę, marzyłem, żeby poprzeczka poszła w górę. Do tego wszystkiego podchodzę ze spokojem. Może się powtarzam, ale powiem jeszcze raz: nic wielkiego w mojej głowie się nie przewróci po tym meczu – obiecuje.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka.

ps

Rozbudziłem apetyty kibiców – mówi świadomie Kapustka. Tutaj ciekawy fragment.

Stresował się pan?
– Myślałem o meczu więcej niż zazwyczaj, ale stresu nie odczuwałem. Bardziej to była ciekawość, jak będzie. Do meczów podchodzę spokojnie, od dziecka staram się cieszyć z gry. Wychodzi to jakoś samo z siebie, taki się urodziłem i tak już zostanie.

I naprawdę nie denerwuje się pan przed meczami?
– Może to śmiesznie zabrzmi, ale bardziej niż w niedzielę denerwowałem się meczami w kadrze województwa małopolskiego. Wtedy nikogo tam nie znałem, byłem jedynym piłkarzem z Tarnovii, reszta chłopaków z Wisły, Cracovii czy Sandecji. O, albo pierwszy mecz w podstawowym składzie Cracovii u trenera Roberta Podolińskiego, od razu to były derby Krakowa. Kiedy dowiedziałem się, że jestem w meczowej osiemnastce, bardzo się ucieszyłem. W dniu spotkania, przed obiadem, trener zaprosił mnie na pogawędkę i powiedział, że zagram. I wtedy, mówię to z ręką na sercu, stres był większy niż na EURO. Kiedy Miroslav Čovilo usłyszał, że wyjdę w pierwszym składzie, to się przeżegnał. Był w jeszcze większym szoku niż ja.

ps2

No i jeszcze o sygnalizowanej na okładce zmianie w polskiej bramce.

Nie ma co ukrywać, uraz Wojtka jest poważny. Z godziny na godzinę jest lepiej, ale w tym momencie nie będę oceniał szans, czy zagra. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Na pewno musi być gotowy w stu procentach. Jeśli nie będzie, wybierzemy zastępcę. Na tej pozycji mamy zawodników klasy światowej. Ktokolwiek zagrałby z Niemcami, spisze się świetnie – drugi trener reprezentacji Polski Bogdan Zając wlewał nadzieję na konferencji prasowej, ale nieoficjalne informacje płynące z obozu kadry nie są tak optymistyczne. Szczęsny nie trenował wczoraj z drużyną w La Baule. Miał zabiegi fizjoterapeutyczne, wykonywał specjalne ćwiczenia w basenie. Bramkarz numer jeden kadry po starciu z Kylem Laffertym w pierwszej połowie niedzielnego meczu z Irlandią Północną ma mocno stłuczone udo i od wtorkowej nocy trwa wyścig z czasem, by zagrał z Niemcami w Saint-Denis. W studio Onetu ojciec piłkarza, Maciej Szczęsny, były reprezentant Polski, zdradził, że krwiak jest głęboki i lekarzom oraz fizjoterapeutom kadry nie udało się go do końca zlikwidować. Jan Szczęsny stwierdził na antenie TVP 3, że występ brata w czwartek byłby „miłą niespodzianką”.

ps3

Jak pokonać Niemców? Sebastian Mila podpowiada w pięciu punktach.

1. Być cierpliwym.
W meczu z Irlandczykami Polacy zaimponowali spokojem. Nie rzucali się na przeciwnika, choć wiedzieli, że presja była ogromna, wszyscy w Polsce oczekiwali zwycięstwa i dobrego startu. Nasz zespół nawet przez moment się nie spieszył. Konsekwentnie realizował założenia trenera Nawałki. Najważniejszą rzeczą w starciu z Niemcami jest zrobić na boisku to, co jest do zrealizowania i trzymać się nakreślonego planu. Pierwszy mecz w grupie pokazał, że cierpliwość się opłaci. Zobaczyliśmy drużynę, która nie odczuwała stresu, ale doświadczoną i świadomą celu, do którego dąży.

2. Wykorzystać doświadczenie.
Mamy kilku zawodników, którzy grają na co dzień o najwyższe cele: Lewandowskiego, Krychowiaka, czy Szczęsnego. Przecież każdy z nich bez strachu wyjdzie na taki mecz. A nawet więcej – będą delektować się taką potyczką. Najwięksi zawodnicy czekają na wielkie mecze. W nich uwielbiają błyszczeć, a nie ma lepszej areny niż konfrontacja z Niemcami. Po meczu z Irlandczykami pojawiły się głosy, że Lewy nie zagrał na swoim najwyższym poziomie, ale ja mam zupełnie inne zdanie. Wywiązał się ze swoich zadań, zabrakło tylko bramki, z których Robert jest zawsze rozliczany. Nawet selekcjoner Michael O’Neill rozpływał się nad nim w zachwytach, mówiąc jak dużo miejsca zorganizował swoim kolegom, dzięki czemu reszcie było łatwiej. Grał jak kapitan. Dla drużyny. (…)

Co nowego u Polaków? Operacja „Niemcy” rozpoczęta.

Bez przesady, to nie był Mount Everest naszych możliwości. Dopiero teraz zaczyna się zabawa i schody – powiedział po nicejskiej wygranej z Irlandią Północną Kamil Glik. – Wielkiej euforii i śpiewów nie było, wykonaliśmy pierwszy krok i od razu zaczęliśmy przygotowania do najbliższego meczu – dodał Jakub Wawrzyniak. Poniedziałek był dla kadrowiczów zupełnie wolny od treningów na boisku. Mieli czas na odpoczynek i regenerację. – Myślenie o zmęczeniu to kiepska metoda na oczyszczenie głów po spotkaniu w Nicei. Trzeba już o tym zapomnieć i, mentalnie oraz psychologicznie, przygotować się na grę z mistrzami świata – stwierdził drugi trener kadry, Bogdan Zając. Metodą na oczyszczenie głów był wczorajszy przedpołudniowy wypad na pole golfowe, który poprzedziła odprawa teoretyczna. Jedynym piłkarzem, którego zabrakło w autokarze był Wojciech Szczęsny.

ps4

I jeszcze rozmowa z Besnikiem Hasim. Umiem pracować pod presją – przekonuje.

Rozmawiał pan z Trabzonsporem, Nantes, Nottingham. Która oferta była najpoważniejsza?
– Wszystkie były poważne. Miałem jeszcze zapytania z Abu Zabi, Arabii Saudyjskiej, to jednak nie było to, czego oczekiwałem. Gdybym kierował się pieniędzmi, to bym tam poszedł. Na moją decyzję pewien wpływ miał Michał Żewłakow (dyrektor sportowy Legii – przyp.red.). Nie był to decydujący czynnik, ale na pewno łatwiej się pracuje, gdy kogoś znasz. Wybrałem Legię, bo przypomina mi mój poprzedni klub.

Pod jakiem względem?
– Organizacji klubu, stadionu, kibiców, presji.

Pod względem sportowym Legia jest na poziomie Anderlechtu?
– Nie. Anderlecht od 40 lat bez przerwy gra w pucharach, częściej występował w Lidze Mistrzów. A akademia Anderlechtu jest już na takim poziomie , na jakim Legia dopiero będzie.

Najnowsze

Ekstraklasa

Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Patryk Stec
4
Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Komentarze

0 komentarzy

Loading...