Miał nie wrócić do wielkiego grania po makabrycznej kontuzji, a dziś – w wieku 36 lat – wciąż jest w formie, której pozazdrościć mu może młodzież. Wróżono mu rychły koniec przygody z Leicester już w momencie, gdy klub ten wywalczył awans do Premier League, a on przetrzymał rolę rezerwowego i stał się podstawowym graczem u Nigela Pearsona, a jako rezerwowy u Claudio Ranieriego został mistrzem Anglii. Teraz wyglądało to trochę podobnie: “było miło, ale się skończyło” – drogi doświadczonego piłkarza i “Lisów” muszą się przecież w końcu rozejść, polskie kluby już zacierały ręce na myśl o powrocie gościa do kraju. Tymczasem okazało się, że szeroko rozumiana opinia publiczna nie uczy się na własnych błędach – nigdy nie powinno się przedwcześnie stawiać krzyżyka na Marcinie Wasilewskim.
Polak właśnie przedłużył kontrakt z Leicester City o kolejne 12 miesięcy, przyjdzie mu konsumować sukces z poprzedniego sezonu, a kto wie – być może znów wysłucha z perspektywy murawy hymnu Ligi Mistrzów.
Nawet jeśli uważamy, że na dziś Wasilewski to już rzeczywiście bardziej poziom Ekstraklasy niż Premier League, trzeba przyznać, że to świetna sprawa. Świadczy o tym, jakim szacunkiem – pomimo tego, że nie gra zbyt wiele – się tam cieszy. Oczywiście dalecy jesteśmy o stwierdzenia, że nową umowę “Wasyl” dostał tylko za zasługi – Leicester to całkiem bogaty klub, ale na organizację charytatywną nam nie wygląda (np. Mark Schwarzer propozycji nowego kontraktu nie dostał). A doświadczenie, które posiada Polak, bycie w ciągłej gotowości w razie potrzeby, atmosfera wprowadzana w szatni – to wszystko zostało docenione.
Cztery mecze w Premier League, trzy w Pucharze Ligi, dwa w Pucharze Anglii – łącznie 812 minut. To statystyki “Wasyla” z poprzedniego sezonu, nie nagrał się przy niezniszczalnym Morganie (komplet minut) i nadspodziewanie dobrym Huthcie. Czy w przyszłym sezonie może być choć trochę lepiej? Z jednej strony tak, jak już wspomnieliśmy – dochodzą rozgrywki Ligi Mistrzów, a później być może Ligi Europy, szans na grę będzie więcej. Z drugiej – angielskie media dość zgodnie twierdzą, że przy planowaniu wzmocnień na nowy sezon pozycja środkowego obrońcy nie została pominięta.
Czyli – jeśli nie dojdzie do jakiegoś niespodziewanego wydarzenia – raczej marne szanse, by “Wasyl” grał więcej. Ale czy to w tym konkretnym wypadku jest aż tak istotne?