Podczas Mistrzostw Świata w 2014 roku w Brazylii jedną z naszych ulubionych rozrywek było śledzenie kolejnych absurdalnych pomysłów Telewizji Publicznej na sprzedanie całego turnieju. A to Maciej Kurzajewski w różowej marynarce udawał, że siedzi w barze na plaży z Marylą Rodowicz, a to Dariusz Szpakowski przekonywał, że Maradona ciągnie grę reprezentacji Argentyny. Wszystko sumował perlistym śmiechem Jacek Gmoch, który zwracał uwagę kolegów w studiu na “seksbomby” pląsające na ekranie.
Gdy okazało się, że Mistrzostwa Europy przejmuje Polsat, jak chyba każdy w miarę ogarnięty fan piłki nożnej – ucieszyliśmy się. Mateusz Borek, Wojciech Kowalczyk, poziom dyskusji, który znamy z “Cafe Futbol” i luźna konwencja, dzięki której fachowość jest podawana w bardzo przystępnej formie. Później, gdy dodatkowo wyszło na jaw, że Polsat zamierza udostępnić całe mistrzostwa tylko fanatykom gotowym wycelować za możliwość oglądania meczów całodobowo okrągłą stówkę – potraktowaliśmy to jako dobry znak. Oho, odsieją Grażynki, które chciały słuchać futbolowych wywodów Maryli Rodowicz i piłkarskim psycholom gotowym na zapłacenie dowolnej kwoty rzucą prawdziwie profesjonalny przekaz.
I co? Paolo!
Paolo Cozza dokładnie, włoski prawnik znany w naszym świecie telewizji rozrywkowej z tego, że jest Włochem. Tak, wczoraj Polsat, telewizja, która wprowadzeniem konieczności uiszczenia opłaty zebrała przed telewizorami możliwie najbardziej kumatą piłkarską publikę, zaoferowała jej na pół godziny przed jednym z hitów pierwszej kolejki turnieju rozmowę z Paolo Cozzą.
To trochę tak jak zebrać miłośników heavy metalu, ustawić na scenie kilkanaście motocykli, rozlać dla uczestników złocisty płyn w najprzedniejsze kufle, po czym zaoferować im recital Sylwii Grzeszczak. I jeszcze w międzyczasie poinformować, że w kuflach mają wyciąg z pigwy.
Porównajmy TVP i Polsat podczas tego turnieju.
KOMENTATORZY
Dariusz Szpakowski wreszcie przeniósł się do studia, w TVP komentuje Jacek Laskowski, który w naszej opinii jest na równym poziomie z Mateuszem Borkiem. Pierwszemu partneruje Marcin Żewłakow, drugiemu Tomasz Hajto – jeden przesadza w stronę engelowo-papkowatej mowy, drugi w odwrotną, “podaj, przyjmij, uderz z kija”. Ale obaj są w porządku.
Problem w tym, że Polsat ma wyjątkowo krótką ławkę. Na tyle krótką, że z drugiego szeregu wjeżdża Jacek Ziober, przekonując, że Ukraina to jest poziom Irlandii Północnej a Boateng to surowy obrońca. Nadrabiają fachowym i dobrze przygotowanym Michniewiczem, no ale szanujmy się, opinie wygłaszane przez byłego piłkarza Montpellier psują cały turniej.
Werdykt: remis.
Po raz pierwszy od lat TVP wyszarpuje punkt w rywalizacji z Polsatem!
STUDIO
Już widzimy te długie rozmowy w Polsacie. Kogo usadzić, kogo dać do tego gadu-gadu przed wjechaniem planszy ze składami? Zapewne padały różne pomysły – może Michał Probierz, wygadany, charakterystyczny, ogarniający temat. Może Marcin Baszczyński, który w NC+ był przez moment odkryciem sezonu? Wyobrażamy sobie, że potem na salę wszedł jakiś 60-letni gość i powiedział, że nie ma co się szczypać, trzeba postawić na sprawdzone rozwiązania.
I tak, dokładnie dwa lata po tym jak TVP było regularnie rozsmarowywane za średnią wieku w studio powyżej 70 lat, Polsat postanowił podebrać im wszystkich ekspertów. Jacek Gmoch – obecny. Antoni Piechniczek – jest. Andrzej Strejlau – no ba. Można być fanem i bezczelnie szczerego Gmocha, i elokwentnego oraz ekstremalnie eleganckiego Strejlaua. Ale gdy ten tercet wjeżdża jednocześnie, w dodatku prowadzony przez usztywnionego do przesady prowadzącego… Dla odmiany w TVP odmłodzenie, poza Jerzym Władysławem wspominającym zwycięskie eliminacje do Mistrzostw Świata w 2002 roku, zawitał tam m.in. Michał Pol, Andrzej Juskowiak czy nawet – kozacka niespodzianka – Piotr Stokowiec. A będzie też Probierz.
Mamy wrażenie, że obie telewizje wiedzą, czego oczekuje hardkorowy piłkarski widz. Dlatego Polsat rzucił Jacka Magierę, dlatego Polsat rzucił rozmowę Piotra Świerczewskiego z Georgesem Beretą, dlatego TVP stawia na Stokowca. Obie jednak są na tyle wydygane, że asekurują się dobrze znanymi i rozpoznawalnymi twarzami, a nawet celebrytami.
Gdy na pół godziny przed pierwszym gwizdkiem w meczu Rosjan z Anglikami słuchaliśmy wywodów Karola Strasburgera o tym, jakie sporty uprawiał na studiach i dlaczego jego konikiem jest windsurfing, zastanawialiśmy się, czy to jeszcze Polsat, czy już Comedy Central. Domyślamy się motywów – Strasburgera chętnie posłucha nawet pani Janina (73l.) w przerwach między wydzwanianiem policji, bo młodzi hałasują na podwórku. Polsat jednak zapomniał wziąć pod uwagę, że pani Janina nie zapłaciła stówki i pana Karola nie zobaczy ani nie posłucha. Zrobi to za to 3/4 naszych czytelników i całe środowisko piłkarskie z trenerami, menedżerami, piłkarzami i skautami włącznie.
Wynik? Polsat broni się Kowalem, Iwanem, Łapińskim, Magierą, ale jednocześnie strzela takie swojaki, że naprawdę nie potrafimy ocenić, gdzie wolelibyśmy obejrzeć przedmeczowe studio. Gdyby nie przerywał nam go Strasburger, Królikowski i Cozza – pewnie na Polsacie, choćby po to, by uniknąć Jerzego Władysława. Ale koniec końców – chyba mamy tu 0:0.
OPAKOWANIE
– O, a w naszym studiu pojawił się już dzięki nowoczesnej technologii Zlatan Ibrahimović – jak jeszcze raz usłyszymy pochwały dotyczące tego, że w studiu Polsatu potrafią wygenerować komputerowo obecność jakiejś postaci to chyba puścimy pawia. Jednak już zupełnie serio – i w TVP, i w Polsacie jest całkiem przyjemnie. Albo po prostu kontrowersje wokół gości nie pozwalają się skupić na innych niedoróbkach. Aha, w Polsacie podobno nie zgrywa się czasem wizja z fonią, a całość jest trochę później niż na TVP (dostaliśmy raport, że widzowie Polsatu o golu dla Polski wiedzieli, gdy Błaszczykowski wykonywał podanie, wyczuli go po krzykach sąsiadów oglądających TVP). No i jakość transmisji w pierwszych meczach ponoć do poprawki, ale Polsat zareagował na błędy i to poprawił. To chyba jednak szczegóły.
CENA
0 złotych – 100 złotych. Tutaj wygrywa Publiczna.
OBECNOŚĆ MARYLI RODOWICZ
Na razie remis bez goli, ale wiemy, że to na bank jeszcze nie jest koniec.
***
Werdykt końcowy: zaskakująco mocna pozycja TVP w walce z Polsatem. Skazywany na pożarcie moloch z Woronicza nie tylko nawiązał walkę, ale w pewnych aspektach wyprzedził wiecznie wygrywającą konkurencję. Jak to tej pory to największa sensacja Euro 2016!
Fot.FotoPyK