Tak silna kadrowo reprezentacja Austrii nie była od wielu, wielu lat. Dla podopiecznych Marcela Kollera będzie to zresztą dopiero drugie Euro w historii – na pierwsze, osiem lat temu, dostali się z automatu, a i zakończyli je w kompromitującym stylu. Od tamtego czasu ominęły ich zresztą dwie inne wielkie imprezy – Mundial w RPA oraz w Brazylii. Do Francji przyjechali jednak jako zwycięzca swojej grupy eliminacyjnej i to z bilansem jakiego pozazdrościć może im każda drużyna – dziewięć zwycięstw i tylko jeden remis.
SKŁAD
NAJWIĘKSZA ZALETA
Niezła defensywa, solidny napastnik, mocny lewoskrzydłowy, ale przede wszystkim bardzo silny środek pomocy. Jeżeli którąś z formacji uznać za kluczową w drużynie Marcela Kollera, to właśnie tę opartą na tercecie Baumgartlinger-Alaba-Junuzović. W skali europejskiej znany jest przede wszystkim ten drugi – zawodnik Bayernu, świetny egzekutor rzutów wolnych, gość z ogromnym ciągiem na bramkę. Nie byłoby jednak Alaby-rozgrywającego w drużynie narodowej, gdyby nie asekurujący go Baumgartlinger, który w Bundeslidze uchodzi za jednego z najlepszych defensywnych pomocników. Julian zresztą swój znakomity sezon w Mainz zwieńczył właśnie transferem do Bayeru Leverkusen, gdzie zamelduje się po turnieju. To taki typ zawodnika, który będzie biegał za rywalem, skrobał go po piętach, podszarpywał, przepychał i robił generalnie wszystko by obrzydzić mu grę. I w końcu trzeci z nich, Zlatko Junuzović, czyli… największy konkurent Alaby do tego, by egzekwować rzuty wolne. W Werderze ze stojącej piłki trafiał już wielokrotnie, a jego uderzenia, to – sami zobaczcie – czysta maestria.
NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA
Tak jak pierwszy garnitur Austriaków jest dość schludny i w miarę zgrabnie leżący na ciele, tak ten rezerwowy ma na sobie ewidentnie znamiona noszenia – jest trochę zmechacony, porozciągany i wykonany ze zdecydowanie gorszej jakości materiałów. Tak po prawdzie to wczytujemy się w metkę i ani skład, ani jego marka nie mówi nam zbyt wiele. Coś tam się obiło o uszy, ale to chyba raczej jakiś chiński producent handlujący na targu, a nie żaden renomowany projektant.
Na jakiejkolwiek pozycji w składzie zawodnik kluczowy doznałby kontuzji, to zastąpić go będzie niezwykle trudno. W defensywie jest co prawda grający, a raczej figurujący w kadrze Tottenhamu Kevin Wimmer (który pograł tylko, jak na parę meczów wyleciał Vertonghen), jest kołkowaty Martin Hinteregger, ale taki turniej to dla nich zdecydowanie nie ta para kaloszy. Jeszcze gorzej jest w pomocy, bo gdy – odpukać w niemalowane – kontuzji dozna ktoś z duetu Baumgartlinger – Alaba, to mogiła. Ani Stefan Ilsanker, ani Jakob Jantscher to nie są piłkarze, którzy potrafiliby załatać dziurę po którymkolwiek z wyżej wymienionej dwójki.
Nieco lepiej wygląda to na pozycjach, gdzie gra po jednym zawodniku – bramkarza Almera może zastąpić mający za sobą niezły sezon w Bundeslidze Ramazan Özcan, a snajpera Marca Janko ewentualnie choćby Rubin Okotie, który na zapleczu pierwszej ligi niemieckiej zdobył osiem goli.
Tak czy owak – rezerwy dupy nie urywają i w przerwach między treningami Marcel Koller powinien modlić się, by żaden z podstawowych zawodników nie musiał odwiedzać gabinetu lekarza.
KLUCZOWY ZAWODNIK
Ma 23. lata, jest największą gwiazdą reprezentacji i niewiele wskazuje by uległo to zmianie w najbliższych latach. David Alaba w drużynie narodowej nie jest jednak tym samym Davidem Alabą, którego znacie z występów w Bayernie. Tam występuje jako lewy obrońca, zaś w reprezentacji jest środkowym pomocnikiem. O tym, że o wiele lepiej czuje się jako rozgrywający wspominał zresztą wiele razy, ale cóż z tego, skoro monachisjka druga linia jest tak dopakowana znakomitościami, że trudno w niej znaleźć miejsce dla Austriaka.
W eliminacjach do europejskiego czempionatu zdobył cztery gole i aż pięć razy asystował.
OPTYMISTYCZNY I PESYMISTYCZNY SCENARIUSZ
Kto widział choćby w dwumeczu jak grają Węgrzy, ten nie powinien się martwić o pieniądze lokowane na Austriaków w pierwszej kolejce. Podopieczni Marcela Kollera powinni raczej bez większych problemów wejść w turniej ogrywając swoich sąsiadów (Austria – 2,00).
A co ze scenariuszem pesymitycznym? Turniej może oczywiście zakończyć się dla Austriaków wielką klapą i na przykład trzecim miejscem w grupie i nerwowym liczeniem punktów (Betclic – 6,50).
KOMU BĘDZIEMY KIBICOWAĆ?
Znacie naszą słabość do niepokornych typów kroczących własną ścieżką, więc zrozumiecie pewnie, że kciuki ściskać będziemy przede wszystkim za Marko Arnautovicia. Oczywiście nie kibicujemy głupocie i bezsensownej brawurze, ale zawodnik Stoke po wielu, wielu latach, gdy w parze z jego talentem opisywano liczne wyskoki i durne zachowania, w końcu chyba się ustatkował. Trafił na wyspy, został jedną z wiodących postaci w swojej drużynie i na czołówkach gazet ląduje wreszcie dzięki świetnym występom na boisku.
A co wyczyniał w przeszłości? Lista grzechów jest długa. Baaardzo długa. Na murawie opieprzał się niemiłosiernie, a upust swojej energii dawał między innymi na szosie. Po jednym z rajdów podmiejskimi ulicami odpysknął do wystawiającego mu mandat policjanta: “Mam tyle kasy, że mógłbym kupić twoje życie!”. Mario Balotelli zaś, którego przedstawiać nie musimy, swojego kolegę z czasów Interu opisywał w następujący sposób: “W porównaniu z Marko jestem święty”. No cóż – nie trzeba lepszej laurki. W międzyczasie “Arogantović” – jak ochrzczono go w Niemczech – potrafił do swojego kolegi z reprezentacji, który nie chciał dać mu wykonać jedenastki krzyczeć: “Pierdolę twoją matkę!”. Thomasa Schaafa, trenera Werderu, nazywał natomiast amatorem, który nie może równać się do Jose Mourinho. Bezczelny był do tego stopnia, że gdy po porażce Austriaków wracał z drużyną samolotem, na lotnisku przygruchał sobie napaloną samicę i obracał ją na siedzeniu tuż przed działaczami kadry.
Te czasy Marko zdaje się jednak, że ma już za sobą, a turniejem we Francji może tylko potwierdzić, że rozdział oparty na szaleństwach został definitywnie zamknięty.
OPINIA EKSPERTA
Prześwietliliśmy dokładnie kadrę Austriaków i wyszło nam, że mogą grać siłowy futbol. Dużo zawodników rosłych, nie unikających starcia bark w bark, chętnych do szeroko pojętych przepychanek. A skoro padł temat fizyczności, to ekspert nie mógł być inny – przed państwem Kazimierz Zwęgrzyn.
– Ależ to jest silna drużyna, sami tytani. Jest kilku zawodników technicznych, ale jeśli nie chcą pakować walizek po meczach grupowych jak ostatni frajerzy, to muszą przede wszystkim zatrzasnąć się na siłowni. Pierwsze mecze oddzielą chłopców od gladiatorów, musi być non stop walka, walka, walka. Jak któremuś z nich urwą nogę, to musi zacisnąć zęby i dalej zapieprzać. Ja dla takich piłkarzy, którzy stękają i narzekają nie mam za grosz szacunku. Gdzie się tacy w ogóle rodzą? Siła razy ramię! Piłka cię może przejść, ale zawodnik nigdy! W tych Austriakach niektórych taka siła jest, moc. Ma być ta para w łapach i kopytach. Jak strzał, to rozrywający siatki. Jak odepchnięcie barkiem, to żeby rywal przeleciał za bandy reklamowe. Siła!!!
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Szykujecie się na wakacje w Wiedniu i nie chcielibyście rozpuścić całej swojej miesięcznej pensji? To słuchajcie uważnie radia i czytajcie gazety. W Austrii niezwykle kosztowna jest jazda na gapę – jeśli kanar złapie was na tym, że chcieliście czmychnąć bez biletu parę przystanków, to bądźcie pewni, że trzepnie was to mocno po kieszeni. Najprawdopodobniej zabulicie ponad 100 euro, czyli… a, szkoda nawet przeliczać i się nadaremnie wkurzać. Jednocześnie jednak władze miasta idą na rękę podróżującym i komunikaty o planowanej kontroli, a czasem też dokładne jej godziny, można albo usłyszeć w radiu, albo przeczytać w prasie.
OKIEM WESZŁO
Christian Fuchs – rok temu pognali go z Schalke, teraz został mistrzem Anglii, przebrnął eliminacje do Euro bez porażki i jedzie do Francji.
SONDA WESZŁO
NAJSILNIEJSZA JEDENASTKA GRUPY F