Wczoraj reprezentacja Polski dokonała rzeczy historycznej i wygrała swój pierwszy mecz na mistrzostwach Europy. Czego zabrakło? Właściwie niczego, no może poza pamiątką w postaci okolicznościowej koszulki. Jak pewnie zdążyliście się zorientować, wszystkie drużyny na Euro 2016 grają z nadrukiem – nazwą lub flagą dwóch reprezentacji, datą i miejscem spotkania. Wszystkie, oprócz Polski, która świadomie z tego zrezygnowała.
Czy z tego tytułu grożą jakieś kary ze strony UEFA? Nie, umieszczenie takich informacji na koszulce nie jest obowiązkowe. Do teraz jednak, czyli do meczu Hiszpanii z Czechami, piętnaście drużyn się na to zdecydowało i jedna nie. Tak sobie myślimy, że gdyby tego typu “zaśmiecanie” koszulki z marketingowego punktu widzenia się nie opłacało, po prostu by tego nie robiono. Tymczasem jesteśmy jedyni, którzy idą tu pod prąd.
Gdybyśmy byli złośliwi, napisalibyśmy że tego typu informacja mogłaby okazać się pomocna przy późniejszym oddawaniu meczowych koszulek na akcje charytatywne. Jak pamiętamy, w przeszłości mieliśmy przy tym różnego rodzaju pomyłki i niedopatrzenia. Inna sprawa, że w ostatnich latach przecież zdarzało się nam grać w zaśmieconych koszulkach (pamiętacie słynne obierki?), więc może przez wzgląd na tamtą traumę lepiej nie kombinować?
Na dziś pozostaje to zwykłą ciekawostką. Zastanawiamy się jednak, czy gdyby Polakom – uwaga, tu odjechane football fiction – udało się dojść do finału, to również zrezygnowano by z dodatkowego nadruku?