Francji nie szło w tym meczu kompletnie – przez długie minuty bili głową w mur, tymczasem ten zbudowany przez Rumunów okazał się zaporą nie do przebicia. W końcu skruszył go w 57. minucie Olivier Giroud, ale nie zrobił tego sam. Asystę przy tej bramce śmiało można zapisać sędziemu.
Tak jest – Viktor Kassai nie zauważył ewidentnego faulu Francuza na Ciprianie Tatarusanu. Spójrzcie tylko:
Zacytujmy przepisy FIFA:
“Atakowanie ciałem przeciwnika w zasięgu gry w walce o pozycję – łącznie z kontaktem fizycznym walczących – jest dozwoloną formą gry, pod warunkiem, że nie będą użyte ręce i łokcie.”
Krótko mówiąc – to jest ewident. Napastnik walczy o piłkę, ale nie robi tego w sposób przepisowy, bo niewątpliwie powstrzymuje bramkarza przed skuteczną interwencją łokciem. Tymczasem arbiter, który takie podstawy jest w stanie wyrecytować obudzony o trzeciej w nocy, dość prostego faulu nie zauważył. Jeszcze raz to samo, teraz video:
A sędzia mylił się i wcześniej, na przykład tu:
Kościelny ewidentnie kopie Andonę, piłka jest absolutnie poza jego zasięgiem, robi prosty błąd. Gwizdek sędziego milczy i o ile można się spierać, czy faul był w polu karnym czy poza, to samo przewinienie nie podlega dyskusji. Pierwszy mecz i już dwa spore błędy na korzyść Francuzów. Chcielibyśmy wierzyć, że to niedopatrzenia, a nie kolejny odcinek serialu pod tytułem “Ściany pomagają gospodarzom”.
Fot. FotoPyk