Reklama

Cisza, spokój, ale też… „Do fanzony nigdy bym nie poszedł” z ust ochroniarza

redakcja

Autor:redakcja

09 czerwca 2016, 18:22 • 6 min czytania

Obraz Paryża w telewizji sprzed kilku dni: policja i żołnierze na ulicach. Deserem strajki, kryzys benzynowy, generalnie – „Mars napada” z piosenki Kazika, „Stadion „Legii” Stade de France wycelował jupitery w obce statki”.

Cisza, spokój, ale też… „Do fanzony nigdy bym nie poszedł” z ust ochroniarza

Tymczasem w Saint Denis nie widziałem żadnego policjanta i to wcale nie dlatego, że pogłębia mi się wada wzroku, a na Euro nie wziąłem okularów. Nie widziałem żadnej mobilizacji, nikogo poza stewardami i ochroną na stadionie. Ta część miasta – przez najbliższy miesiąc jego serce – jakby na pełnym luzie. Zagrożenia, zamachy, o czym słyszałem dzień w dzień w tv i radiu przed wyjazdem, naprędce ściszając rzeczone tv i radio? Ale panie kochany, gdzie? Bo na pewno nie u nas.

Reklama

Co więcej – Saint Denis nawet nie wygląda na przejęte, że jutro otwiera Euro. Odejdziesz trzy kroki od stadionu i inny świat. Zero przejęcia imprezą. Zero kibiców, narodowych barw, tych, tamtych czy owakich. Wszystko toczy się swoim spokojnym rytmem. Pół na pół w szklance korpoponiedziałek wymieszany z popularnym „piąteczkiem”.

20160609_125008

Widok ze stadionu. Tak, są piłkarze w tle, ale to stara reklamówka, w niczym nie związana z turniejem

20160609_132342

Z cyklu: znajdź element związany z Euro. Nie żeby to było „Gdzie jest Wally”, ale też nie rzuca się w oczy tak, jak można by się spodziewać. Może z 50 metrów od stadionu

20160609_144013

Fan Store jeszcze zamknięty

3

Wypełniona kibicami ulica wzdłuż stadionu

20160609_133545

Wywiady uliczne to zmora przechodniów. W tle mistrzyni drugiego planu

Spokojny rytm, kurortowo. Czy to tylko maska? A może faktycznie jest aż tak wielka wiara – zaufanie? – że wszystko odbędzie się bez najmniejszych kłopotów?

***

Zaczynam zaczepiać, chcę poznać nastroje paryżan. Na pierwszy ogień idzie mężczyzna w średnim wieku, którego nie określę jako „typowy paryżanin”, nie w dzisiejszym tak zróżnicowanym Paryżu, ale jakoś gdzieś o to określenie zahaczał będzie, gdy wspominam o tę rozmowę.

Byłem tu 13 listopada (podczas zeszłorocznych zamachów – przyp. red.). Nie uważam, żeby było bezpiecznie. Stade de France odwiedzam przy wielu okazjach i ochrona na tym stadionie nie jest dobrze zorganizowana.

Gdybym tu, teraz, pod stadionem zostawił paczkę nie wiadomo z czym, nikt by mi nie przeszkodził.

To byłoby banalne. Byłem ostatnio na finale Pucharu Francji. Ludzie wchodzili na trybuny z różnymi torbami, gdzie teoretycznie można było wnieść coś niebezpiecznego, bombę, cokolwiek. Przejść przez zabezpieczenia jest łatwo. Wiem, że policja pracuje ciężko, że udaremnili niejedną tragedię wcześniej wchodząc do domów i konfiskując broń, ale i tak.

Tu w okolicy stadionu nie widziałem żadnej policji.

To wszystko jest schowane. Nie widzisz ich, ale są. Pracuję tu niedaleko, zabezpieczenia opierają się w pierwszej linii przede wszystkim na kamerach.

Poszedłbyś na mecz Euro, skoro sam mówisz jak świadom jesteś zagrożeń?

Będę tu jutro. Nie można dać się zastraszyć. Trzeba żyć normalnie, a nie pozwolić, by twoim życiem kierował strach.

Nie widziałem wielu kibiców w okolicy. Francja jeszcze nie żyje mistrzostwami, choć jest za pięć dwunasta?

Nie sądzę, by Francuzi tak bardzo się przejmowali, jest za wcześnie. Przyjdą większe mecze to będzie większa mobilizacja.

Dla Polaków każdy mecz na Euro to wielka sprawa, dla was starcie z Rumunią w grupie nie musi być tak ważne.

I nie jest.

def

***

Dwie racje, które musiałem mu przyznać – tak, rano patrzyłem, jak ustawia się kolejka do miasteczka namiotowego rzut beretem od stadionu. Miałem podręczną torbę i z jednej strony: no, jestem tylko facetem z torbą. Ale po tej całej medialnej pompce docierającej z taką siłą do Polski? Brak jakiegokolwiek zainteresowania mną, także ze strony stewardów, których mijałem w kilku punktach na ulicach? Zresztą, w centrum akredytacyjnym też nie było wielkiego sprawdzania, ot – otwarcie. Pobieżne spojrzenie. Ale już nie chciało im się, żebym wyjmował laptopa i pokazał co pod nim.

terro

Co do podekscytowania meczem otwarcia – też prawda. Rumunia w fazie grupowej? Nie, to nie jest mecz, który ma szansę u dość sytych piłkarsko Francuzów wzbudzić chociaż połowę zainteresowania, jakim dla nas jest mecz finałów, czyli zawsze – mecz święto.

A przecież zastanówmy się jaka przepaść byłaby, gdybyśmy wyszli z grupy. Jak my będziemy traktować pierwszy mecz pucharowy, jak oni?

***

Zaczepiania ciąg dalszy. Dwóch, jeden wszystko nagrywa telefonem (chyba relacja live komuś – trafiam na nią gdzieś w świat), rozmawiam z drugim.

20160609_143814

Czuję się bezpiecznie ale wewnątrz stadionu. W fanzonie? Nie, tam nie, tam nigdy bym nie poszedł. Za dużo ludzi. Nie da się sprawdzić dokładnie każdego. Co innego stadion, tutaj jest wielka uwaga do najmniejszych szczegółów, nikt się nie prześlizgnie, nikt nic nie wniesie. Wiem, bo firma, w której pracuję, też została zakontraktowana do gwarantowania bezpieczeństwa na Euro – właśnie tu na Stade de France.

Możesz cokolwiek powiedzieć o tych procedurach bezpieczeństwa?

(śmiech) Lalala! Gdyby szef się dowiedział, że cokolwiek powiedziałem, wyleciałbym od razu.

Nawet jakiś ogólnik?

Lalala!

To powiedz jak bezpieczny będziesz o Francję, jeśli trafi na Polskę.

Jak was spotkamy, to was pokonamy. Chociaż… Robert Lewandowski to szaleniec!

***

Dwóch. Jeden nieustannie uśmiechnięty, drugi trochę spięty. Chętnie – co nie dziwi – odpowiada ten pierwszy:

Nie widzę żadnego zagrożenia. Gdyby było tu dużo policji, to czułbym się zagrożony.

Dlaczego?

Policja wywołuje takie emocje – zaczynasz się bać. Skoro jest ich tu tyle, to znaczy, że jest czego. Oni uważają, że są bardzo mocni, ale wcale nie są tak wpływowi. Chcą być wszędzie, kontrolować wszystko, a to niemożliwe. Nigdy nie będą wszechmocni, a działają tak, jakby tego chcieli.

Potem przekazuje pytanie drugiemu. Rozmowa w języku, który nazwałbym „głęboka afryka”, dłuższa wymiana zdań, w końcu śmiech.

On zawsze się boi! Wszędzie. Mówi, że nigdzie nie czuje się pewnie. W przeciwieństwie do mnie (śmiech). Ale ja tu mieszkam, o tam. Nigdy nie miałem tutaj żadnych problemów. Tu jest mój dom, tam szkoła, to mój rewir. Nie ma co się martwić na zapas, żyję z dnia na dzień i wierzę, że tak powinno się robić.

***

Mnie jakoś ciekawi, że człowiek, który bądź co bądź należy do systemu bezpieczeństwa, otwarcie przyznaje, że do fanzony by nie poszedł. Powiecie – mrówka! Co on tam wie! No tak. Ale z drugiej strony, on właśnie przez to, że jest na dole, nie musi robić polityki, propagandy. Możecie kwestionować wiarygodność tego człowieka, śmiało, ale też można zadawać sobie pytanie – po co miałby robić mnie w wała z czymkolwiek?

Ja po powrocie zostałem niemiło przywitany przez stewarda – ta sama ścieżka, którą szedłem rano, tym razem była niedostępna. Proszę zawracać! Dobrze, że miałem klucz od prasowej skrzynki, bo by mi nie uwierzyli, że tam byłem – nie powiem, zepsuło mi to nastrój, który naprawił dopiero kumpel z Polski pisząc „Lechu załatw mi autograf Luisa Figo”.

Ale rozwiązanie wcale nie musi polegać na tym, że zaraz okaże się jakoby moja akredytacja pozwalała na stanie pod stadionem. Raczej prawdopodobne, że rano udało mi się zakraść do strefy, w której nie powinienem się znaleźć. Studia BBC i innych gigantów, cała ich obsługa, ciężarówki, tony sprzętu – może już wcale nie dziwne, że droga do biura prasowego wyglądała dość osobliwie? Że lazłem po paletach, kałużach, że jechałem jakąś odrapaną windą?

Z drugiej strony, jeśli zgodzić się z tym tłumaczeniem, to rano sam, nie mając żadnej intencji  by tak zrobić, już wywołałem drobny błąd w ich systemie.

20160609_144018

LM

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama