Czy Nawałka nie powinien postąpić podobnie w przypadku Grosickiego? Nie chodzi o zmęczenie, bo Kamil miał ostatnio bardzo dobre wyniki badań. Być może trener powinien jednak utemperować zawodnika, który grał w tym meczu na dużym ryzyku – naszym zdaniem zupełnie niepotrzebnie. W meczu o stawkę właśnie tak trzeba się prezentować, ale nie w sparingu kilka dni przed turniejem życia. Jednym z zadań selekcjonera jest zarządzanie zasobami ludzkimi, które ma dać pożądany wynik we Francji – czytamy dziś w Przeglądzie Sportowym.
FAKT
Fakt jeszcze z okładki dopytuje, czy Grosicki zagra na Euro. W dziale sportowym od tego się zresztą zaczyna.
Kontuzja Kamila Grosickiego (28 l.) jest poważniejsza, niż informował PZPN. Skrzydłowy reprezentacji Polski doznał skręcenia kostki II stopnia, co sprawia, że jego występ w spotkaniu z Irlandią Północną (12.06) stoi pod dużym znakiem zapytania. (…) Jak udało nam się ustalić, stan Grosickiego jest poważniejszy. To nie nadwyrężenie, ale naderwanie, co może wydłużyć proces leczenia kontuzji. Trwa walka z czasem.
Obok pięć pytań, które w głowie ma Nawałka.
1. Jak zastąpić Grosika?
2. Jędrzejczyk czy Wawrzyniak?
3. Kto obok Krychowiaka?
4. Co z Błaszczykowskim?
5. Kto między słupkami – Fabiański czy Szczęsny?
Jeśli chodzi o Błaszczykowskiego, to w obecnej sytuacji wyjścia i tak nie mamy. Stronę dalej: Senne La Baule wreszcie ożyło.
W każdym miejscu Polski, w którym nasi piłkarze pojawiali się przed Euro, witały ich tłumy. Co zrozumiałe, w La Baule było znacznie skromniej, choć nie zabrakło oddanych kibiców. (…) Kilka powitalnych plakatów, flagi Polski przed hotelowym lobby oraz w innych kilku znaczących miejscach miasta – i to wszystko. Wydawało się, że dość senne La Baule nie żyje przyjazdem biało-czerwonych i spółki. Do momentu rozpoczęcia pokazowego treningu. Trybuny wypełniły się po brzegi. Z łatwością można było dostrzec kilku młodych Francuzów w koszulkach Bayernu Monachium z numerem 9 na plecach.
A co w Ekstraklasie? Kilka wiadomości transferowych i plotek.
– Śląsk chce Jakuba Koseckiego, ewentualnie Alvarinho
– Piast wyjechał na obóz bez Kamila Vacka
– Trela podpisał kontrakt z Termaliką
– Legia stawia na młodych i podpisała już umowy z dwoma młodymi Chorwatami
GAZETA WYBORCZA
Jarosław Bińczyk przedstawia reprezentację Ukrainy. Czyli reprezentacja bardzo polityczna.
Przed wyjazdem na zgrupowanie witano piłkarzy w Kijowie na specjalnym festynie, a prezydent Petro Poroszenko uścisnął rękę każdemu z kadrowiczów, życząc drużynie sukcesów we Francji. Wśród powołanych nie było zawodników grających w lidze rosyjskiej, ale już do Szwajcarii, gdzie nasi grupowi rywale trenowali, dojechało trzech takich graczy. Podobno zgodę na to dali najważniejsi ludzie w kraju. Bo nękany wojną i kryzysem ekonomicznym kraj potrzebuje sukcesów jak powietrza. Na Ukrainie obowiązuje hasło “wszystkie ręce na pokład”. Dlatego w kadrze znów jest Jewhen Sełezniow, krytykowany nawet przez kolegów za podpisanie zimą kontraktu z FK Krasnodar. – Dla wroga nie można grać – podkreślano w kraju. 31-letni napastnik rozwiązał już umowę z rosyjskim klubem i w następnym sezonie będzie występował w Szachtarze Donieck. Na Euro jedzie też 37-letni Anatolij Tymoszczuk, najstarszy reprezentant w historii ukraińskiej piłki, na koniec kariery grający w Kazachstanie. Dziennikarze piszą o nim, że jedzie w charakterze psychologa drużyny, bo ma tak wielki wpływ na kolegów. A tuż przed obozem doszło do publicznego pojednania dwóch kluczowych graczy – Andrija Jarmołenki i Tarasa Stepanenki, chociaż dwa tygodnie wcześniej, po ich bójce podczas meczu ligowego Szachtara z Dynamem Kijów, ten drugi mówił, że nigdy nie poda ręki gwieździe reprezentacji.
Pukajcie w niemalowane drewno – pisze z kolei Dariusz Wołowski.
Leo Beenhakker powiedział niedawno, że Robert Lewandowski to piłkarz, który potrafi zdobyć gola w sytuacji, gdy inny napastnik nie dostrzega nawet szansy oddania strzału. Stwierdzenie Holendra cytował dziennik “As” jako dowód, że Polak jest brakującym ogniwem ataku Realu Madryt. Kapitan reprezentacji doczekał się ostatnio wielu wyszukanych komplementów, na które solidnie zapracował. Nie było dotąd polskiego piłkarza, który zdobywałby 30 goli w jednej z najmocniejszych lig w Europie. W sześć lat gry w Serie A Zbigniew Boniek strzelił 14 bramek dla Juventusu i 17 dla Romy, w sumie daje to o jednego gola więcej niż Lewandowski wbił dla Bayernu w minionym sezonie. Kapitan kadry ma zalety, ale i ograniczenia. O nich mówi się rzadziej, co nie zmienia faktu, że nie jest wybitnym dryblerem. Nie potrafi sam minąć kilku rywali i zakończyć akcji skutecznym strzałem. Trudno wyobrazić sobie, by cofał się po piłkę na własną połowę i wykonywał akcje w stylu Diego Maradony czy Leo Messiego. By błyszczeć, strzelać, zwyciężać, potrzebuje wsparcia drużyny. Czy podczas francuskiego Euro dostanie wystarczającą pomoc od kolegów? Jeśli nie, jego atuty utoną w walce, przepychance, szamotaninie z przeważającymi siłami obrońców drużyny przeciwnej. Zespół Adama Nawałki potrafił wykorzystywać talent swojej gwiazdy w kwalifikacjach, od niedzieli musi robić to samo na wyższym poziomie, pod zdwojoną presją. Podobnie jest z drugą opoką reprezentacji – Grzegorzem Krychowiakiem. W Sevilli nikt nie wymaga od niego, by był człowiekiem orkiestrą. Polak ma odebrać piłkę rywalom i zagrać do kolegi, wybierając opcję jak najmniej ryzykowną. Nie podejmuje się zagrań wykwintnych, czasem zdarza mu się zagrać długą piłkę, ale wtedy strata nie grozi kontrą. Unai Emery nie oczekuje od Polaka prostopadłych podań otwierających napastnikom drogę do bramki. Od tego miał finezyjnego Argentyńczyka Évera Banegę, który zapracował na transfer do Interu.
SUPER EXPRESS
Dziś za darmo plakat biało-czerwonych z tabelą rozgrywek Euro 2016 – krzyczy okładka. A czy jest co poczytać?
Najpierw możemy pooglądać zdjęcia z luksusów, w jakich mieszkają Polacy, potem przeczytać tekst z konferencji prasowej Stanisława Czerczesowa. Ale to tematy już oklepane i dobrze przedstawione wczoraj. Z kolei Piotra Zielińskiego chcieli bić, gdy strzelał gole.
Piotruś już jako 5-6-latek grał tylko przeciwko o kilka lat starszym chłopakom. I kiedy ta najmniejsza chudzinka wkręcała ich w ziemię, strzelała gole, to nieraz chcieli go za to bić. Wtedy przybiegał do mnie i go broniłem – śmieje się Tomasz Zieliński (30 l.), brat Piotra (21 l.) – rozgrywającego reprezentacji Polski, za którego Liverpool oferuje włoskiemu Udinese kilkanaście milionów euro. W rodzinnych Ząbkowicach Śląskich Piotr Zieliński był uważany za cudowne dziecko. – Kiedyś, żeby chłopak mógł grać w trampkarzach czy żakach, musiał być w określonym wieku. Rodzice pogadali z władzami podstawówki i wyrobili Piotrusiowi legitymację szkolną z datą urodzin “przesuniętą” o kilka lat do przodu – zdradza “Super Expressowi” Tomasz, w przeszłości piłkarz I-ligowych m.in. Miedzi Legnica i MKS Kluczbork, a dziś trener Unii Bardo, z którą w minionym sezonie awansował do IV ligi. Jego pierwszym trenerem był tata Bogusław (53 l.), były piłkarz i szkoleniowiec młodzieży oraz… mama Beata. – Dziś mama prowadzi rodzinny Dom Dziecka, ale kiedyś sama uprawiała badminton i piłkę ręczną – opowiada Tomek Zieliński. – Piotrek równie dobrze grał lewą, jak i prawą nogą. Pamiętam, jak mając pięć lat, podczas turnieju na Polach Marsowych we Wrocławiu podbiegł do mamy, bo nie wiedział. którą nogą ma strzelać karnego – śmieje się najstarszy z braci Zielińskich.
O walce z bólem i czasem Kamila Grosickiego mówi Adam Nawałka: – Kamil cały czas poddawany jest zabiegom. To zdrowy człowiek, na którym dobrze goi się każda kontuzja. Jeśli będzie mu to zagrażać, nie będzie grał. Nie zaryzykujemy jego zdrowia. Nieszczęście jednego jest szansą dla następnego. Cały czas poddawany jest zabiegom. Mamy nadzieję, że będzie gotowy na mecz z Irlandią Północną. Bardzo spokojnie podchodzimy do tego czy Kamil będzie gotowy czy nie. Zależy od tego jak będzie przebiegało leczenie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka.
Decydują się losy Grosickiego.
Po poniedziałkowym meczu towarzyskim z Litwą (0:0) Kamil Grosicki wiedział, że badania kontuzjowanej kostki nie przyniosą dobrych wiadomości. Naderwanie więzadła stawu skokowego sprawia, że jego występ 12 czerwca przeciwko Irlandii Północnej jest mało prawdopodobny. Choć tuż po sparingu przekaz do mediów był wygładzony, a Adam Nawałka jeszcze wczoraj był pełen optymizmu, uraz jest poważniejszy niż podawano w poniedziałek wieczorem. Jak udało nam się dowiedzieć, Grosicki cierpi na skręcenie stawu skokowego II stopnia w trzystopniowej skali (I – nadwyrężenie, II – naderwanie, III – zerwanie). Ważne, że cała jest torebka stawowa. W przeciwnym razie byłoby po turnieju… We wtorkowe popołudnie skrzydłowy Rennes utykał, gdy opuszczał pokład samolotu w Saint-Nazaire. Trwa walka z czasem. Piłkarz wierzy, że zakończy się powodzeniem, ale trudno stwierdzić jednoznacznie, czy zdąży na pierwszy mecz. Więcej będzie wiadomo za 2–3 dni, kiedy lekarze sprawdzą, czy leczenie przynosi efekty. Cztery dni do meczu z drużyną Michaela O’Neilla to bardzo mało, żeby doprowadzić zawodnika do pełnej sprawności. (…) Czy Nawałka nie powinien postąpić podobnie w przypadku Grosickiego? Nie chodzi o zmęczenie, bo Kamil miał ostatnio bardzo dobre wyniki badań. Być może trener powinien jednak utemperować zawodnika, który grał w tym meczu na dużym ryzyku – naszym zdaniem zupełnie niepotrzebnie. W meczu o stawkę właśnie tak trzeba się prezentować, ale nie w sparingu kilka dni przed turniejem życia. Jednym z zadań selekcjonera jest zarządzanie zasobami ludzkimi, które ma dać pożądany wynik we Francji.
Sypie się plan Adama Nawałki.
Absencja Grosickiego musi jednak martwić „Lewego” w takim samym stopniu, jak selekcjonera. Skrzydłowy Rennes był ostatnio w wybornej formie, ale to akurat wiedzą wszyscy. Istotne jest coś innego. – Brak Grosickiego i Macieja Rybusa sprawia, że drużyna traci kreatywność, a dzisiaj każdy zespół, który chce strzelać gole i grać efektownie, musi mieć zawodników, którzy robią różnicę pojedynkami, nie boją się dryblować i umieją to robić – tłumaczy nasz ekspert, Sebastian Mila. Mecze towarzyskie z Holandią i Litwą miały dać selekcjonerowi odpowiedzi na kilka ostatnich pytań, ale im bliżej do starcia z Irlandią Północną, tym więcej pojawia się znaków zapytania. Nic więc dziwnego, że Nawałka jest mocno podminowany, a kadrowicze wręcz boją się do niego podchodzić. Historia pokazuje, że trenerzy w takich momentach mogą łatwo stracić kontrolę nad biegiem spraw. Siłą tej drużyny w eliminacjach była względna stabilizacja, ale ostatnio trudno o niej mówić, skoro wypadają niezwykle ważne ogniwa. Powodów do paniki jeszcze nie ma, choć kilka małych pożarów płonie i trzeba je natychmiast ugasić. Być może wynika to z faktu, iż turniej jest coraz bliżej, ciśnienie rośnie, a zainteresowanie wynikami kadry dawno nie było aż tak olbrzymie. Wiara w nią zresztą również. Ale to nie może być oczywiście usprawiedliwieniem dla ewentualnej porażki. Plan, który selekcjoner miał w głowie wymaga teraz weryfikacji. Co prawda trener w zakulisowych rozmowach lubi powtarzać, że ma przygotowane warianty awaryjne i nic nie jest w stanie go zaskoczyć, to z pewnością stracił komfort, a pole manewru niebezpiecznie się kurczy. Wygląda na to, że przed Nawałką trudny egzamin z zarządzania kryzysem.
Maciej Szczęsny wyciąga wnioski z dwóch meczów towarzyskich przed Euro.
1. W bramce nie będzie kłopotu
2. Cionek bardziej przyda się z Niemcami
3. Wawrzyniak się sprawdził
4. Jeżeli nie Grosicki, to Kapustka
5. Jodłowiec jest potrzebny
I rozwinięcie ostatniego punktu: Z Irlandią Północną i Niemcami będzie dużo walki wręcz i byłbym zaskoczony, gdyby selekcjoner nie wystawił Jodłowca. Bardzo przydałby się w środku ktoś z „szybką nóżką”, jak Zieliński czy Starzyński. Mam jednak wrażenie, że co by się nie stało, partnerem Krychowiaka i tak będzie Mączyński.
Wygrajmy chociaż 1:0 – życzy sobie przed pierwszym meczem Marek Koźmiński.
Jest pan optymistą na kilka dni przed pierwszym meczem Polaków na EURO?
– Myślę, że tak jak każdy normalny kibic reprezentacji Polski. Wierzymy w naszą drużynę, bo ona w trakcie eliminacji dała powody, żeby wierzyć.
Tylko że po meczu z Litwą lista kontuzjowanych piłkarzy poszerzyła się o Kamila Grosickiego.
– To niewyobrażalny pech, bo mówimy o piłkarzu w świetnej formie fizycznej i absolutnie gotowym, by na turnieju w naszej drużynie odgrywać jedną z najważniejszych ról. Nie wiem, czy zdąży się uporać z tą kontuzją. Gdy patrzę, jak się obecnie porusza, to mam obawy.
Mówił pan, że mecz z Litwą trzeba wygrać – dla dobrych humorów, w ramach sympatycznego pożegnania z kibicami w Polsce. Nie udało się.
– Nie martwi mnie to jakoś nadzwyczajnie, ale przyznaję: szkoda, że nie udało się wygrać, zwłaszcza że byliśmy lepsi. Litwini zagrali twardo, bardzo im zależało, żeby choć zremisować, no i dopięli swego. Pamiętajmy jednak, że ten mecz nie był żadną próbą generalną. Raczej jeszcze jedną okazją do testowania.
A z Ekstraklasy jeszcze mamy istotną informację, że w środę trener Radoslav Latal spotka się z działaczami Piasta.
Fot. FotoPyK