Przegraliśmy i jak to zwykle bywa po porażkach, pytania przychodzą same. Gdzie popełniliśmy błędy, co zostało zaniedbane? Wreszcie – przychodzi moment, by pomyśleć o nazwiskach. Jeśli posłuchać głosów kibiców, ekspertów, dziennikarzy to jak nakręcona powtarza się jedna kwestia: czy Michał Pazdan to na pewno dobry wybór?
Generalnie zawsze jest tak, że najłatwiej mają ci, którzy nie grają. Nie wychodzisz na boisko i możesz w spokoju obserwować mecz, a każde potknięcie kolegi każe zadać pytanie: „co by było, gdyby zagrał ten zamiast tamtego?”. Wczoraj też mieliśmy kilka takich „starć”, żeby tylko wspomnieć pary Szczęsny – Fabiański i Pazdan – Salamon. Jeśli o Szczęsnym można powiedzieć, że test zdał, bo bronił przecież dobrze, to Pazdan zagrał po prostu słabo. Daleko jesteśmy od stwierdzenia, że obrońca Legii rozłożył w Gdańsku czerwony dywan na drodze do pierwszego składu dla Salamona, ale jednak postawił znak zapytania przy własnym nazwisku.
Tak, miał trudniej, to on musiał biegać za dobrze wyszkolonymi Holendrami. No, ale na Euro łatwiej nie będzie, jeśli uprzemy się, że poziom wyzwania nie podskoczy w meczu z Irlandią Północną, to już w kolejnych spotkaniach będziemy potrzebowali 90 minut prawie bezbłędnej gry, minimalizacji ryzyka. A Pazdan wczoraj mylił się zbyt często.
14. minuta: Błąd do spółki z Glikiem, który wracał za Janssenem w tempie spacerowym. Michał nie nadąża z asekuracją i jesteśmy centymetry od straty gola.
37. minuta: Pazdan gra na wyprzedzenie, ale za daleko wypuszcza sobie piłkę, w konsekwencji czego ją traci. Ryzykuje, wychodzi ze swojej strefy i zostawia po sobie dziurę – Holendrzy to wykorzystują, idzie kontra i znów dupę ratuje nam Szczęsny.
40. minuta: Wizytówka, jeśli chodzi o błędy Pazdana z tego meczu. Michał traci piłkę w miejscu, w którym absolutnie nie może tego zrobić, próbuje faulować, ale Berghuis utrzymał się na nogach. Znów nie ma gola, tylko dzięki Szczęsnemu.
Druga bramka, 76. minuta: Nie bardzo wiemy, na czym polega tutaj interwencja Pazdana. Podbiega do rywala z rękami podniesionymi do góry, bo trudno mówić o ataku. Narsingh łatwo mu ucieka, podaje do Wijnalduma i ten ładuje nam bez problemu.
Uprzedzając pytania: parafrazując klasyka, z trójki Mączyński – Jędrzejczyk – Pazdan, za pierwszego gola najmniej winilibyśmy tego trzeciego. Janssena miał kryć Mączyński, środkowy obrońca Legii wziął na siebie van Ginkela, a pomijamy już w ogóle fakt, że Jędrzejczyk stał jak zaczarowany przed dośrodkowaniem. Fatalnie. Inna kwestia – gdzie był Glik i dlaczego krył trawę? Jeśli się czepiać Pazdana, to chyba jego rodziców, że w genach nie przekazali mu paru centymetrów wzrostu więcej, dzięki którym skasowałby tę wrzutkę.
Bogusław Kaczmarek powiedział nam na swoim benefisie. – Proszę zobaczyć, jak Adam podszedł do tych sparingów. Na początek zażyczył sobie Holandię, która mimo tego, że nie zakwalifikowała się do Euro, ma kilku zawodników o jakości europejskiej. I w momencie, gdy zauważy, że naszej reprezentacji na tym poziomie czegoś brakuje, będzie miał jeszcze jeden mecz, żeby te niedoskonałości poprawić w spotkaniu z Litwą.
Teraz pytanie – czy w oczach Nawałki tą niedoskonałością jest postawa Pazdana, bo na konferencji stwierdził, że “współpraca Kamila i Michała wygląda coraz lepiej”. Inna sprawa – co miał powiedzieć, parę minut po meczu to nie jest czas na krytykę personalną, a przynajmniej nie w opinii selekcjonera. Eliminacjami zasłużył sobie na nasze zaufanie, ale też wiemy, że po prostu widzi co jest grane, Pazdan popełnił za dużo błędów.
Przed nami mecz z Litwą, rywalem trzy klasy słabszym od Holendrów, ale paradoksalnie tam pula do zgarnięcia może być wyższa niż wczoraj. Potrafimy sobie wyobrazić sytuację, w której Salamon zagra w Krakowie bardzo przyzwoicie i naprawdę da Nawałce do myślenia. Oczywiście o tym, kto powinien na stadionie w Nicei wysłuchać hymnu jako piłkarz pierwszego składu.
Fot. FotoPyK