Reklama

Oto trener, który okazał się lepszy od Brosza. Poznajecie?

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2016, 14:25 • 2 min czytania 0 komentarzy

Tak zupełnie szczerze – jesteśmy bardzo ciekawi nowego trenera Korony Kielce. Pewnie na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy rozpoznaliby go na ulicy, a przecież ten gość wygrał wyścig z Marcinem Broszem. Czyli trenerem, który:

Oto trener, który okazał się lepszy od Brosza. Poznajecie?

a) udowodnił, że jest w stanie poskładać do kupy nawet malucha zrzuconego z przepaści,
b) osiągnął bardzo dobry wynik i spokojnie utrzymał się w lidze, mimo że nie dysponował porażającym potencjałem ludzkim,
c) nie miał oczekiwań finansowych z kosmosu,
d) miał wizję drużyny, która nie rozmijała się z możliwościami klubu.

Wniosek jest prosty – Tomasz Wilman musi być nie lada kozakiem.

Tak należy na to patrzeć, skoro nawet sam klub przyznaje, że rozważał tylko dwie opcje – Wilmana i przedłużenie kontraktu z Broszem. Utwierdza nas w tym długość jego kontraktu – do tej pory w Kielcach z trenerami podpisywano roczne umowy, a nowy szkoleniowiec ma zapewnioną robotę na dwa lata. Wilman jako pierwszy trener w poważnej piłce nie przepracował jeszcze ani minuty, więc zakładamy, że to trenerska perełka, a Koronie jako pierwszej udało się ją wyłowić.

Tak właściwie to kim jest Tomasz Wilman? Można powiedzieć, że to trenerski wychowanek klubu. Pracował w nim wszędzie – najpierw z grupami młodzieżowymi, później z rezerwami, Młodą Ekstraklasą, a następnie jako asystent. Był w sztabie zarówno Pachety, Tarasiewicza, jak i Brosza właśnie. Piłkarze za nim przepadają, to taki trener-kumpel. Tu się uśmiechnie, tam zażartuje, ale kiedy trzeba to szczerze pogada – szczególnie podczas indywidualnych analiz, które piłkarze bardzo sobie chwalą. Klub do tej pory dawał mu szansę przyglądania się z bliska, wysyłał na staże, teraz daje mu w ręce stery pierwszego zespołu. Nowy trener Korony przebył zatem dość naturalną drogę.

Reklama

To oczywiście nie wina Wilmana, ale klub – mianując go na następcę Brosza w takim momencie – zawiesił mu poprzeczkę gdzieś na poziomie ego Jakuba Świerczoka.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...