Reklama

Poważna rozmowa o Koronie. Inwestor zaprzecza: Nie było nóg na stole!

redakcja

Autor:redakcja

30 maja 2016, 16:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Argumenty, analizy, liczby, prognozy, wyliczenia. Poziom debaty publicznej w sprawie sprzedaży Korony Kielce jest taki, że bez solidnej wiedzy ekonomicznej nawet nie ma sensu jej śledzić. A jeśli jakimś cudem chciałbyś się w nią włączyć – potrzebny będzie ci doktorat z ekonomii. Minimum!

Poważna rozmowa o Koronie. Inwestor zaprzecza: Nie było nóg na stole!

Ostatnie dni w Kielcach można streścić tak: Jakub Meresiński dogadał się już z prezydentem Kielc co do warunków sprzedaży klubu, podpisał nawet wstępną umowę (czyli zakładamy, że złożył satysfakcjonującą ofertę), a z racji tego, że wszystko było na ostatniej prostej, pozwolono mu porozmawiać z kilkoma piłkarzami o kontraktach (tak, by zacząć negocjacje zanim ci rozjadą się na urlopy). Rozmowy się odbyły, ale tuż po nich niektórzy kieleccy piłkarze pobiegli z płaczem do miejscowych mediów (oczywiście anonimowo). Było tak:

– piłkarze wygadali się, że proponujący im obniżkę kontraktów Meresiński był arogancki, niegrzeczny i trzymał nogi na stole,
– na tej podstawie Rada Miasta interweniowała u prezydenta Kielc, by w jego ręce Korony jednak nie oddawać,
– prezydent Lubawski uznał interwencję za zasadną i Korony na ostatniej prostej nie sprzedał.

Dziś sam zainteresowany zniżył się do tego poziomu i na oficjalnie zwołanej konferencji ze wszystkiego się wytłumaczył: – Poprosiliśmy każdego piłkarza do siebie. Siedzieliśmy w biurze prezesa, który miał wgląd w sytuację. Nie miała miejsce żadna sytuacja z podniesionymi nogami ani wulgaryzmami. Drzwi było otwarte, prezes mógł wejść w każdej chwili.

Tak, to publiczna dyskusja na temat tego, czy dana osoba jest odpowiednim inwestorem, czy jednak powierzenie mu klubu to pierwszy gwóźdź do trumny. Zamiast rozmawiać o wizji, sponsorach, budżecie, jedni krzyczą, że nogi były na stole, drudzy się wypierają. Istny kabaret.

Reklama

Jak się okazuje, zakup Korony Kielce to nie taka łatwa sprawa. Nie wystarczy mieć w kieszeni kilku klocków, bogatą książkę kontaktów i prognozę finansową. Trzeba też spełnić szereg innych – nazwijmy to: obyczajowych – wymogów. Dla potencjalnych inwestorów, planujących w przyszłości wejście do kieleckiego klubu (ostrzegamy, to nie takie łatwe) mamy zatem garść wskazówek, jakich błędów wystrzegać się w przyszłości:

– pierwsze i najważniejsze: NIE kładziemy nóg na stole,
– absolutnie musimy zadbać o to, by spożywać posiłek w sposób cywilizowany. NIE mlaszczemy, NIE siorpiemy, NIE mówimy z pełnymi ustami,
– aha, jemy oczywiście sztućcami (ważne: widelec w lewej, nóż w prawej),
– idąc ulicą NIE plujemy na chodnik, uważamy także na to, by NIE chodzić po trawnikach, w przypadku posiadania zwierzaka – bezwzględnie sprzątamy po nim jego odchody,
– dbajmy o higienę, do klubu zawsze przychodzimy w czystych i wyprasowanych ubraniach (pamiętamy, by zawsze wyszorować też szyję!),
– wybijmy sobie z głowy używanie słów na „k…”, „ch…” i innych powszechnie uznanych za wulgarne. Na wszelki wypadek nie mówmy też, że stadion jest zajebisty (użyjmy słów jak „okazały” czy „robiący wrażenie”), zamiast „co tu do jasnej cholery robi Rymaniak?!” zapytajmy grzecznie „czy aby na pewno polityka kadrowa jest prowadzona rozsądnie?”,
– nie pijmy alkoholu, w miarę możliwości nie palmy też papierosów,
– ZAWSZE przepuszczajmy kobiety w drzwiach, ZAWSZE odbierajmy od nich płaszcz, ZAWSZE ustępujmy im miejsca, gdy jest taka potrzeba. Szarmanckie zachowanie będzie dodatkowym atutem.

Mamy nadzieję, że przyszli inwestorzy zasłużą na miano zuchów i zostaną najbardziej dżentelmeńskimi właścicielami klubu w Polsce. Naprawdę chcemy, by ta saga się już skończyła!

(chociaż póki jest śmiesznie, nie zamierzamy przesadnie narzekać)

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...