Do tej pory wydawało się, że większość pozycji w kadrze mamy już obsadzonych, a najbardziej zaciekły pojedynek stoczą Michał Pazdan i Bartosz Salamon o miejsce na środku obrony. Tymczasem wobec kontuzji Macieja Rybusa pojawił się spory znak zapytania na lewej stronie defensywy. Faworytów jest dwóch, Jakub Wawrzyniak i Artur Jędrzejczyk, ale obaj mają też zasadnicze minusy. Obrońca Legii po raz ostatni występował na tej pozycji jeszcze przed kontuzją, w 2014 roku, czyli mniej więcej wtedy, kiedy w reprezentacji błyszczał Sebastian Mila. Z kolei lechista, z powodu rozcięcia przy ścięgnie Achillesa, opuścił całe dotychczasowe przygotowania. Gdyby nie uraz Rybusa, być może nie znalazłby się w 23-osobowej kadrze na turniej.
Na kogo postawi Adam Nawałka? Mamy nadzieję, że zadecydują względy sportowe, czyli że Wawrzyniak jednak dojdzie do siebie. Inaczej aktualne pozostanie hasło, jakie sformułowaliśmy wczoraj pisząc o kontuzji Rybusa – „Jędza, musisz!”. Inna sprawa, że selekcjoner miałby dylemat nawet gdyby obrońca Lechii był w stu procentach zdrowy, a Jędrzejczyk – tak jak Rybus – rozegrałby w klubie parę spotkań na lewej obronie. Teraz Nawałce doszedł po prostu kolejny problem, bo musi się zastanowić, czy łatwiej będzie w ekspresowym tempie przygotować do gry Wawrzyniaka, czy w ekspresowym tempie przekwalifikować Jędrzejczyka. Na powolne ruchy z pewnością nie ma tu miejsca.
No dobra, załóżmy że obydwaj piłkarze będą do dyspozycji selekcjonera. Jeżeli mielibyśmy oceniać na podstawie eliminacji, bliżej miejsca w składzie byłby Wawrzyniak, który rozegrał 382 minuty na lewej obronie, w tym pełne 90 w kluczowym i zarazem ostatnim starciu z Irlandią. Z kolei Jędrzejczyk zagrał na tej pozycji 186 minut, ale – jak już wspominaliśmy – po raz ostatni w 2014 roku. Co więcej, później w ogóle nie oglądaliśmy już Artura w meczach eliminacyjnych.
Jakimś minusem obrońcy Lechii jest jednak fakt, że wiosną w Ekstraklasie występował w 3-osobowym bloku defensywnym, jako lewy środkowy obrońca. Innymi słowy, on też będzie musiał się przestawić i pewne rzeczy sobie odświeżyć. Co prawda nie będzie to tak diametralna zmiana, jak w przypadku Jędrzejczyka, ale z pewnością nie jest to optymalna sytuacja. Za obrońcą Legii przemawia z kolei fakt, że w ostatnim czasie w Ekstraklasie znacznie częściej przebywał pod bramką przeciwnika, skąd posyłał piłki w pole karne. Ale ani Jędrzejczyk, ani Wawrzyniak w ostatnim czasie nie dublowali na boisku pozycji lewego skrzydłowego i nie dośrodkowywali w szesnastkę lewą nogą. A takiej gry na Euro z pewnością będzie wymagał od nich Nawałka.
Jako że obaj piłkarze ostatnie miesiące spędzili w naszej lidze, można też porównać ich liczby za pomocą raportu InStat. Jak wygląda pojedynek Jędrzejczyka i Wawrzyniaka pod względem kilku kluczowych parametrów?
– Procent wygranych pojedynków w obronie: 67 do 66 dla Wawrzyniaka
– Procent wygranych pojedynków w ataku: 63 do 57 dla Wawrzyniaka
– Procent wygranych pojedynków w powietrzu: 71 do 66 dla Jędrzejczyka
– Procent celnych podań: 83 do 74 dla Wawrzyniaka
– Odebrane piłki na mecz: 2,3 do 1,7 dla Wawrzyniaka
– Kluczowe podania na mecz: 0,7 do 0,5 dla Wawrzyniaka
Statystyka nie pozostawia złudzeń, ale – wiadomo – to tylko statystyka. Na boisku wygląda to już trochę inaczej, co było widać chociażby w ostatnim meczu towarzyskim z Finlandią, w którym obaj piłkarze zagrali na bokach defensywy. Znacznie lepsze wrażenie zrobił wtedy Jędrzejczyk, który był motorem napędowym całej drużyny i zanotował asystę oraz kluczowe podanie. Oglądając tamto starcie, żałowaliśmy, że Artur musi rywalizować akurat z Łukaszem Piszczkiem, i że dla zawodnika w takiej formie zabraknie miejsca w podstawowej jedenastce. A teraz to miejsce jednak się pojawiło…
Sami jesteśmy ciekawi, na kogo ostatecznie postawi Adam Nawałka. Wydaje się, że Wawrzyniak gwarantuje względny spokój i jest opcją bezpieczniejszą, ale – jak to się mówi – bez fajerwerków. Z kolei Jędrzejczyk, o ile trafi z formą, może dać drużynie jednak więcej, ale póki co jest znacznie większą niewiadomą. Rywalizacja zapowiada się interesująco, zwłaszcza w kontekście samego Wawrzyniaka, który również przy poprzednim Euro wydawał się mocnym kandydatem do pierwszej jedenastki, a cały turniej przesiedział na ławie. Jak dobrze pamiętamy, wtedy decyzja o odstawieniu Kuby okazała się tragiczna w skutkach. Jak będzie tym razem?
Fot. FotoPyK