Reklama

Nie trzeba pompować balonika, wystarczy trzymać się faktów

redakcja

Autor:redakcja

30 maja 2016, 10:18 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jak wyglądałaby jedenastka reprezentacji Polski, gdyby zamiast nazwisk wypisać osiągnięcia z tego sezonu? W bramce mielibyśmy zawodnika z 37 meczami w Premier League lub z 34 meczami w Serie A. Na lewej obronie co prawda wypadł strzelec ośmiu goli w lidze rosyjskiej, ale może go zastąpić zdobywca dubletu w Polsce. W środku defensywy mamy kapitana Torino z 33 meczami w Serie A oraz mistrza Serie B, opcjonalnie najlepszego obrońcę Ekstraklasy wybranego głosami piłkarzy. Natomiast na prawej obronie do gry szykowany jest piłkarz wybrany do jedenastki sezonu w Bundeslidze.

Nie trzeba pompować balonika, wystarczy trzymać się faktów

Druga linia wcale nie wygląda gorzej. W środku mamy piłkarza wybranego do najlepszej drużyny sezonu w Lidze Europy oraz piłkarza wybranego do jedenastki sezonu w Serie A. Na skrzydle strzelca dziewięciu goli we francuskiej Ligue 1 i – tu jedyny piłkarz bez specjalnych osiągnięć w tym sezonie – 77-krotnego reprezentanta Polski, któremu przecież udało się zanotować 20 występów w Fiorentinie. A z przodu mamy strzelca 21 goli w Eredivisie oraz człowieka, którego osiągnięcia trzeba wypisać w punktach:

– strzelec 42 goli dla Bayernu
– król strzelców Bundesligi
– piłkarz z jedenastki sezonu Bundesligi
– piłkarz z jedenastki sezonu Ligi Mistrzów (goal.com)
– drugi najlepszy piłkarz Bundesligi wybrany głosami 235 piłkarzy
– drugi najlepszy piłkarz Bundesligi w rankingu not Kickera
– zdobywca dubletu w Niemczech

Czy można to nazwać pompowaniem balonika? Absolutnie nie, bo to czyste fakty. Każdy z łatwością może do nich dotrzeć z pomocą wyszukiwarki Google. Jakkolwiek spojrzeć, jeżeli mielibyśmy nie pisać o wielkim potencjale tej reprezentacji, musielibyśmy nie pisać o niej wcale.

***

Reklama

Co i raz czytam, żeby nie pompować balonika albo co się wydarzy, kiedy on w końcu pęknie. Kompletnie tego nie rozumiem. Jeżeli kibice nie będą wierzyć w tę reprezentację, to prawdopodobnie nie powinni tego robić już przy żadnej następnej. A przecież to jest właśnie sól piłki nożnej, te wszystkie wspaniałe scenariusze kreślone wyobraźnią nastolatków i do granic rozbudzone nadzieje. Urok futbolu polega na tym, że może się zdarzyć po prostu wszystko, a byle przeciętniak jest w stanie ograć największego mistrza. Bez tej kibicowskiej wiary nie byłoby popularności całej dyscypliny.

Co więcej, najpiękniejszy w piłce jest właśnie czas oczekiwania, a czeka się praktycznie zawsze. Sukces konsumuje się błyskawicznie, a myśli kibiców momentalnie zaczynają krążyć wokół przyszłych trofeów. Fani Realu Madryt pomału kończą świętowanie, a w ich głowach kiełkują już myśli o dwunastej Lidze Mistrzów i o pierwszej w historii obronie tytułu. Ewentualnie zastanawiają się, jak odwrócić złą kartę w krajowych rozgrywkach. Oni już chcą więcej i – pełni optymizmu – właśnie zaczynają na to czekać. I musi to być cholernie przyjemne uczucie.

Tonowanie nastrojów przed zbliżającym się Euro byłoby więc strzałem w stopę, zabraniem sobie najprzyjemniejszej części całego turnieju. Jeżeli reprezentacji uda się wyjść z grupy, a wy zaczniecie z nią być w okolicach drugiego meczu, sami ukradniecie sobie dwa tygodnie tego pozytywnego nakręcenia. Nawet jeśli mielibyśmy przegrać wszystkie spotkania, dziś powinniśmy cieszyć się atmosferą sukcesu wokół kadry. Tym, że nasi piłkarze zgarniają indywidualne wyróżnienia, wreszcie coś znaczą w silnych europejskich ligach, a rywale wypowiadają się o nich z wielkim szacunkiem. Oni naprawdę dali nam solidne podstawy, by w nich wierzyć. A jeśli polegną, to i tak będzie boleć, niezależnie od wcześniejszego podejścia.

Nie twierdzę, że nasza reprezentacja coś na tym turnieju ugra. Uważam natomiast, że – tak jak na ostatnich imprezach mieliśmy jedną szansę na sto – dziś mamy tych szans pięć. Jeżeli wierzyliście w reprezentacje Smudy czy Engela, ale przejechaliście się na tym i teraz wolicie nie robić sobie nadziei, to w pewnym sensie popełniacie logiczny błąd. Bo to dziś mamy zdecydowanie więcej przesłanek, że będzie dobrze, a najlepiej świadczy o tym jeden prosty przykład:

Czy przed którymkolwiek turniejem w XXI wieku niespecjalnie przejęlibyśmy się faktem, że z kadry wypada gość, który rozegrał w sezonie 28 meczów w Serie A?

Ale dobra, nie będę się upierał – być może nie trzeba pompować balonika. Wystarczy trzymać się faktów i w praktyce wyjdzie na to samo.

Reklama

Michał Sadomski

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
2
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...