64 minuta meczu Groclinu z Manchesterem City. Przegrywamy po trafieniu Anelki. Polacy są ambitni, walczą, ale Anglicy mają więcej prochu w magazynie. Ale wtedy faulowany przed polem karnym jest Grzesiek Rasiak, a do rzutu wolnego podchodzi Sebastian Mila.
Szczerze? Tak, jesteśmy przyzwyczajeni, że taka odległość od bramki może kończyć się golem, który odmienia wszystko, ale… niekoniecznie czujemy tak w przypadku meczów polskich drużyn. Fachowców od stałych fragmentów, takich z najwyższej półki, strzelających regularnie ze stojącej piłki – o, to nie jest norma na naszych boiskach. Nie zdziwiłby nas strzał w mur, przerzucenie piłki metr nad bramką, ewentualnie coś, co komentator skwitowałby “dobra próba!”. Ale tego dnia gołowąs Sebastian Mila uderzył perfekcyjnie na 1:1 strzelając jedną z piękniejszych i zarazem ważniejszych pucharowych goli poprzedniej dekady.