Reklama

To koniec kariery trenera (?) Ulatowskiego?

redakcja

Autor:redakcja

22 maja 2016, 13:24 • 3 min czytania 0 komentarzy

W GKS-ie Bełchatów mają niemały dylemat. Widmo spadku zagląda drużynie w oczy, mniej więcej to był czas, kiedy zwykle wykręcało się numer do Kamila Kieresia. Poczciwy trener zawsze odbierze, schowa dumę do kieszeni, zgodzi pomóc się w każdej sytuacji i – podejrzewamy – na każdych warunkach. Potem – jak już spróbuje uratować wszystkim tyłki – będzie można go pogonić na zbity pysk, zatrudnić kolejny wynalazek i ewentualnie powtórzyć sekwencję. W Bełchatowie nie zabezpieczyli się jednak na pewną okoliczność.

To koniec kariery trenera (?) Ulatowskiego?

Co zrobić, gdy do Kieresia zadzwoni także ktoś inny?!

Klubowe władze mają teraz problem, bo pokorny szkoleniowiec nie zamierzał już czekać na trzydziesty ósmy telefon z Bełchatowa, a odebrał po prostu inny, z Tychów. Dla nich to jakieś science-fiction, sytuacja tak niecodzienna jak zobaczenie braci Mroczków w amerykańskim kinie akcji.

Sprawa jest o tyle problematyczna, że wygląda na to, iż Ulatowski nie dociągnie z drużyną do samego końca. Zresztą, sam sprawa wrażenie gościa, który doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Po meczu z Olimpią jasno powiedział: –  Z pokorą przyjmę każdą decyzje prezesa, która musi zapaść w najbliższych godzinach. Nie brzmi to jak słowa gościa, który może jeszcze jakkolwiek wyciągnąć drużynę z opresji. Najgorsze, że zespół w ogóle nie rokuje. O ile jesienią punktowała jeszcze jako tako (1,42 pkt. na mecz), o tyle wiosną jest bryndza z nędzą i szybki zjazd wprost do drugiej ligi (0,61 pkt. na mecz).

Ulatowski, od kiedy pierwszy raz stracił robotę w Bełchatowie, w zasadzie przestał być trenerem. Owszem, w telewizji wypada w porządku, ma sporą wiedzę, cały czas się dokształca, ale… jego bilans w liczbach to jakiś bardzo ponury żart. Próbujemy znaleźć w głowie szkoleniowca, któremu ostatnie miejsca pracy spaprały CV jeszcze doszczętnej, ale to zadanie tak karkołomne, jak wyzwanie “miesiąc bez alkoholu” dla Dawida Janczyka.

Reklama

Bilans trenera (?) Ulatowskiego wygląda ostatnio tak:

Cracovia – 10 meczów, 4 punkty. Średnio: 0,4 pkt. na mecz
Lechia Gdańsk – 4 mecze, 3 punkty. Średnio: 0,75 pkt. na mecz
Miedź Legnica – 7 meczów, 3 punkty. Średnio 0,43 pkt. na mecz
GKS Bełchatów – 32 mecze, 35 punktów. Średnio 1,09 pkt. na mecz

Mamy wrażenie, że choćby i na ławce trenerskiej zasiedli Jacek Kurski czy Ryszard Petru, losy tych klubów potoczyłyby się podobnie, a może nawet i ciut lepiej. Plus pracy w Bełchatowie jest jedynie taki, że – jak na swoje standardy – Ulatowski na stołku wytrzymuje całkiem długo.

Ulatowski wróci pewnie za chwilę do TVP i będzie analizował błędną taktykę Vicente del Bosque czy nietrafione zmiany Joachima Loewa, a przy tym znów nie będzie musiał wyciszać w studiu telefonu, bo… raczej nie zanosi się, żeby ktokolwiek zadzwonił z ofertą. Szans na poważną robotę w piłce po takiej passie nie ma już żadnych. Może warto pomyśleć o jakiejś nowej branży? Przecież bycie trenerem to nie jest obowiązek.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
2
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...