Reklama

Koniec pewnej epoki. Mircea Lucescu opuszcza Szachtar

redakcja

Autor:redakcja

22 maja 2016, 10:51 • 2 min czytania 0 komentarzy

Od wielu, wielu lat był synonimem ukraińskiej drużyny. Podczas gdy przez klub przewijali się najrozmaitsi piłkarze, a zespół był rokrocznie osłabiany, on konsekwentnie kolekcjonował trofea na krajowym podwórku i robił co mógł, by narozrabiać w Europie. Mircea Lucescu prowadził Szachtar przez 12 lat, a wczoraj zasiadł po raz ostatni na ławce trenerskiej klubu z Doniecka.

Koniec pewnej epoki. Mircea Lucescu opuszcza Szachtar

Rumun długo szukał swojego miejsca na ziemi. W przeszłości trenował wiele klubów – od Interu, po Galatasaray – ale generalnie, poza małymi wyjątkami, u większości swoich poprzednich pracodawców nie potrafił zagrzać miejsca na dłużej. Gdy przychodził do Szachtara, ten miał na swoim koncie raptem jedno mistrzostwo kraju i częściej musiał oglądać plecy utytułowanego rywala z Kijowa, niż samemu walczyć o dominację w lidze. Przez te 12 lat zrobił z drużyny absolutnego hegemona, który tylko od święta dawał sobie wyrwać pierwsze miejsce w lidze.

Osiem mistrzostw kraju. Do tego sześć Pucharów Ukrainy, siedem Superpucharów i zwycięstwo w ówczesnym Pucharze UEFA. Szachtar był przez ten okres wzorcowo prowadzonym klubem – swoją politykę opierał na ściąganiu za niższe kwoty uzdolnionych piłkarzy, najczęściej Brazylijczyków, by po paru sezonach pozbyć się ich za kilkukrotnie większą sumą. Układ był prosty – Lucescu wypatrywał sobie kolejnych zawodników, właściciel klubu Rinat Achmetow wykładał na nich pieniądze, a za jakiś czas odbierał wkład w interes ze sporą nadwyżką.

W Szachtarze wszystko funkcjonowało jak w zegarku, choć o tym, że Lucescu może opuścić klub przebąkiwało się już od dłuższego czasu. Potwierdzenie tej informacji pojawiło się dopiero wczoraj. Powód decyzji? Ukraińskie media twierdzą, że Rumuna bardzo drażnił fakt, że na skutek wojny domowej, drużyna nie może grać na własnym stadionie – to była wersja oficjalna. Między wierszami mówi się natomiast, że 70-latek najzwyczajniej w świecie poszukuje nowych wyzwań, a czarę goryczy miał przelać przegrany półfinał Ligi Europy z Sevillą.

573 mecze w roli trenera, łącznie 22 trofea. To ostatnie zdobyte właśnie wczoraj po pokonaniu w finale Pucharu Ukrainy Zorii Ługańsk 2:0. Nawet jeśli to tylko Ukraina, a co za tym idzie liga nie tak wymagająca jak te zachodnie, to trzeba oddać królowi, co królewskie – tak zdecydowanie zdominować krajowe podwórko i przy tym stworzyć ekipę na miarę równorzędnej walki w europejskich pucharach – pełen szacunek.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...