Maleją szanse na pozostanie Martina Nespora w Gliwicach. Piast chcąc wykupić napastnika ze Sparty Praga, musiałby zapłacić ok. 1,5 mln złotych. Piłkarza kuszą za to inne kluby. (…) Okazuje się, że podobnie jak w zimowym okienku transferowym, Nesporem mocno zainteresowany jest Lech. Klub ze stolicy Wielkopolski szuka napastnika i właśnie „Neszpi” jest poważnym kandydatem – czytamy dziś w Fakcie.
FAKT
Zakończył się „regeneracyjny” obóz reprezentacji Polski w Juracie. 5 rzeczy, które wiemy po zgrupowaniu.
1. Paweł Wszołek nie zagra na Euro, bo pechowo się poślizgnął
2. Szanse Sławomira Peszki są dużo większe
3. Kilku kadrowiczów gra jeszcze mecze w klubach, konkretniej – Rybus, Lewandowski, Piszczek i Krychowiak
4. Partnerkom piłkarzy, które były w Juracie, bardzo się podobało
5. Nawałka stawia jasno sprawę, że do Francji pojadą tylko zdrowi zawodnicy
Jest jeszcze kilka drobnych informacji:
– kadrowicze śpiewali z De Mono na prywatnym koncercie
– Lewandowski i Piszczek rywalizują o Puchar Niemiec, stąd prośba od tabloidu, by na siebie uważali
Czy Piast straci Nespora?
Maleją szanse na pozostanie Martina Nespora (26 l.) w Gliwicach. Piast chcąc wykupić napastnika ze Sparty Praga, musiałby zapłacić ok. 1,5 mln złotych. Piłkarza kuszą za to inne kluby. – Moje szanse na pozostanie w Gliwicach oceniam na 50 procent – mówił tydzień temu Nespor. (…) Gliwicki klub musiałby wyłożyć na stół ok. 400 tys. euro. Okazuje się, że podobnie jak w zimowym okienku transferowym, Nesporem mocno zainteresowany jest Lech. Klub ze stolicy Wielkopolski szuka napastnika i właśnie „Neszpi” jest poważnym kandydatem.
O tym, że Tomasz Hołota związał się z Arminią, zaś Mateusz Szczepaniak z Cracovią – już wiecie. Powiedzmy sobie szczerze, sobotnie wydanie jest niezbyt atrakcyjne.
SUPER EXPRESS
Zaglądamy do Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej – ani słowa o piłce. Superak wypada tutaj znacznie lepiej.
Na Euro nie będzie splątanych nóg – mówi Bartosz Kapustka.
– Pierwszym moim celem jest wywalczenie miejsca w gronie 23 piłkarzy, którzy pojadą na Euro. Nie chcę teraz zapeszać, bo nie lubię zgrywać kogoś zbyt pewnego siebie. Ale jeśli faktycznie załapię się do ostatecznej kadry, na pewno zrobię wszystko, żeby nie przesiedzieć turnieju na ławce. Jeśli dostanę szansę gry, będzie lekki stresik, ale jest to wpisane w karierę każdego zawodnika. Nie ma jednak mowy o plątaniu nóg – podkreśla młody piłkarz. Kapustka rok temu był niemal anonimowym juniorem Cracovii. Dziś mocno puka do pierwszej jedenastki reprezentacji Polski. W kadrze rozegrał pięć meczów i strzelił dwa gole. – W życiu bym się nie spodziewał, że tak to będzie wyglądało. Przecież ja rok temu chciałem się przebić do składu Cracovii, a reprezentacja to mi nawet przez myśl nie przeszła! Czasami aż brakuje mi słów, żeby to wszystko opisać. Teraz wszystko zależy ode mnie. Chcę się dalej rozwijać – zaznacza. Niewykluczone, że w letnim okienku transferowym Kapustka zmieni klub na zagraniczny. Interesują się nim kluby niemieckie (głównie Borussia Dortmund), a także włoskie i angielskie.
Obok tematyka podobna: Piotr Zieliński prosi, by życzyć mu transferu.
Zamieszanie wokół twojego transferu do Liverpoolu nie przeszkadza w przygotowaniach?
– Od tych spraw mam menedżera, ja nie zaprzątam sobie tym głowy.
Zostaniesz najdroższym polskim piłkarzem.
– To nie jest dla mnie jakaś dodatkowa nobilitacja, a kwota transferu też mnie nie przytłacza. Skoro ktoś da za mnie 15 mln euro to znaczy, że tyle jestem wart. W kadrze jest dużo piłkarzy, którzy mogą zmienić klub, a kwota za ich transfery może być wyższa niż moja.
Rozmawiałeś już z Kubą Błaszczykowskim o trenerze Liverpoolu Juergenie Kloppie?
– Mówił mi o nim w samych superlatywach. Ostrzegł też, że jest wymagający, a treningi mogą być ciężkie. Ale zaznaczam, że najpierw musi dojść do transferu.
Dziś finał Pucharu Niemiec, jutro finał Pucharu Króla. Czyli nasze gwiazdy pragną więcej.
Robert Lewandowski (28 l.) jest już mistrzem Niemiec, a Grzegorz Krychowiak (26 l.) wygrał Ligę Europy. Ale naszym gwiazdom wciąż mało! “Lewy” chce dorzucić do kolekcji Puchar Niemiec, a Krychowiakowi marzy się zdobycie Pucharu Króla. Plany temu pierwszemu zamierza popsuć Łukasz Piszczek (31 l.). Mecz w Berlinie będzie szczególny również z tego powodu, iż po raz ostatni na ławce Bayernu zasiądzie Pep Guardiola, który przenosi się do Manchesteru City. “Lewy” i spółka będą mieli więc dodatkową motywację, aby godnie pożegnać trenera, którego Polak bardzo ceni. – Dzięki niemu stałem się lepszym piłkarzem – tak nieraz mówił o Guardioli kapitan reprezentacji Polski, który w swojej kolekcji ma już jeden Puchar Niemiec, zdobyty w 2012 roku z BVB.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka na naprawdę przeciętnym poziomie.
Kiedy piłkarz płacze nie tylko z bólu – prezentuje Antoni Bugajski. Warto przeczytać.
Końcówka sezonu. Gramy z Polonią Bytom, która broni się przed spadkiem, a mój ŁKS luzik, jesteśmy tuż za podium, ale na puchary nie ma już szans. W zasadzie moglibyśmy zacząć wakacje. To znaczy koledzy mogliby zacząć, bo akurat ja mam na głowie mundial w Argentynie. Nie ma już Roberta Gadochy, to ja wskakuję w jego miejsce do podstawowego składu. Miałem takie fajne buty adidasa, mówiliśmy na nie “szybkobiegi”. Fajnie się w nich czułem no i coś mnie podkusiło, żeby zamiast trzymać się lewego skrzydła, przelecieć na drugą stronę. Ogrywam jednego, drugiego, fajnie idzie. Ale gdy mijam następnego gościa, ten tnie mnie od tyłu, jak nożycami – opowiada Stanisław Terlecki. – Próbowałem się podnieść i nawet mi się udało, ale był problem, bo jakoś dziwnie kolano mi w bok uciekało, nie miałem nad nim żadnej kontroli. Nagle zachciało mi się płakać. Nie z bólu nawet, ale ze świadomości, że ucieka mi w życiu coś cholernie ważnego. Długo potem stałem pod prysznicem, kiedy już wszyscy wyszli, i ryczałem jak dzieciak. Łąkotka, więzadła, wszystko poszło. Argentynę mogłem sobie obejrzeć tylko w telewizji – opowiada Terlecki. Zamiast gry na mundialu, był ekspertem w telewizji. To była dla mnie jakaś rekompensata, bo okazało się, że przez te wizyty na Woronicza stałem się bardziej rozpoznawalny niż piłkarze grający na mistrzostwach. Waliłem jak to ja, prostu z mostu, więc wszyscy mnie zapamiętali. Tyle mojego – uśmiecha się Terlecki. Cztery lata wcześniej mundial uciekł Włodzimierzowi Lubańskiemu. Był gwiazdą drużyny, liderem, idolem kibiców i kandydatem na jednego z największych odkryć mistrzostw. Obejrzał je w Wiedniu, gdzie miał już drugi zabieg operacyjny, bo pierwszy, w Piekarach Śląskich, się nie udał.
Co wiemy po zgrupowaniu? Czytamy raz jeszcze o tym, co w Fakcie, tylko że w rozbudowanej wersji.
1. Pawła Wszołka żal
Skrzydłowy Hellas Verony tak nieszczęśliwie upadł podczas gry na czwartkowym treningu, że złamał rękę i na EURO nie pojedzie. A miał szansę, dlatego kiedy jechał do szpitala, w samochodzie z rozpaczy i bólu aż trzęsła mu się broda. Szansa na wyjazd do Francji przeszła obok. I to w zupełnie przypadkowej sytuacji, bez udziału żadnego kolegi. Wszołek po prostu się poślizgnął.
2. Szansa dla Sławomira Peszki
Nieszczęścia jednych, bywają uśmiechem losu dla innych. Wyglądało, że o miejsce w samolocie do Francji Wszołek rywalizuje ze skrzydłowym Lechii. – Żal mi Pawła, wszyscy jesteśmy z nim w tej ciężkiej sytuacji. Co do moich notowań u selekcjonera, to chyba są niezłe – powiedział Sławomir Peszko.
I drobna refleksja: Peszko ma naprawdę dość irytujący styl bycia i sposób wypowiedzi. Najpierw występem w Lidze+ Extra pokazał, że nie ma żadnej pokory i nie budzi sympatii wśród odbiorcy, teraz – nawet tak drobnymi wypowiedziami jedynie to potwierdza.
Mijamy zapowiedź finału Pucharu Króla, mijamy zapowiedź finału Pucharu Niemiec i tekst o Wiśle Płock w Ekstraklasie. Sobotni felietoniści to jak zwykle Stanowski, Włodarczyk, Borek. Ten ostatni pisze: Zieliński dużo lepiej gra w klubie.
Bardzo się cieszę, że taki człowiek jak Juergen Klopp zwrócił uwagę na Piotra Zielińskiego. Lista zawodników, którzy jeszcze w Borussii Dortmund, prowadzeni przez Niemca, zrobili wielkie postępy, jest wyjątkowa długa. (…) Teraz, jeżeli taki szkoleniowiec tak bardzo chce ściągnąć Zielińskiego do Liverpoolu, oznacza to, że musiał skrupulatnie analizować jego potencjał i umiejętności, by dojść do wniosku, że są wystarczające. Zieliński to dziś na pewno dużo lepszy zawodnik niż dwa lata temu, tyle że z drugiej strony w swoim włoskim Empoli prezentuje się dużo lepiej niż w reprezentacji Polski. Kiedy Zieliński zagrał najlepszy mecz w kadrze? To proste pytanie – jeszcze za kadencji Waldemara Fornalika, kiedy podczas meczu towarzyskiego z Danią pojawił się na murawie po przerwie, przy stanie 1:2, żeby w drugiej połowie razem z Waldemarem Sobotą, Mateuszem Klichem, Kubą Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim odmienił losy spotkania. Polska ostatecznie wygrała tamto spotkanie 3:2, a ja pamiętam jak Lewandowski chciał po meczu Zielińskiego za to, że świetnie czuje timing prostopadłych piłek.
Liga Mistrzów za żelbetonowym murem – pisze z kolei Tomasz Włodarczyk.
Winter is coming” – straszą w „Grze o tron”, jednym z najpopularniejszych seriali XXI wieku, zapowiadając trudne i mroczne czasy dla Siedmiu Królestw. Po rozmowie ze Zbigniewem Bońkiem wiemy, że analogiczna sytuacja czeka polską piłkę w europejskich pucharach. Tu najlepiej pasowałoby zdanie: „Śpieszmy się kochać Ligę Mistrzów, tak szybko odchodzi”, jednak ona od dwóch dekad nie przyjmuje naszych zalotów, choć przez ostatnie siedem lat jest bardziej chętna i dostępna. Kiedyś na naszej drodze do elity stawały potęgi: Manchester United (ŁKS w 1998 roku), FC Barcelona (Wisła Kraków w 2001, Legia w 2002 i znów Wisła w 2008 roku) lub Real Madryt (Wisła w 2004 roku). Czy mogliśmy mieć pretensje, że Ronaldo (ten gruby!) jest skuteczniejszy od Tomka Frankowskiego a Zinedine Zidane podaje celniej od Mauro Cantoro? To jak trafić na żelbetonową ścianę i próbować ją przebić widelcem. Misja skazana z góry na niepowodzenie. Szanse bliskie zera. (…) Dla nas to tragedia, dla nich zrozumiała sprawa. Impreza jest znacznie lepsza, gdy wokół nie brakuje pięknych kobiet.
PS informuje dziś o swoich 95. urodzinach i prezentuje osiem stron o historii gazety. Cytujemy wywiad z Józefem Henem, wybitnym pisarzem i publicystą. Mówi: Dzięki wam znałem się znawcą sportu.
– (…) Dzięki waszej gazecie szybko stałem się znawcą ligi angielskiej i austriackiej. W tamtych czasach wyjątkowo ceniono piłkarstwo wiedeńskie, świetną drużyną był Rapid, w którym grał fantastyczny napastnik Kaburek. W polskiej kadrze z kolei wybijał się wtedy Józef Nawrot. Była taka trójka piłkarzy Legii, których zmobilizowano do wojska z Cracovii: Łańko, Nawrot i Cieszewski. Polska rozgrywała wtedy mecz z Łotwą: wygraliśmy go 6:0 i właśnie Nawrot władował im cztery gole. Tego się nigdy nie zapomina. Pamiętam nawet relację z finału Pucharu Anglii, jaka była w waszej gazecie. W tym kraju nazwy klubów nie zmieniły się za bardzo, bo wtedy o to trofeum Arsenal grał z Sunderlandem.
Jak wyglądał tamten „Przegląd Sportowy”?
– Był świetnie ilustrowany, a zdjęcia dotyczyły najczęściej bramkarzy. Keller, Domański. Pamiętam nawet ich nazwiska, bo dziecko zapamiętuje takie rzeczy. Pamiętam też świetnie artykuły Strzeleckiego. To było zabawne, bo dziennikarz radził, jak grać. Pisał coś w stylu: „ten z prawego skrzydła powinien dostawać piłki od tego i tego”. To była nowość, a przy tym ten facet fantastycznie pisał. Kiedyś nasza reprezentacja przegrała 1:2 z Niemcami, a na boisku występowali Ernest Wilimowski i Gerard Wodarz. I pamiętam, że Marian Strzelecki, ten mój ulubiony autor, napisał wtedy tak: „Wilimowski i Wodarz dziwnie słabo grali”. Taka aluzja. Może mu się zdawało, a może nie? Później ze wspomnianym już Rekszą napisał powieść „Wielka gra”, która była niezwykłym osiągnięciem literackim. Emocjonowanie się Wisła czy Polonią było łatwe. Wystarczyło chodzić na mecze i kibicować. A oni w tej książce stworzyli sztuczne drużyny, których losami czytelnik autentycznie się przejmował. Bał się, że spadną z ligi. Jednym z bohaterów był bogaty Amerykanin, który ratował klub od upadku finansowego, a w ostatnim meczu stanął nawet na bramce.
Fot. FotoPyk