To jedyna taka reprezentacja, w której selekcjoner wybroniłby się wystawiając pięciu napastników i grając systemem 2-3-5 sprzed wielu dekad. Jedyna, w której można sobie pozwolić na odstawienie Teveza i Dybali, a jednocześnie zabranie gościa, który dopiero dwa lata temu, w wieku 25 lat rozegrał co najmniej 20 meczów w jednym sezonie ligowym.
Witajcie w Argentynie.
Po tym, jak Gerardo Martino odkrył swoje karty przed Copa America zorganizowanym na stulecie federacji CONMEBOL, trudno powiedzieć, czy istnieje druga taka drużyna, w której za rozmontowanie defensywy rywala odpowiadają zawodnicy warci setki milionów, których zna każdy dzieciak, a której tyłów bronią gracze dla przeciętnego kibica w większości anonimowi. Od razu nasuwa się co prawda skojarzenie: Real Madryt początku wieku, kiedy panował w nim podział na „Zidanes y Pavones”.
Tutaj powołanie jako jeden z – tak to przynajmniej powinno wyglądać – siedmiu absolutnie najlepszych obrońców w kraju dwukrotnych mistrzów świata dostaje Victor Cuesta. 27-letni facet, który dopiero w wieku 25 lat dobił do stu występów w lidze argentyńskiej. Jak się domyślamy – nie po to, by zbierać doświadczenie, bo po to zabiera się nastolatków, a nie gościa w sile piłkarskiego wieku, a po to, by w razie potrzeby operować kilkadziesiąt metrów za plecami Sergio Aguero, rówieśnika, który rozegrał jednak ponad 200 meczów o stawkę więcej, bynajmniej nie w przeciętnej argentyńskiej Primera Division poza którą Cuesta nie wyściubił nosa, a w jej hiszpańskich i angielskich odpowiedniczkach.
Zresztą każde kolejne porównanie wypada blado. Z tyłu Roncaglia, z przodu Messi. Z tyłu Maidana, z przodu Higuain. Mercado – Di Maria. Przykłady można mnożyć i łączyć w dowolne zestawienie. Gdyby próbować wymienić piłkarzy, którzy nie załapali się z formacji ofensywnych, można by obdzielić nimi kilka reprezentacji, które mimo braku problemu ze strzelaniem goli, przyjęłyby ich z otwartymi ramionami. Dybala, Tevez, Pereyra, Correa, Alvarez, Palacio… Dość powiedzieć, że Martino mógł bez ograniczania sobie pola manewru, wspomnianym Dybali i Correi pozwolić na odpoczynek przed Igrzyskami Olimpijskimi. Po to, by nie eksploatować ich młodych organizmów dwoma wielkimi turniejami w jedne wakacje. Największym nieobecnym w defensywie – nie licząc Pablo Zabalety, którego wykluczyła kontuzja – będzie z kolei kto? Martin Demichelis? Javier Pinola? W końcu to oni w ostatnim meczu eliminacyjnym z Boliwią tworzyli dwójkę stoperów, a ostatecznie na powołania się nie załapali.
Nie pomylimy się więc chyba jeśli powiemy, że mecze Argentyny pod względem potencjału na prawdziwy festiwal strzelecki zapowiadają się na tegorocznym Copa America szczególnie pasjonująco? Jak się bawić, to się bawić. No ale w końcu skoro trzeba uczcić stulecie, to tylko w taki sposób.