Reklama

Jeśli weźmiemy pod uwagę sam styl, Cracovia to najlepszy klub w Polsce

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2016, 17:59 • 4 min czytania 0 komentarzy

Dlaczego akurat Cracovia? Czy  były jeszcze jakieś inne oferty? Czy jeszcze przed spadkiem Podbeskidzia było wiadomo, że zmieni klub? Krótko pogadaliśmy z pierwszym wzmocnieniem Cracovii, Mateuszem Szczepaniakiem. 

Jeśli weźmiemy pod uwagę sam styl, Cracovia to najlepszy klub w Polsce

Pamiętasz co robiłeś w lipcu 2011 roku?

Pamiętam, byłem na testach w Cracovii. Ale nie to jest najlepsze. Wiesz co robiłem dokładnie rok później?

Nie.

Byłem na testach w Podbeskidziu. Też nieudanych (śmiech).

Reklama

Po tych w Cracovii trener Szatałow dobitnie ocenił twoją grę: – Niech szybko wyjeżdża.

Byłem cały tydzień na treningach, myślałem, że jestem bliżej niż dalej. Na samym końcu myślałem, że dostanę szansę w meczu, a dostałem tylko końcówkę. Okazało się, że trenerowi jednak się nie spodobałem.

Ale żadnej urazy do Cracovii nie było?

Nie no, do klubu nie, co najwyżej do trenera. Ale to normalne, takie jest życie piłkarza.

Napisaliśmy, że twoje przejście do Cracovii to transfer idealny. Dla ciebie, bo wreszcie będziesz mógł grać jako dziewiątka i to w czołowym klubie, bez większej konkurencji. Dla Cracovii – bo ta cały sezon grała bez nominalnej dziewiątki. Rakels to był taki…

…cichy snajper. Z boku gdzieś się czaił i od razu był w środku.

Reklama

Dokładnie. Jendrisek zadomowił się na skrzydle, ciężko powiedzieć o Vestenickym czy Dialibie, że to dziewiątki jak z marzeń.

Nie będę oceniał innych, ale jeśli chodzi o mnie – bardzo się cieszę, że trafiłem do Cracovii i fajnie, że tak to widzicie. Jeśli weźmiemy pod uwagę sam styl gry, Cracovia to dla mnie w tym momencie najlepszy klub w Polsce, takie granie mi odpowiada. Chciałbym, żeby mi się udało wkomponować w ten zespół, bo to ja się muszę dopasować do drużyny, a nie odwrotnie. Poza tym w Cracovii jest Damian Dąbrowski, którego znam od juniora. To też był atut, że będę tam miał kogoś, kogo znam od dziecka.

Pamiętam jak rozmawialiśmy w Bielsku. Mówiłeś, że bardzo ważne jest, żeby piłkarz – szczególnie młody – po prostu cieszył się grą. W Cracovii jest chyba sporo miejsca na radość, improwizację.

Dokładnie, to widać. Wiadomo, że są jakieś kryzysy, Cracovia też je przeżywała. Ale nie było to tak widoczne jak w innych zespołach, bo jednak w kryzysie wygrywali mecze. A po tym się poznaje dobry zespół. Rozmawiałem już z trenerem, same pozytywne wrażenia. Uważam, że ten zespół ma wszystko, by w następnym sezonie walczyć o mistrzostwo.

Skąd jeszcze miałeś zapytania?

Konkretne oferty były z Jagiellonii Białystok i Pogoni Szczecin, zainteresowane było też Zagłębie Lubin. Od początku mówiłem mojej agencji 100Pro-Active, że chciałbym pójść do Cracovii i nawet się w te oferty nie wgłębiałem.

Już przed spadkiem wiedziałeś, że odejdziesz z Podbeskidzia?

Nie, bo w ogóle się na tym nie skupiałem, to nie byłoby fair. Do samego końca – mimo że miałem przecież tę kontuzję – chciałem być z chłopakami, wspierać ich, myśleć o Podbeskidziu. Graliśmy całkiem niezłą rundę zasadniczą, potem się pogubiliśmy. Wielka szkoda, bo mieliśmy naprawdę fajny zespół. Oglądałem mecz z Górnikiem Łęczna w telewizji i kiedy uświadomiłem sobie, co on oznacza… Naprawdę, nie jest to miłe uczucie mieć zapisany spadek w CV, uwierz. Cała noc nieprzespana.

Jak to możliwe, że tak się zablokowaliście? Widziałeś po chłopakach w szatni tę bezsilność? Na boisku była ona bardzo widoczna.

No właśnie… nie. Wiara była. Dwieście procent zaangażowania i oddam za to rękę. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, możemy porozmawiać. Było kilka mocnych momentów w szatni. W ostatnim meczu pokazaliśmy, że jednak umiemy strzelać te bramki i że potrafimy grać widowiskowo. A wcześniej nie potrafiliśmy nawet stworzyć sobie sytuacji. Chciałbym podziękować wszystkim kibicom i ludziom związanych z Podbeskidziem, bo to był świetny czas. Każdy musi teraz odpowiedzieć sobie na pytanie, co robił dobrze, co robił źle. Gdybyśmy wygrali w Białymstoku, potem u siebie zagralibyśmy zupełnie inaczej… Teraz możemy sobie gdybać. Nie ma żadnych wytłumaczeń. Jest za wcześnie, żebyśmy poznali przyczynę. Może za pół roku.

Rozmawiał JAKUB BIAŁEK

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...