Jakieś dwie godziny temu dwuletni kontrakt z Arminią Bielefeld podpisał Tomasz Hołota. Jeszcze okienko transferowe nie zdążyło się otworzyć, a Śląsk traci tym samym dwóch środkowych pomocników – wcześniej z drużyną pożegnał się Tom Hateley. Dlaczego jednak Hołota zdecydował się na Niemcy? Skąd jeszcze miał oferty? Za co doceniła go Arminia? O tym opowiedział w krótkiej rozmowie na gorąco po związaniu się z nowym klubem.
Proste pytanie – dlaczego akurat Arminia?
Dostawałem sygnały od menedżera, że od jakiegoś czasu mnie oglądają i przyjeżdżają na moje mecze. Pojawiło się zainteresowanie z różnych polskich klubów, ale od początku nastawiłem się na zagranicę. 2. Bundesliga to mocne rozgrywki. Jeśli się załapię do składu, to będzie dla mnie kolejny krok do przodu. Otwierają się nowe możliwości.
W pewnym momencie mówiło się też o Lechu Poznań.
Ale chyba tylko się mówiło. Z Polski miałem zapytania, ale żadne konkrety do mnie nie docierały. Z zagranicy pytały też dwa kluby niemieckie i z Championship. Arminia przedstawiła najkonkretniejszą ofertę, zrobiła to szybko, a mnie też zależało, żeby jak najszybciej poznać przyszłość, z czystą głową pojechać odpocząć na wakacjach, a potem skupić się na walce o skład.
Rozmawiałeś już z trenerem Arminii?
Oczywiście. Wczoraj spotkałem się z dyrektorem sportowym, trenerem i szefem skautów. Nigdy wcześniej nie miałem takiego przywitania w klubie. Dziś natomiast przeszedłem badania medyczne. Wszystko wyszło OK. Gratulacje też dla menedżera, że tak sprawnie wszystko zorganizował. Nie jest łatwo załatwić zagraniczny transfer zawodnikowi, który nie ma promocji w reprezentacji lub europejskich pucharach. Nie ukrywam, że ten sezon był dla mnie słabszy indywidualnie, ale też z punktu widzenia drużyny.
W Ekstraklasie dobiłeś do sufitu. Chyba więcej byś nie osiągnął.
Wierzę w swoje umiejętności i wiem, że stać mnie na dużo więcej. Nie wyróżniałem się nie wiadomo jak w Ekstraklasie, ale grałem solidnie. Potrzebowałem nowego bodźca, zmiany otoczenia. Dlatego podjęliśmy decyzję, że trzeba wyjechać za granicę. Chcę się rozwijać, nauczyć języka niemieckiego i poznać nową kulturę, ale nie przyjechałem tu na wycieczkę. Najważniejsza jest gra.
Wasz cel to awans do Bundesligi?
Nie poznałem długoterminowych celów. Na to będzie czas. Trener wspomniał, że miejsce Bielefeld jest w Bundeslidze, ale krok po kroku. Teraz byli beniaminkiem na zapleczu i utrzymali się zajmując bezpieczne miejsce. Nie ma jednak nastawienia, że od razu musimy zrobić awans. Usłyszałem też, jakie zdaniem trenera są moje mocne strony. Spodobało mu się, że biegam box to box. W tej rundzie – wiadomo – byłem raczej defensywnym pomocnikiem, ale miałem zapędy ofensywne przy odbiorze. Podobno w Bielefeld kibice lubią takich piłkarzy, a trener ceni tych, którzy nie przychodzą jedynie potrenować, tylko walczą od początku do końca. Trzeba mieć umiejętności, żeby się tu dostać, ale wszystko można nadrobić ambicją.
TĆ