Można mówić, że nie dał sobie rady za granicą, że szybko zgasł, że Paweł Zarzeczny regularnie zagaduje go w Stan Futbolu. Ale trzeba Radkowi Matusiakowi oddać, że gdy mu żarło, to naprawdę był piłkarzem, na którego grę patrzyło się z przyjemnością. Elegancki, techniczny, sprytny, dobrze przygotowany fizycznie.
Pamiętamy jaka stypa panowała w Polsce po porażce z Finami przy okazji kwalifikacji do mistrzostw Europy. W ryj u siebie na otwarcie z ogórasami, generalnie dramat, wielu już uważało, że eliminacje są przerżnięte. A potem przyszedł kolejny mecz i RadoMatu strzelił Serbom bajeczną bramkę, pokazując że można. Zwycięstwa nie udało się dowieźć, ale atmosfera się zmieniła. I wkrótce urodziła się drużyna, z Matusiakiem w ważnej roli – awans na pierwsze Euro w historii to w dużej mierze jego zasługa.
Tak, wiemy, słynniejsze jest to, jak ograł Van Buytena. Ale ta bramka to uczta dla oczu: