Biorąc pod uwagę, że wszystkie kluby dostały licencję na grę w Ekstraklasie w przyszłym sezonie, można dojść do wniosku, że z tą naszą piłką wszystko jest cacy. Szczególnie, że licencję bez większych problemów dostał także biedny jak mysz kościelna (to znaczy w tym momencie bogaty, bo odebrał z miasta ładny przelew, ale generalnie biedny) Ruch Chorzów.
No ale z naszą piłką cacy nie jest, bo komisja licencyjna nad wszystkim zapanować zwyczajnie nie może. Wedle przepisów ważne jest dla niej to, czy dany klub nie ma zobowiązań bieżących, czyli czy Grodzicki dostał już zaległe pensje i czy w śląskim ZPN-ie księgowa nie ma po co wysyłać do Chorzowa ponaglających faksów. Oczywiście należy przedstawić prognozę, ale że to prognoza na 18 miesięcy, a nie dziesięć lat, to z 18 milionami pożyczki (milion na miesiąc, ładnie!) nietrudno taką sporządzić. Komisja licencyjna doskonale zdaje więc sobie sprawę z patologii w Chorzowie, ale może zarządzić tam co najwyżej nadzór finansowy.
W papierach – Ruch jest czyściutki. Za chwilę znowu może zacząć robić się biedny, więc za chwilę weźmie od miasta kolejną zapomogę, potem kolejną, a następnie – co za niespodzianka – jeszcze kolejną. I tak aż do usranej śmierci. Aż w końcu kiedyś trzeba będzie to uczciwie oddać.
Trzeba jednak przyznać, że komisja jest daleka od pozycji: „nic nie możemy zrobić, co ma pieprznąć, i tak pieprznie”.
Pomijając już 20 tysięcy złotych kary za naruszenie wymogów F-03 (brak przeterminowanych zobowiązań wobec klubów piłkarskich wynikających z tytułu działalności transferowej) i F-04 (brak przeterminowanych zobowiązań wobec pracowników oraz na rzecz ZUS I Urzędu Skarbowego oraz opłat na rzecz PZPN i Wojewódzkich ZPN) – całość komunikatu dość dobrze oddaje dojrzałość pracy komisji. Nadzór finansowy nad Ruchem i kilkoma innym zespołami, limit wynagrodzeń, by chorzowianom przypadkiem nie strzeliło do głowy zbyt szybko roztrzaskać miejskiej pożyczki. Osobny nadzór dla Podbeskidzia w związku z ich spadkiem, by nie powtórzyła się historia klubów, które po odcięciu od kasy z Canal+ lecą nie do pierwszej, a od razu do czwartej ligi. Ba, jest nawet nadzór infrastrukturalny związany z przeciągającą się z budową (odebraniem) stadionu w Bielsku-Białej oraz nadzór sportowy nad Wisłą Kraków w związku ze zmianą podmiotu odpowiedzialnego za szkolenie młodzieży.
Kiedyś porównaliśmy Komisję ds Licencji Klubowych PZPN-u do srogiego nauczyciela, któremu pewnego dnia kluby podziękują za ujemne punkty i nadzory. Dziś widać, które z nich otrzymały zalecenia korepetycji i zajęć wyrównawczych. I choć dziwi nas wiara, że Ruchowi to w czymkolwiek pomoże – widać w tym sens.
Tak na marginesie – jednak nie dojdzie do najbardziej popieprzonego zakończenia zamieszania z punktem Lechii. Podbeskidzie utrzymuje się w lidze, bo Ruch, który w ich miejsce wskoczył do ósemki, okazuje się niewypłacalny i musi zostać zdegradowany. To byłby finisz, co?
Fot. FotoPyk