Reklama

Historia, jak Lewandowski wolał kumplować się z Niemcami

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

11 maja 2016, 09:12 • 8 min czytania 0 komentarzy

Zaczęło się od wywiadu Lewandowskiego już po okresie aklimatyzacji, że w Niemczech nie potrzebował niczyjej pomocy, żeby odnaleźć się w nowym miejscu, a jego najlepszym kolegą z drużyny jest Mario Goetze. Tłumaczył, że nie chciał tworzyć w szatni polskiej enklawy. Błaszczykowski z Piszczkiem poczuli się dotknięci. Odczytali to następująco – zaczęli mu uwierać. Według nich okazał się niewdzięczny za otrzymaną pomoc. Szybko zauważyli, że Lewandowski w szatni i poza nią coraz częściej szukał innego towarzystwa. Kiedy Goetze czy później Marco Reus wybierali się na kawę lub na obiad, on starał się do nich dołączyć – czytamy dziś w Fakcie i Przeglądzie Sportowym fragmenty książki o Robercie Lewandowskim.

Historia, jak Lewandowski wolał kumplować się z Niemcami

FAKT

f1

Kolejny fragment książki o Robercie Lewandowskim. Historia o tym, jak wolał Niemców od rodaków.

Właśnie kilka słów wypowiedzianych przez Lewandowskiego dotknęło Błaszczykowskiego i Piszczka, a nad ich znajomością zaczęły kłębić się chmury. Zaczęło się od wywiadu Lewandowskiego już po okresie aklimatyzacji, że w Niemczech nie potrzebował niczyjej pomocy, żeby odnaleźć się w nowym miejscu, a jego najlepszym kolegą z drużyny jest Mario Goetze. Tłumaczył, że nie chciał tworzyć w szatni polskiej enklawy. Błaszczykowski z Piszczkiem poczuli się dotknięci. Odczytali to następująco – zaczęli mu uwierać. Według nich okazał się niewdzięczny za otrzymaną pomoc. Szybko zauważyli, że Lewandowski w szatni i poza nią coraz częściej szukał innego towarzystwa. Kiedy Goetze czy później Marco Reus wybierali się na kawę lub na obiad, on starał się do nich dołączyć. (…) Za tamtym wywiadem Lewandowskiego kryły się rady Cezarego Kucharskiego. To on podpowiadał podopiecznemu, żeby trzymał się z niemieckimi kolegami.

Reklama

Dalej:
– Zakodowane euro
– Piast musi podnieść się po Legii
– Wielkie kluby chcą 17-letniego Marcina Bułkę

Cel Legii – odgonić demony przeszłości.

Końcówkę sezonu 2011/2012 kibice i piłkarze Legii zapamiętają na lata. Po porażce w meczu z Lechią (0:1) drużyna prowadzona wówczas przez Macieja Skorżę (44 l.) wypuściła z rąk mistrzostwo Polski. Dziś w Gdańsku stołeczna drużyna ma szansę odgonić złe demony. (…) – Rozmawiałem ze swoimi współpracownikami, Aleksandarem Vukoviciem i Krzysztofem Dowhaniem. Opowiadali mi o końcówkach poprzednich sezonów. Nie możemy stracić czujności i tego, co udało nam się wypracować – mówi szkoleniowiec.

f2

Podbeskidzie w pierwszej lidze, zaś Arka po pięciu latach w Ekstraklasie. Pomeczowych relacji nie cytujemy.

Przebudzenie Budzińskiego.

Reklama

W poprzednim sezonie to Marcin Budziński (26 l.) był liderem Cracovii. Potwierdzały to statystyki (dziewięć goli i tyle samo asyst). W obecnych rozgrywkach pomocnik Pasów był w cieniu kolegów. Niedawno trener Jacek Zieliński (55 l.) nie znalazł dla niego miejsca w kadrze na prestiżowy mecz z Legią w Warszawie (0:4). – Rzeczywiście wtedy był w słabszej formie, a ja chciałem być uczciwy wobec chłopaków, bo uważam, że wszystkich w drużynie należy traktować jednakowo. Dlatego zapadła taka decyzja, a Marcin dowiedział się o tym podczas rozmowy w cztery oczy – powiedział trener Zieliński, który przywrócił Budzińskiego do podstawowego składu, a ten odpłacił mu się efektownym golem strzelonym w spotkaniu z Lechem (2:0).

GAZETA WYBORCZA

gw

Nawałka wybierze na finiszu.

Adam Nawałka zamierzał powołać w połowie maja 27-28 zawodników, ale 23 miało być pewnych wyjazdu na turniej. Kadrę uzupełniliby młodzi piłkarze, którzy o pierwszą jedenastkę zaczęliby walczyć w zaczynających się we wrześniu eliminacjach mundialu w Rosji. Ustalając od początku hierarchię, selekcjoner chciał uniknąć negatywnych emocji wokół wyboru kadry. Nawałka, który lubi podkreślać, że na każdą okoliczność przygotowuje plany “b” i “c”, ostatecznie wybrał jednak inną metodę. W czwartek ogłosi nazwiska 28 piłkarzy (w tym czterech bramkarzy), którzy będą rywalizowali o 23 miejsca w składzie na Euro 2016. Ostateczna kadra zostanie zaprezentowana 30 maja. Zmiana planów wynika z okoliczności. Po pierwsze selekcjoner obawia się o zdrowie zawodników. Uznał więc, że bezpieczniej będzie mieć na zgrupowaniu potencjalnych następców. Po drugie, sytuacja niektórych kadrowiczów jest niestabilna. Nawałka wierzy, że negatywnych emocji da się uniknąć, chce do samego końca obserwować piłkarzy, by mieć pewność, że do Francji zabierze tylko tych w najwyższej formie.

gw2

O tym, że Jan Urban pozostaje w Lechu, już wiecie. Czytamy jeszcze o tym, w jaki sposób odnawiają Legię.

Jeśli Legia zdobędzie mistrzostwo, to nie dzięki wygranej z Piastem, ale porażce 0:1 z FC Midtjylland. To właśnie wtedy, dziewięć miesięcy temu, w klubie ruszył proces odnowy. – Czy pierwsze miejsce w lidze i Puchar Polski to moja zasługa? A czy chcecie, żebym już sobie poszedł? Nie, no to w takim razie czemu rzucacie się jak pies na mięso? Przed nami mecz z Lechią, więc pytajcie mnie o niego. Na wszystkie inne pytania odpowiem po sezonie – powiedział we wtorek do dziennikarzy Stanisław Czerczesow. Rosjanin nadąsany był już po wyjściu z szatni. Nie wiadomo, co tam się stało, ale było widać, że jest nie w humorze. Akurat w jego przypadku to się zdarza. Dosyć często. Do zmiennych nastrojów trenera dziennikarze zdążyli się przyzwyczaić, po kilku miesiącach jego pracy w Legii dość łatwo je przewidzieć. Uśmiech z twarzy Czerczesowa znika nie tylko w momencie, kiedy zegar wskaże godzinę rozpoczęcia treningu, ale też na przedmeczowych konferencjach. Szczególnie przed tak ważnymi meczami jak ten z Lechią. – Mistrzem Polski jeszcze nie jesteśmy. Przed nami dwa mecze, które będą tak samo trudne jak wszystkie do tej pory – uspokajał Czerczesow. Przy Łazienkowskiej szampany i tak się mrożą. Odzyskanie tytułu najlepszej polskiej drużyny jest coraz bliżej. Przewaga trzech punktów nad Piastem po wygranej w bezpośrednim meczu w niedzielę jest bezcenna. Do zdobycia mistrzostwa wystarczy Legii jedno zwycięstwo. Lider musi wygrać z Lechią w Gdańsku (godz. 20.30) albo w niedzielę u siebie z Pogonią (godz. 18).

SUPER EXPRESS

se

Michał Pazdan nie ma wątpliwości, że mecz z Lechią będzie jak finał.

Legia Warszawa w ostatnich dniach zdobyła już Puchar Polski, pokonała największego rywala do tytułu Piasta (4:0) i do pełni szczęścia – do odzyskania mistrzostwa Polski na stulecie klubu, brakuje jej już tylko jednego zwycięstwa. – Ten mecz będzie dla nas jak trzeci finał w ciągu kilku dni – mówi kapitan Legii Michał Pazdan (29 l.). Za Legią niezwykle udany tydzień, a piłkarze zapewniają, że zrobią wszystko, by po tym kibice byli w jeszcze lepszych nastrojach. – Na razie plan wykonaliśmy w stu procentach, ale wiemy, że to nie koniec walki o mistrzostwo i musimy pokazać się z dobrej strony w kolejnych meczach – mówi Pazdan, który wraz z kolegami chce postawić kropkę nad “i” już w Gdańsku, by zdobyć 11. tytuł w historii klubu. W ubiegłym roku nad morzem legioniści najpierw przegrali 0:1 w sezonie zasadniczym, a potem zremisowali bezbramkowo w grupie mistrzowskiej i wypuścili z rąk pewne, wydawałoby się, mistrzostwo. Teraz ma być inaczej.

se2

Z kolei Michał Bestrzyński, były prezes Zagłębia, wyjaśnia: Z Piszczka najłatwiej ściągnąć kasę.

Łukasz Piszczek i Michał Chałbiński muszą zapłacić Zagłębiu Lubin po 150 tysięcy złotych. Sąd w Legnicy zdecydował, że piłkarze zwrócą klubowi równowartość kwoty, jaką “miedziowi” zostali ukarani za ustawienie meczu z Cracovią (0:0) w 2006 roku. Dzięki remisowi Zagłębie awansowało do rozgrywek Pucharu UEFA. (…) – Świadomie pozwaliśmy Piszczka. Łukasz gra w Borussii Dortmund, jest zamożnym człowiekiem i od niego najłatwiej było ściągnąć pieniądze. Natomiast Chałbińskiemu z tytułu zerwania kontraktu byliśmy winni około 100 tysięcy złotych. Zastosowaliśmy fortel, by nie dawać mu tych pieniędzy do ręki, bo już by do klubu nie wróciły, tylko zamrozić je w depozycie sądowym – wyjaśnił Bestrzyński. Były prezes dodał, że w postępowaniu klubu nie było nic niestosownego. – Wyrok jest prawomocny i Piszczek musi zapłacić, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by potem pozwał pozostałych członków tamtej drużyny i odzyskał pieniądze – powiedział nam Marek Bestrzyński.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka nie rzuca na kolana.

ps

Czas odgonić gdańskie demony.

Powiesiłem sobie srebrny medal w takim miejscu, żebym go widział i mnie wkurzał. Mam nadzieję, ze tylko przez rok – mówił po nieudanym poprzednim sezonie prezes legionistów Bogusław Leśnodorski. Przed kierowanym przez niego klubem dwa podejścia do odzyskania berła i korony, zdjęcia ze ściany wspomnianego medalu i zastąpienia go złotym. Pierwsza okazja już dzisiaj. W miejscu, które legionistom nie może dobrze się kojarzyć, bo w ostatnich latach za dużo tam przegrali. Niezależnie od wyniku tym razem nie stracą szans, nawet przy najgorszym scenariuszu wciąż będą rozdawać karty.

Spoglądamy w nagłówek obok „Wawrzyniak życzy Legii trzech punktów”. O co chodzi? O to, że życzy jej trzech punktów… w dwóch meczach. Lechia, w jego mniemaniu, ma rzecz jasna wygrać.

ps2

Matus Putnocky zastąpi legendę.

Do rozegrania są jeszcze dwa mecze (środowy z Zagłębiem w Lubinie i niedzielny z Ruchem w Poznaniu), ale mają one rangę sparingów dla Kolejorza. Stracił bowiem już szanse na awans do europejskich pucharów, co zawsze jest priorytetem. Po raz pierwszy od pięciu lat w nich nie wystąpi, więc w poznańskim klubie dojdzie do zapowiadanej rewolucji kadrowej. Misję jej przeprowadzenia powierzono Janowi Urbanowi, który nie zdobył przepustki do Europy, ale pozostanie na stanowisku i będzie mógł ułożyć zespół według swojego pomysłu. Odejść może nawet 10 piłkarzy, ale niekoniecznie tylu pojawi się w ich miejsce. Brak grania w rytmie co trzy dni, czyli w środku tygodnia Liga Europy, a w weekend liga, sprawia że nie potrzeba mieć nadmiernie szerokiej kadry zespołu. Dlatego oczywiście będzie kilka transferów, ale klub ma jeszcze mocniej postawić na młodzież. Do dziś wchodzących do ekstraklasowej drużyny Roberta Gumnego, czy też Kamila Jóźwiaka dołączyć mają kolejni wychowankowie akademii. Pierwszym wzmocnieniem jest Matuš Putnocky z Ruchu. We wtorek przed południem pojawił się na poznańskim Inea Stadionie. Dogrywał szczegóły kontraktu, który jeszcze tego samego dnia został podpisany. 31-latek związał się z poznańskim klubem trzyletnią umową. Nie trzeba płacić za niego kwoty odstępnego, bo związany jest z Niebieskimi do 30 czerwca i mógł już związać się z nowym pracodawcą.

ps3

Piast chce pozbierać się po nokdaunie.

Tuż po meczu w stolicy piłkarze Piata wyglądali na całkowicie rozbitych. Z takimi nastrojami walka o zwycięstwo w Chorzowie byłaby trudna, ale jak przekonują gliwiczanie, zespół już się pozbierał po porażce 0:4. – Wynik był dla nas bardzo bolesny, ale w następnych dniach dużo rozmawialiśmy i powiedzieliśmy sobie, że to już historia. Nie ma co się załamywać, bo sezon jeszcze się nie skończył. Legia pokazała nam miejsce w szeregu, nie możemy jednak spuszczać nosów na kwintę – mówi nam skrzydłowy Bartosz Szeliga. Co chyba ważniejsze, Piast może przypieczętować wicemistrzostwo, które w Gliwicach jest teraz celem nadrzędnym.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...