Przez chwilę wydawało się, że mogą grać w czołowej ósemce, gdzie może nie biliby się o puchary, ale mieliby zapewniony ligowy byt i sporą premię za zajęcie minimum ósmego miejsca. Nie minęły jednak trzy tygodnie i Podbeskidzie znalazło się w zupełnie innym położeniu, bo właśnie zamyka tabelę. Co prawda po ewentualnym zwycięstwie z Jagiellonią “Górale” mogą wskoczyć nawet na 12. miejsce, ale o to na pewno nie będzie prosto. Nie w Białymstoku i nie w obecnej dyspozycji piłkarzy Roberta Podolińskiego.
Widmo degradacji, jakie zawisło nad bielszczanami, ma nawet ciemniejszy odcień dla trzech piłkarzy tego klubu. Mamy tu na myśli zawodników, którzy po odejściu z ligi Mateusza Żytko i Patryka Rachwała, walczą o niechlubny tytuł najczęściej degradowanego ligowca. Co ciekawe, dwóch z nich to najlepsi piłkarze Podbeskidzia.
Chyba najciekawszym przypadkiem jest tutaj Emilijus Zubas, który rozgrywa kapitalny sezon i jest jednym z głównych faworytów do zdobycia tytułu najlepszego bramkarza ligi. Litwin ma jednak wielkiego pecha lub też nierozważnie dobiera sobie kluby, bo jak dotąd każdy epizod spędzony w Ekstraklasie miał dla niego bardzo smutny finał. W 2013 roku Zubas również grał kapitalnie, ale nie udało mu się uchronić Bełchatowa od spadku. Następnie wyruszył na kompletnie nieudany podbój Europy, by na sezon 2014/15 powrócić do Bełchatowa i znowu spaść. Jak skończy się tym razem? Wciąż istnieje pewne prawdopodobieństwo, że może być podobnie.
Drugi najlepszy piłkarz Podbeskidzia, Adam Mójta, również nie przypomina piłkarskiego talizmanu. Jeżeli bielszczanie ostatecznie spadną z ligi, zadziała następująca zasada – każda drużyna, w której Mójta rozegrał w Ekstraklasie chociażby minutę, zalicza spadek. Tak było w sezonie 2009/10 w Odrze Wodzisław oraz w sezonie 2014/15 w GKS-ie Bełchatów. I tak może być także teraz.
Kolejnym piłkarzem Podbeskidzia, który ma pełne prawo rywalizować o miano króla spadkowiczów, jest Krystian Nowak. Co prawda 22-letni obrońca od lutowej porażki 0:5 z Lechią nie powąchał murawy, ale w całym sezonie rozegrał w barwach “Górali” 21 spotkań, więc swoją rolę z pewnością tu odegrał. W przypadku Nowaka może zadziałać prawdziwe prawo serii, bo dwa lata temu spadł z Widzewem z Ekstraklasy, a przed rokiem spadł z Widzewem z pierwszej ligi. Co więcej, w 2011 roku Nowak spadł też do IV ligi z SMS-em Łódź. Jeżeli więc Podbeskidzie nie uniknie degradacji, ten 22-latek zaliczy już czwarty spadek w swojej króciutkiej przygodzie z piłką i wykręci rekord trudny do pobicia.
A skoro jesteśmy już przy piłkarzach przynoszących pecha, to warto wspomnieć też o Celestinie Lazarusie, który jesienią rozegrał cztery mecze w Ekstraklasie, a obecnie regularnie gra w trzecioligowych rezerwach. Otóż nigeryjski obrońca został ściągnięty do Bielska tuż po tym, jak – po rozegraniu 24 spotkań – brał udział w spuszczeniu FK Bodvy do trzeciej ligi słowackiej. Jakkolwiek spojrzeć, w przypadku tego piłkarza również może zadziałać prawo serii.
Spadek Podbeskidzia z pewnością dostarczyłby wielu kompromitujących historii, ale – na szczęście dla bielszczan – wciąż wszystko pozostaje w ich rękach. A pierwszy krok do diametralnej poprawy swojej sytuacji mogą zrobić już popołudniu.
Fot. FotoPyK