Reklama

Nielsen: Po ostatnim meczu uwierzyłem, że teraz z Legią wygramy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

30 kwietnia 2016, 09:49 • 12 min czytania 0 komentarzy

– Moim zdaniem ostatni mecz zagraliśmy całkiem dobrze, choć niestety wynik był bardzo zły (0:1). Uwierzyłem jednak po tym meczu, że teraz już z nimi wygramy. Zresztą Zagłębie też z nimi teraz wygrało (2:0), to przecież nie jest niemożliwe. Teraz musimy jednak skupić się na sobie, nie na Legii. To my musimy wiedzieć, jak wygrać i potem zrobić to w Warszawie – mówi w Super Expressie Nicki Bille Nielsen.

Nielsen: Po ostatnim meczu uwierzyłem, że teraz z Legią wygramy

FAKT

f1

Jagiellonia przez porażkę z Podbeskidziem jest dziś w grupie spadkowej, dlatego Probierz chce rewanżu.

– Jeśli miałbym wskazać jakieś spotkanie, które zadecydowało o tym, że nie ma nas w grupie mistrzowskiej, to byłby właśnie mecz z Podbeskidziem – przyznaje trener Michał Probierz (43 l.). – Strzeliliśmy sobie dwa samobóje w pierwszej połowie, a rywale nie oddali celnego strzału na naszą bramkę. Takiego spotkania, jako trener czy zawodnik, nie grałem przez blisko 30 lat, odkąd jestem w piłce. Czasu jednak nie cofniemy, ale możemy się zrewanżować – zaznacza.

Reklama

Ze spraw bieżących:
– Latal nie zmienia podejścia i mówi: „Legia mnie nie obchodzi”
– Bonin może spaść po raz trzeci: spadał i z Górnikiem Zabrze, i z ŁKS-em
– W meczu Górnika Zabrze ze Śląskiem zadecydowała ostatnia akcja
– Pasy wróciły na podium dzięki wygranej w Chorzowie
– Czerczesow nie chce mówić po porażkach

f2

Lewandowski usiądzie na ławce. Szokująca wiadomość w polskiej prasie.

– To oczywiste, że wszyscy zawodnicy oraz Guardiola myślą już jedynie o rewanżu z Atletico, a mecz z Borussią Moenchengladbach tylko im przeszkadza w przygotowaniach. Dla Bayernu liczy się teraz tylko Liga Mistrzów. Bundesligę i tak wygrają, ale we wtorek mogą stracić szansę na potrójną koronę – uważa były kapitan Bayernu Stefan Effenberg (48 l.). Zdaniem monachijskich dziennikarzy Guardiola będzie oszczędzać najważniejszych zawodników. Wśród nich może znaleźć się Lewandowski.

Ostatnio obawialiśmy się, że ktoś może napisać ten tekst. I napisał. O Cionku, który liczy na powołanie.

Były zawodnik Jagiellonii niespodziewanie zagrał od pierwszej minuty i był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Dodatkowo asystował przy bramce dla Rosanero. „To jest prawdziwy Cionek, którego chcą oglądać w Palermo” – pisano w serwisie Palermo24.net. (…) Dziennikarze z Włoch nie mają wątpliwości, że kapitalnym występem przeciwko Frosinone obrońca przekonał do siebie trenera Davide Ballardiniego (52 l.). Thiago wierzy jednak nie tylko w utrzymanie, ale liczy również, że jego dobra dyspozycja nie umknie uwadze Adamowi Nawałce (58 l.), który zwykł obserwować dokładnie mecze i występy reprezentantów w Serie A.

Reklama

GAZETA WYBORCZA

gw

Szaliki na salony, salony na stadiony. Na tekst Magdaleny Kuszewskiej o modzie sportowej natrafiamy po drodze do działu Sport. Wrzucamy ciekawostkowo.

Tandetna koszulka z logo klubu piłkarskiego? To już przeszłość. W odzieży kibicowskiej dokonała się ewolucja. Nikogo nie dziwią koszule czy dizajnerskie płaszcze z logo klubu oferowane przez elitarne marki. Za to sportowcy wskakują w garnitury. Wyjdź podczas weekendu na spacer po parku, a spotkasz kilkadziesiąt osób noszących koszulki z emblematami piłkarskimi, choć tego dnia nie będzie żadnego meczu – mówi Agnieszka Dokowicz, dziennikarka, znawczyni i fanka gier zespołowych, autorka książki “Wulgaryzmy w języku kibiców polskich, czyli Polska grać, k… mać!” (wydanej przez Silva Rerum). Sama nie rozstaje się z T-shirtami i bluzą FC Barcelony. Miłością do sportu i casualowego stylu ubierania się zaraziła ją mama, kiedyś trenerka siatkówki. – W podstawówce kibicowałam łódzkiemu Widzewowi – opowiada Agnieszka. – Grał w nim wtedy mój piłkarski idol Włodzimierz Smolarek. Zrobiłam sobie na drutach sweter z napisem “Widzew”, w którym chodziłam dumnie do szkoły. Był 1983 rok – w sklepach puste półki, o kibicowskich ciuchach nikt nawet nie marzył. Kiedy na początku lat 90. zostałam fanką Barcy, ich firmowe gadżety były bardzo drogie. Pierwszą miałam więc koszulkę reprezentacji Polski, też nosiłam z dumą. Potem zaczęłam kolekcjonować ubrania i gadżety naszej kadry i oczywiście FCB. – Noszę te ubrania niemal wszędzie – przyznaje Dokowicz. – Na rower, na siłownię, na spacer, na spotkanie. Lubię zwłaszcza koszulki wyjazdowe Barcy: powstają w innych kolorach niż obowiązujący niebiesko-bordowy (tzw. blau-grana). Były już m.in. pomarańczowe i seledynowe. Damskie mają taliowany krój. Na przyszłą zimę chcę kupić puchową kurtkę sygnowaną przez FCB.

gw2

Kamil Kwaśniewski i Przemysław Zych zaglądają do rodzimej Ekstraklasy: Legia zwalnia, Piast goni.

Gdy reporter Canal+ zapytał niedawno Stanisława Czerczesowa o lekką zadyszkę jego drużyny, trener Legii wzdrygnął się i nie chciał odpowiadać na tak zadane pytanie. Rosyjskiemu trenerowi mogło się wtedy jeszcze zdawać, że wszystko jest porządku: Legia właśnie ograła 4:0 Cracovię, więc pewnie zapomniał, że chwilę wcześniej odsłoniła swoje słabe strony, dając się zepchnąć do obrony w Chorzowie (remis 0:0). A choć w 31. kolejce Legia 1:0 ograła Lecha w Warszawie, to intensywność jej gry była niższa niż w połowie marca, gdy zmiotła poznaniaków z boiska. Gdy dołożymy do tego dwa remisy na koniec rundy zasadniczej – 0:0 w Szczecinie i 1:1 z Lechią, mamy obraz Legii, która jednak wyhamowuje. W czwartek, na trzy kolejki przed końcem sezonu, przyszedł najgorszy mecz warszawskiej drużyny za Czerczesowa. Legia, która miała wiosną słynąć z agresywnej gry, została zabiegana przez Zagłębie i poległa 0:2 w Lubinie. Przez 90 minut lubinianie wykonali aż 61 prób odbioru, podczas gdy piłkarze Czerczesowa odpowiedzieli 32. W tym sezonie tak agresywnie z Legią nie grał nikt. Najbliżej była Korona, która w sierpniu w Warszawie pobiła Legię 2:1, mając 50 prób. Dziś widać już pewną prawidłowość: z Legią nawiązują walkę drużyny, które próbują grać jak ona – agresywnie, bezpośrednio, bez skrupułów. Przez ostatnie półtora roku rywale Legii dziesięć razy wykonali przynajmniej 50 prób odbioru w jednym meczu. Warszawianom udało się wygrać tylko dwa z nich, po cztery zremisowali i przegrali, w tym decydujący rok temu o utracie tytułu. Legia pokazała swoje słabsze oblicze w kiepskim momencie. Właśnie teraz, podobnie jak rok temu, w ciągu siedmiu dni rozegra dwa mecze, które zdecydują o ocenie sezonu. W poniedziałek 2 maja Legia ma finał Pucharu Polski z Lechem na Stadionie Narodowym. Ale z tyłu głowy będzie miała starcie z Piastem (8 maja w Warszawie). Rok temu najpierw mierzyła się z Lechem w finale PP (wygrała 2:1), a kilka dni później w lidze z poznaniakami. I ten mecz przegrała, tracąc prowadzenie i w konsekwencji mistrzostwo.

SUPER EXPRESS

Piast złapie Legię? Głos zabiera Jakub Szmatuła, bramkarz gliwiczan.

– Walka o mistrzostwo nabiera rumieńców – przyznaje Szmatuła. – Przeczuwałem, że Legia nie będzie wszystkiego wygrywać, bo po podziale punktów każdy wynik jest możliwy, każdy chce coś ugrać dla siebie. Pogoń marzy o pucharach, więc się przed nami nie położy. Jeśli mamy dogonić Legię, to musimy wygrać. Tylko to nas interesuje. (…) – Poczułem, że szczęście do nas wróciło, że znowu będzie nam sprzyjało – uważa gracz Piasta. – To był ważny moment, bo nie dość, że nie straciliśmy gola i punktów, to jeszcze w końcówce dołożyliśmy dwie bramki. Na wiosnę nie było naszej megaobniżki formy. To nie tak, że graliśmy katastrofalnie. Legia po prostu była skuteczniejsza. W następnej kolejce hit Ekstraklasy: Legia kontra Piast. Czy ten szlagier wyłoni mistrza? – To będzie tylko przedsmak, a walka o tytuł rozstrzygnie się dopiero w ostatniej kolejce – prognozuje.

se

A obok człowiek, który w prasie znacznie częściej występuje w wywiadach i przedmeczowych zapowiedziach, niż relacjach. Celuję w Puchar Polski – mówi Nicki Bille Nielsen.

Jedna wygrana na osiem meczów. Co się dzieje z Lechem?
– To trudny moment, ale taki jest futbol, to ciągłe wzloty i upadki. Teraz jest jednak ten czas, kiedy musimy podnieść głowy i wygrać. Odliczam dni do finału, bo to najważniejszy mecz w sezonie. Mentalnie musimy być bardzo twardzi. W takim finale zapominasz o wszystkim innym – który jesteś w lidze, czy dobrze ci idzie. Nic innego się nie liczy, tylko to, by wygrać z Legią.

(…)

To mecz z podtekstami?
– Finał krajowego pucharu ma swój prestiż, niezależnie, z kim grasz. To, że akurat gramy z Legią, dodaje smaku, ale ważniejsze jest zdobycie trofeum. Po to gra się w piłkę, tego pragną kibice – trofeów. Jeśli do tego zdobywasz je po meczu z największym rywalem, jest jeszcze lepiej.

(…)

Z Legią nie gra wam się ostatnio najlepiej…
– Moim zdaniem ostatni mecz zagraliśmy całkiem dobrze, choć niestety wynik był bardzo zły (0:1). Uwierzyłem jednak po tym meczu, że teraz już z nimi wygramy. Zresztą Zagłębie też z nimi teraz wygrało (2:0), to przecież nie jest niemożliwe. Teraz musimy jednak skupić się na sobie, nie na Legii. To my musimy wiedzieć, jak wygrać i potem zrobić to w Warszawie.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka PS znów wygląda jak strona główna serwisu internetowego. Powtórzymy: jesteśmy na nie. Znacznie lepiej wygląda okładka jednolita, z dużym zdjęciem i zaakcentowana najważniejszym wydarzeniem.

ps

Dwie relacje z piątkowych spotkań, my cytujemy jedną: Pasy lubią Chorzów. A Chorzów ma problemy, te poza boiskiem.

Przez większość spotkania było jednak bardzo sennie. Czasami kibiców próbował obudzić Mariusz Stępiński. Niemrawy był Bartosz Kapustka. Chociaż na trybunach siedział Adam Nawałka oraz wielu zagranicznych skautów, wśród nich między innymi przedstawiciele Atalanty Bergamo, Eintrachtu Frankfurt, Herthy Berlin, AS Monaco, Bordeaux, czy Trabzonsporu. Na niecały kwadrans przed zakończeniem spotkania na boisku pojawił się Przemysław Bargiel, który ma zaledwie 16 lat. Piłkarz, który jest obserwowany przez między innymi kluby z Niemiec, tydzień temu zaliczył debiut w trzecioligowych rezerwach. Wczoraj zdolny chłopak rozegrał swoje premierowe spotkanie w ekstraklasie i prezentował się dobrze. Kibice przywitali go oklaskami. Fani obawiają się jednak o przyszłość klubu. W czwartek prezydent Andrzej Kotala stwierdził, że Ruch może na razie otrzymać jedynie 6 mln złotych pożyczki zamiast 18 mln zł (klub potrzebuje całej sumy, aby spłacić zadłużenie). Na dodatek prezydent podczas czwartkowej sesji ostro skrytykował Smagorowicza. Wczoraj niektórzy z kibiców też domagali się głośno odejścia prezesa. Na zmianę jednak nie zanosi się.

Nie obchodzi mnie Legia – trener Latal w dalszym ciągu robi swoje. Sposób, w jaki twardo stąpa po ziemi, jest naprawdę imponujący.

Porażka Legii z Zagłębiem jeszcze bardziej motywuje zespół do walki?
– Nie ma co patrzeć na Legię, to nic nie da. Musimy myśleć o sobie i naszych meczach. Nie możemy tylko zerkać w górę tabeli, ale i w dół, bo przecież każdy chce nas gonić. W czwartek oglądałem mecze, analizowałem i po przegranej Legii zaczęli do mnie dzwonić znajomi i mówić: „Znasz wynik?”. A ja im odpowiadam: „No i co z tego, że Legia przegrała, co mnie to obchodzi. To jej problemy, nie nasze”. Przecież to nic nie zmienia w tabeli, reszta zależy od nas i to się liczy.

Pan od początku nie składa żadnych deklaracji, mówi tylko o najbliższym przeciwniku. To taka pana taktyka?
– To nie żadna taktyka czy zagrywka pod publiczkę. Taką wyznaję filozofię. Nie wybiegamy daleko w przyszłość, bo to nie ma sensu.

(…)

Odczuwacie presję?
– Swoje już zrobiliśmy. Jesteśmy w ósemce, jesteśmy na podium. Wszystko co jeszcze uda się osiągnąć, idzie na nasze konto jako bonus. Nie mamy się czym przejmować, czym denerwować. Zostały cztery mecze, w których możemy jeszcze wiele zyskać.

ps2

Tekst przed meczem Jagiellonii z Podbeskidziem już cytowaliśmy, obok – szansa Kasztana. Jakub Piotrowski z Pogoni ma swoje pięć minut.

Zdolny junior skorzysta na problemach stoperów – Jakub Czerwiński będzie pauzował za cztery żółte kartki, Jarosław Fojut ma problemy z plecami i w tym tygodniu prawie nie trenował. W związku z tym do defensywy zostanie cofnięty Mateusz Matras, a jego miejsce w środku pomocy u boku Rafała Murawskiego zajmie Piotrowski. – Prawdopodobnie powrócimy do ustawienia, które wykorzystaliśmy z Górnikiem w Zabrzu, gdzie Kuba wypadł dobrze – mówi trener Czesław Michniewicz. Piotrowski występuje w ekstraklasie, choć mógł grać we Francji lub Niemczech. Kilka miesięcy przed przeprowadzką do Szczecina wydawało się, że trafi do AS Monaco. Pomocnik podczas testów zaprezentował się bardzo dobrze, zdobył bramkę w sparingu, i… wrócił do Polski. – Było drugie zaproszenie, pozostały do dogadania szczegóły wyjazdu. Miał się tym zająć mój poprzedni menedżer, ale nie dopilnował sprawy i temat transferu upadł – opowiada w rozmowie z “PS” zawodnik. Niewiele lepiej skończyła się próba przenosin do Niemiec. Piotrowski miał być sprawdzany przez sztab szkoleniowy FC Sankt Pauli, jednak ostatecznie trenował w malutkim Eintrachcie Nordestedt.

ps3

Koszmarny hat-trick Bonina.

Górnika Zabrze mógł uratować przed spadkiem, ale w kluczowym meczu nie wykorzystał świetnej okazji. ŁKS z nim w składzie zleciał z ligi, bo klub był fatalnie zorganizowany. Teraz skrzydłowy Górnika Łęczna zrobi wszystko, by utrzymać ekstraklasę dla swojej drużyny. Mecz z 27 lutego tego roku, w którym Górnik pokonał 3:2 Koronę Kielce i po którym wszyscy zachwycali się trzema golami Jakuba Świerczoka, jest już w Łęcznej dalekim wspomnieniem. Dziś bilans klubu z Lubelszczyzny prezentuje się dramatycznie – z dziewięciu ostatnich spotkań ligowych Górnik nie wygrał ani jednego, a tylko dwa zremisował. Mało tego – piłkarze Jurija Szatałowa w tym czasie strzelili tylko… dwa gole. – W takich momentach w drużynie narasta frustracja, a ona prowadzi do błędów w kolejnych spotkaniach – tłumaczy skrzydłowy Górnika Grzegorz Bonin, który swoją ostatnią bramkę zdobył 2 grudnia ubiegłego roku, w przegranym 1:2 meczu z Legią przy Łazienkowskiej. (…) Po raz kolejny Bonin spadł z ligi w sezonie 2011/2012, jako zawodnik ŁKS, do którego trafił zimą 2012 roku z Polonii Warszawa. Klub z Łodzi był wtedy dla niego jedyną ewentualnością, by grać w najwyższej klasie rozgrywkowej. – Mieliśmy w składzie doświadczonych zawodników, ale brakowało elementarnej organizacji. Wielu zawodników przygotowywało się dwa tygodnie do rundy bez jakiegokolwiek trenera. Kiedy już mieliśmy wspólne zajęcia, po nich w klubie brakowało nawet wody do picia. A do tego do szóstej kolejki rundy wiosennej trenowaliśmy tylko na sztucznym boisku. Dopiero później przenieśliśmy się na normalną murawę – wymienia przyczyny kolejnej degradacji Bonin.

Gergo Lovrencsics chce zdobyć komplet trofeów – w jego dorobku w barwach Lecha brakuje mu tylko Pucharu Polski. Tomasz Jodłowiec ma być z kolei lekiem na problemy Legii. Jest jeszcze jeden tekst o walce Rzeźniczaka z czasem, który może nie zdążyć na finał PP. Ale te materiały sobie odpuszczamy, zdążymy się naczytać przed najważniejszym meczem.

ps4

Są również trzej sobotni felietoniści – Stanowski, Włodarczyk, Borek. Ten ostatni pisze, że Legia nie jest jeszcze gotowa na Ligę Mistrzów.

W przypadku Legii mówi się jednak nie tylko o mistrzowie na stulecie klubu, ale też o awansie do upragnionej Ligi Mistrzów. Tyle że te rozgrywki to już zupełnie inny poziom. Moim zdaniem Legia nie jest w tej chwili personalnie gotowa na Champions League. Zespół, który chce mierzyć w fazę grupową Ligi Mistrzów, musi mieć topowego piłkarza, jak na swoje możliwości, w każdej formacji. Czyli musi mieć np. topowego bramkarza. Oczekiwałbym też w Legii jednego stopera z prawdziwego zdarzenia: takiego z odpowiednimi centymetrami i kilogramami, który potrafi wyprowadzić piłkę i w dodatku dysponuje odpowiednią siłą. W pomocy piłkarzem, który będąc w dobrej dyspozycji, reprezentuje poziom międzynarodowy, jest wspomniany Jodłowiec. Widzimy, ile ten zespół traci, gdy on nie może wystąpić. W ataku Legia ma Nemanję Nikolicia. W polskiej ekstraklasie Węgier jest superstrzelcem, ale ja wciąż mam w głowie jego dużo słabsze występy w europejskich pucharach przeciwko zdecydowanie lepszym drużynom. Poza tym raczej nie może być przypadkiem, że w swojej reprezentacji Nikolić nie jest zawodnikiem pierwszej jedenastki.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...