Ostatnio Jakub Tosik robi wszystko, by objaśnić publiczności, jak nie należy grać w piłkę. Zazwyczaj to on występuje w roli profesora i demonstruje niedozwolone zagrania, ale – tak jak we wczorajszym meczu z Legią – zdarza mu się też przyjąć pozycję bierną i pozwolić zademonstrować niedozwolone zagranie na sobie. Rzecz jasna mamy tu na myśli chamskie i bezmyślne wejście Ondreja Dudy w piszczel pomocnika Zagłębia. Jakkolwiek patrzeć, Słowak powinien zakończyć udział we wczorajszym meczu już w 28. minucie gry, a jego wślizg powinien być zarazem jego ostatnim zagraniem w tym sezonie ligowym.
Nikt chyba nie powinien mieć wątpliwości, że wejścia wymierzone w zrobienie krzywdy rywalowi powinny skutkować co najmniej trzymeczową dyskwalifikacją. Oceńcie zresztą sami:
W kontekście samego Tosika przeszła nam przez głowę myśl, że kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. W naszej lidze nie ma chyba drugiego zawodnika, który w ostatnich latach zrobiłby tyle dla rozpropagowania brutalności w grze. Rzecz jasna swoją cegiełkę dołożyli też sędziowie, dzięki którym wielu mogło poczuć się bezkarnie. Przypomnijmy, że po większości swoich brutalnych zagrań Tosik unikał poważniejszych konsekwencji, a wczoraj uniknął ich też Duda. Słowak za swoje wejście otrzymał ledwie żółtą kartkę, co między innymi sprawia, że jest całkowicie kryty i nie grożą mu żadne dodatkowe kary ze strony Komisji Ligi.
Inna sprawa, że to nie inni piłkarze powinni uczyć Tosika pokory, ale właśnie sędziowie. Nie ma nic gorszego niż walka z brutalnością przy użyciu innych brutalnych zagrań. Sędziowie między innymi po to są na boisku, by chronić piłkarzy. I nieważne, czy robią to przed samym Tosikiem, czy w jego obronie.
Oddzielne słowa należą się też samemu Ondrejowi, który poprzez bezsensowną agresję dał upust swojej bezradności. Wczoraj był na boisku kompletnie nieudolny i właściwie dał się zapamiętać jedynie ze swojego brutalnego faulu. Co więcej, Słowak – pomimo łaskawości sędziego Frankowskiego – i tak wdrapał się już na sam szczyt klasyfikacji kartek w Legii. Grę Dudy z tego sezonu najlepiej obrazuje fakt, że obejrzał już tyle samo żółtych kartek (7) co zaliczył asyst. Jaki jest więc dziś jego znak rozpoznawczy? Technika, czy jednak ostre faule i bezmyślne pyskówki z arbitrami?
Najbardziej niepokojąca jest tu jednak sama tendencja spadkowa. Duda robi wszystko, żeby z eleganckiego, świetnie wyszkolonego piłkarza zamienić się w ligowego przecinaka. Co więcej, w Legii naprawdę muszą się nagłowić, jak nakierować tego chłopaka na właściwe tory, bo od dobrych kilkunastu miesięcy zapowiada się na jedną wielką katastrofę.
Fot. FotoPyK