Reklama

Jak długo można grać bez ataku? I czy można się utrzymać?

redakcja

Autor:redakcja

25 kwietnia 2016, 11:25 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jose Kante, ściągnięty zimą do Zabrza jako antidotum na ofensywne problemy Górnika, do tej pory nie ośmielił się jeszcze na wykonanie tego najważniejszego i najtrudniejszego pierwszego kroku, jakim jest strzelenie premierowej bramki na polskiej ziemi. Kilka razy było blisko, kilka razy razy wydawało się, że jest już o centymetr, o ułamek sekundy od gola – ostatecznie jednak po piętnastu godzinach gry w Ekstraklasie, wciąż jego dorobek to jedna asysta i zero goli.

Jak długo można grać bez ataku? I czy można się utrzymać?

Nie uwierzycie, ale mimo tej szalonej serii Kante według naszych not (ale i według ekspertów i generalnie ludzi posiadających oczy) jest najlepszym napastnikiem Górnika. Oczywiście, jeśli napastnika rozlicza się z bramek, to Kante plasuje się gdzieś między poziomem żałosnym a fatalnym, ale pamiętajmy, jak wyglądają pozostali napastnicy z Zabrza.

Maciej Korzym.

Daliśmy to imię i nazwisko w osobnym akapicie, żebyście zdążyli się uśmiechnąć pod nosem. „Synek” Leszka Ojrzyńskiego kiedyś przestawiał szafy, potem przestawiał szafy i stanowił bardzo istotny element wysokiego, agresywnego pressingu, dziś z kolei:

P1150118

Reklama

Nie sądzimy, by jakaś szczegółowa analiza gry Korzyma była potrzebna. Za każdym razem, gdy pojawia się na boisku doskonale widać, że celny strzał to w jego przypadku taki sam wyczyn jak dla Górnika zwycięstwo – czasem się zdarza, ale generalnie już nie pamiętamy jak to wygląda. Nawet gdy były piłkarz Korony strzał celny faktycznie oddaje – to prawdopodobieństwo, że piłka znajdzie się w siatce wynosi mniej więcej tyle, ile kurs na utrzymanie jego zespołu. W trzynastu ocenianych przez nas meczach wykręcił szaloną średnią 3,23 pokonując bramkarzy rywali równie szalone dwa razy.

Na tym tle świetnie wypada Szymon Skrzypczak, ale przede wszystkim dlatego, że zagrał trzy z rzędu dobre mecze na przełomie listopada i grudnia. Asystował przy rozstrzelaniu Piasta przez Gergela, sam trafił w tych trzech spotkaniach dwa gole, na przestrzeni trzech kolejek zaliczył średnią 6,00, przy naszej skali ocen – naprawdę porządną. Sęk w tym, że przed i po tej chwilowej eksplozji talentu grał na poziomie U-Korzym. A trzeba zaznaczyć, że na poziom „under-Korzym” schodzą naprawdę nieliczni płetwonurkowie i to też w specjalnym ekwipunku. Sześć razy nota 3, dwa razy nota 2. Dziękujemy, przechodzimy do kolejnego kandydata na supersnajpera z Zabrza.

Urynowicz.

Nie no, bez przesady. Wróćmy do tego Kante, bo jak widać – jego konkurenci to mieszanka mizerii z jeszcze większą mizerią. Jego wejście do Zabrza określiliśmy mianem „obiecującego”. Porządnie spisywał się w sparingach, CV miał może nie mistrzowskie, ale całkiem przyzwoite jak na naszą ligę – z Cypru przecież przywędrował choćby Dossa Junior. Tymczasem okazało się, że z nim w ataku Górnik spisuje się bez porównania gorzej niż jesienią. W przerwie zimowej pisaliśmy – zabrzanie nieźle radzą sobie z przodu, mają piątą ofensywę ligi pod względem strzelonych goli i naprawdę, nie było to wyłącznie zasługą zaprzedania duszy diabłu przez Gergela w meczu z Piastem, w którym załadował cztery sztuki.

Po przerwie zimowej – Górnik ma ofensywę najgorszą. Strzelił sześć goli, tyle co Górnik Łęczna, trzecia od końca Jagiellonia ma ich dziesięć. Sześć goli w dwunastu meczach. To dorobek średni jak na napastnika, a co dopiero na cały klub! Ile w tym zasługi Kante – nie potrafimy ocenić. W Zabrzu brakuje „dziesiątki”, która mogłaby uruchomić bardzo aktywnego Hiszpana, nie ma skrzydłowych, którzy wykorzystaliby jego ruch do piłki zagranym w tempo podaniem. Kante nie gra tragicznie, ba, dysponuje i przyjęciem, i dryblingiem, ale ciężko go usprawiedliwiać, gdy od piętnastu godzin! nie strzelił gola. Wrażenia artystyczne – spoko, ale jednak, ponad trzydzieści strzałów i zero bramek. Gość potrafi wszystko, dopóki nie przychodzi do strzelenia gola. I nie chodzi tu tylko o brak piłek, bo na szybko pamiętamy trzy „setki”, które Hiszpan koncertowo schrzanił.

Nawet jeśli założymy, że Kante nie jest „mordercą”, który czyha w „szesnastce” a bardziej rozgrywającym, który najlepiej czułby się z Ronaldo na jednym i Balem na drugim boku (a co!) – i tak jego dorobek jest żenujący. Tym bardziej, że jakoś asyst czy choćby stworzonych Gergelowi sytuacji także nie widać.

Reklama

Pytaniem otwartym pozostaje, czy to Kante taki dramatyczny, czy raczej cały Górnik. A może po prostu – obie odpowiedzi są poprawne.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Polecane

JAROSŁAW MROCZEK I JAROSŁAW KRÓLEWSKI U NAS W STUDIU PRZED PUCHAREM POLSKI!

Paweł Paczul
0
JAROSŁAW MROCZEK I JAROSŁAW KRÓLEWSKI U NAS W STUDIU PRZED PUCHAREM POLSKI!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...