Według bukmacherów sprawa jest jasna – faworyt tego spotkania to Lechia Gdańsk. Taki stan rzeczy uzasadnić można, spoglądając na tabelę uwzględniającą pięć ostatnich meczów – nie ma w Polsce nie ma w grupie mistrzowskiej drużyny, która punktowałby lepiej (trzy zwycięstwa, dwa remisy). Piast? Wygląda przeciętnie, jak przez całą wiosnę. Jedna porażka, jedno zwycięstwo, trzy remisy. Jednak gdybyśmy mieli szukać argumentów przemawiających w dzisiejszym meczu za drużyną Radoslava Latala, zwrócilibyśmy uwagę właśnie na jedno z tych zremisowanych spotkań. Ostatnia kolejka, mecz z Lechem – w Poznaniu długimi fragmentami widzieliśmy drużynę, która zauroczyła nas jesienią.
Pobudka? Jeśli tak, to przyszła w samą porę. Dziś cholernie ważny mecz. Starta do Legii może urosnąć do sześciu punktów, a to oznacza, że marzenia o mistrzostwie będzie można w zasadzie odłożyć na półkę. Jak wspominaliśmy – to Lechia jest faworytem. Jednak my postanowiliśmy podejść do sprawy nieco inaczej – pozycja po pozycji porównaliśmy siłę oby zespołów. Systemy gry tych drużyn w sumie sprzyjają takiej formie. Wygrywa ten, kogo na dziś wolelibyśmy mieć w swoim zespole. Po prosty lepszy…
JAKUB SZMATUŁA > VANJA MILINKOVIĆ-SAVIĆ
Różnica wieku taka (35 lat do 19), że w sumie dałoby się napisać, że Szmatuła mógłby być ojcem bramkarza Lechii, ale jednak w naszym kręgu kulturowym uznaje się to za lekkie pato. Napiszemy więc, że Milinković-Savić mógłby się sporo od doświadczonego kolegi po fachu nauczyć. Za pięć lat Serb zapewne będzie w miejscu, o którym Szmatuła nigdy nie marzył, ale dziś to właśnie jego wolelibyśmy mieć w swojej bramce. Oaza spokoju, niezwykle równy. Mocny kandydat do tytułu „bramkarz sezonu”.
MARCIN PIETROWSKI > GRZEGORZ WOJTKOWIAK
Spotkali się w szatni Lechii i Pietrowski raczej nie wspomina tego najlepiej. Pośrednio przecież to właśnie Wojtkowiak spowodował, że dla wychowanka Lechii zabrakło miejsca w jego klubie. Ale czasami lepiej zmienić otoczenie, niż kisić się ciągle w tym samym sosie. I właśnie taki jest przypadek Pietrowskiego. Ostatni tydzień mógł trochę zamazać obraz, bo obrońca Piasta nie grał, a Wojtkowiak był jednym z bohaterów Lechii w meczu z Zagłębiem Lubin, ale mimo wszystko – 2-0 dla ekipy Latala.
UROS KORUN < RAFAŁ JANICKI
Historia obrońcy Lechii trochę zaczyna przypominać tę jego kolegi z młodzieżówki, Marcina Kamińskiego, a mianowicie – od pewnego czasu nie widać w jego grze progresu. Dziś mamy problem, by orzec, jaki to rozmiar piłkarza. Dajmy na to – przepadłby w średniaku/słabiaku Bundesligi czy nie wracałby z podkulonym ogonem? Ale w przypadku Koruna w ogóle takie rozważania nie przechodzą nam przez myśl. Słoweniec jest bardziej chimeryczny, zdarza mu się zawalać w prostych sytuacjach. Czyli punkt dla Lechii. Za – mimo wszystko – solidność.
HEBERT = JAKUB WAWRZYNIAK
Naprawdę jesteśmy zbudowani tym, jak w nowym systemie Lechii odnalazł się Wawrzyniak. Przyklepał rezerwację biletu na Euro. Hebert? Czołówka stoperów Ekstraklasy. Nie potrafilibyśmy znaleźć przeważającego argumentu, a nie bawimy się w żadną “klasyfikację fair-play” z uwzględnieniem “gry pozytywnej”, monetą też rzucać nie będziemy. Bez rozstrzygnięcia.
MATEUSZ MAK > MICHAŁ CHRAPEK
Dość niespodziewanie – jedna z ciekawszych par w zestawieniu. Mak w sezon wszedł dość późno, ale na dobrą sprawę to właśnie on utrzymał Piasta w grze o mistrzostwo. Z kolei Chrapkowi wystarczyło kilka meczów, by ci w gorącej wodzie kąpani eksperci zaczęli pytać: a może to poziom reprezentacji? Jednak nie ma wątpliwości, że to Mak zaliczył więcej występów z wysokiej półki. Do tego detal – Latal dał mu odpocząć w meczu z Lechem.
RADOSŁAW MURAWSKI > ALEKSANDAR KOVACEVIĆ
Pojedynek gości od czarnej roboty. Obaj to niezłej klasy specjaliści w tym fachu. Im bliżej bramki przeciwnika, tym lepiej z tej dwójki czuje się piłkarz Lechii, ale jednak ten pojedynek powinien rozstrzygnąć się w środowej strefie. A tu wolelibyśmy mieć Murawskiego. Nie tylko dlatego, że „nasz”, młody Polak, w dodatku – jak to się ładnie mówi – zorientowany na sukces. Statystyki pokazują, że jest skuteczniejszy we wszelkiego rodzaju pojedynkach.
MARTIN BUKATA < SEBASTIAN MILA
Gdyby chodziło o pojedynek piłkarzy, którzy mają podstawy by sądzić, że w czerwcu spędzą trochę czasu we Francji, nie mielibyśmy większych wątpliwości. Punkt dla reprezentacji Czech, punkt dla Piasta Gliwice. Ale Kamil Vacek musi odpokutować za nierozważne zachowanie z meczu z Lechem, a Martin Bukata to na razie niewypał. Dowód na to, że Radoslav Latal nie jest nieomylny, jeśli chodzi o transfery, bo przecież po letnich ruchach zastanawialiśmy się, czemu gość nie robi kariery menedżerce. 22-letni Słowak wiceliderowi na dobrą sprawę jeszcze nie dał nic, a Mila Lechii już całkiem sporo i przestać raczej nie zamierza, bo kolejne tygodnie będą kluczowe dla jego obecności w kadrze Nawałki.
PATRIK MRAZ > SŁAWOMIR PESZKO
Gdybyśmy chcieli wyrazić to, jaki zjazd zaliczył wiosną Patrik Mraz, napisalibyśmy: nawet Sławek Peszko zaliczył więcej asyst! Więcej czyli jedną, bo Słowak swojego imponującego dorobku z jesieni wciąż jeszcze nie powiększył. Ale oczywiście nie oznacza to, że wyżej stawiamy Polaka. Ujmijmy to tak – Peszko jest lepszy niż jesienią, ale wciąż przeciętny. Mraz jest gorszy niż jesienią, ale wciąż przyzwoity. I już do końca sezonu ich linie (wiecie, takie na wykresie z formą) raczej się nie przetną, bo w dwóch ostatnich meczach Mraz wysłał kilka sygnałów, że zamierza jednak obronić miejsce w jedenastce sezonu (Hlousek z Mójtą naciskają!).
PS Nawet nie wiecie, jak ciężko było nie wspomnieć przy tej parze o alko. Doceńcie!
SASZA ŻIVEC < MILOS KRASIĆ
Gdzieś nam mignął nagłówek krzyczący, że Krasić twierdzi, iż jest w formie jak za najlepszych lat w Juve, ale baliśmy się zaglądać do środka. Lubi Serb takie bajdurzenie, a prawda jest jednak taka, że z tamtymi czasami łączy go w zasadzie tylko bujna czupryna. Ale tak czy siak – Żivec to akurat jeden z tych piłkarzy, którzy mogą się znajomym pochwalić, że grali przeciwko Krasiciowi. Nic nie chcemy ujmować Słoweńcowi, to w sumie pozytywne zaskoczenie, bo wydawało się, że to tylko jakiś dziwny wynalazek, a trochę gra. Ale jednak – punkt zdecydowanie dla Lechii.
JOSIP BARISIĆ < FLAVIO PAIXAO
Z jednej strony – że tak to ujmiemy – rzemieślnik wśród napastników, a z drugiej gość, który miewa zapędy artystyczne. Chociażby ostatnio wykonał dwie akrobacje – jedna skończyła się golem, druga asystą. Flavio i to zdecydowanie. Barisić wiosną jako jeden z nielicznych piłkarzy Piasta nie zawodził, ale ostatnio jakby lekko siadł, wciąż nie przekroczył granicy 10 goli w sezonie. Paixao ma już to za sobą. I do tego jego licznik asyst wskazuje już osiem, a ten Chorwata tylko dwie. Na Wybrzeżu powinni świętować się, że udało się wyjąć Portugalczyka ze Śląska już zimą.
MARTIN NESPOR < GRZEGORZ KUŚWIK
Polak w tym sezonie miał udział (bramka, asysta, kluczowe podanie) przy 15 golach Lechii. Łysy z Gliwic przy 13 trafieniach Piasta. Sam dorobek strzelecki – 10 do 9 dla byłego zawodnika Ruchu. Wiosna? 6-1. Czyli mamy zwycięzcę.
***
Idealny remis, choć to oczywiście tylko przypuszczalne składy. Ale porównanie to uwypukliło, jak istotny może być dziś brak Kamila Vacka – to własnie on mógł zrobić różnicę. Z drugiej strony gdyby rozstrzygać mieli rezerwowi – punkt dla Lechii.
Ach ten papier… I bądź tu człowieku mądry.
Fot. 400mm.pl