Reklama

Czterdzieści lat minęło… Dziś Żewłaki balują!

redakcja

Autor:redakcja

22 kwietnia 2016, 09:28 • 2 min czytania 0 komentarzy

Pierwszy – z jajem, ale i ogromną klasą, dziś odpowiadający w Legii za transfery. Drugi – raczej ten stonowany, w życiu po życiu także radzi sobie świetnie, pracując jako skaut czy komentator TVP. Dziś w głośnikach braci Żewłakow może grać tylko jeden kawałek:

Czterdzieści lat minęło… Dziś Żewłaki balują!

Jesteśmy przekonani, że obaj na pytanie „spełnienie czy niedosyt?” z pełną świadomością odpowiedzieliby, że jednak spełnienie. Nie mamy przekonania, że dostali od niebios olbrzymie pokłady talentu, raczej wycisnęli swoje kariery jak cytryny. Nie zrozumcie nas źle – to ogromna umiejętność. Gdyby nie charakter, świadomość i wybór najlepszych miejsc do grania, pewnie byśmy ich dziś nie wspominali.

Michał – jakkolwiek patrzeć – to rekordzista pod względem liczby meczów w reprezentacji. Zaliczył ich więcej niż wybitni Lato, Deyna czy Boniek. Jego partnerzy z obrony wylatywali z kadry, wracali, a on zawsze w niej był. Nie bez znaczenia była jego osobowość – taka jednostka, która wie, kiedy i jak opieprzyć, a jednocześnie zachowuje ogładę (o ile nie wkłada czapeczki Chicago Bulls) – to ogromna wartość w każdej szatni. W piłce klubowej też wiele osiągnął – dwa mistrzostwa Belgii, trzy Grecji, także i mistrzostwo Polski z Legią.

Marcin? Zapamiętamy go głównie z dwóch momentów. Bramka na mistrzostwach świata przeciwko USA – wprawdzie już w meczu o pietruszkę, ale bramka na mundialu to zawsze ogromna wartość. Drugi moment? Gol w Lidze Mistrzów, który umożliwił słabiutkiemu APOEL-owi wywiezienie punktu z boiska Chelsea Londyn. Swój najlepszy czas Marcin przeżywał bez wątpienia w Excelsiorze Mouscron. Zresztą, liczby mówią same za siebie:

Reklama

p

Michał Żewłakow opowiadał w programie „Przeglądu Sportowego”, że po skończeniu szkoły średniej tak zabalował z bratem, że aż wylądowali na izbie wytrzeźwień. Życzymy, żebyście tym razem polecieli jeszcze grubiej!

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...