Rekord świata i okolic: dwa gole bezpośrednio z rzutów rożnych w dwóch kolejnych kolejkach. Kto autorem, Recoba? Roberto Carlos? Djalminha? Nie, stary dobry Sławek Wojciechowski z GKS-u Katowice, którego rogale w połowie lat dziewięćdziesiątych siały postrach w lidze.
7 września 1996, mecz z Ruchem Chorzów. Niebiescy ze Śrutwą, Baszczyńskim i Gęsiorem w składzie prowadzą do ostatniej minuty. W ostatnich sekundach Wojciechowski dośrodkowuje z kornera, wielkie zamieszanie w polu karnym i piłka wpada do siatki. Tutaj, nie ma co ukrywać: czysty fart.
Zupełnie inna historia tydzień później, gdy GKS podejmował Wodzisław. Odra, choć była beniaminkiem, miała wtedy mocną ekipę i skończyła sezon na trzecim miejscu, tuż przed katowiczanami. Mecz był jednak popisem Wojciechowskiego, który strzelał, asystował (choćby Węgrzynowi, oczywiście z rzutu rożnego), a w końcu huknął taką bombę spod chorągiewki, że tutaj zbrodnią byłoby posądzać chłopa o przypadek.
MUSICIE WEJŚĆ W YOUTUBE – Umieszczanie filmu na stronach zostało wyłączone. Od 1:03