Reklama

Poza trzema najlepszymi ligami jesteśmy najlepszym duetem napastników

redakcja

Autor:redakcja

19 kwietnia 2016, 08:03 • 9 min czytania 0 komentarzy

– Prijović, jeden z najoryginalniejszych piłkarzy w ekstraklasie, nie przebiera w słowach, mówi co myśli, składa odważne deklaracje, robiąc to z uśmiechem. Po wygranej z Lechem (1:0) stwierdził: – Poza trzema najlepszymi ligami w Europie jesteśmy najlepszym duetem napastników – czytamy w dzisiejszym “Fakcie” i “Przeglądzie Sportowym”.

Poza trzema najlepszymi ligami jesteśmy najlepszym duetem napastników

FAKT

1

Duet marzeń da Legii mistrza? Póki co bilans Nikolicia i Prijovicia prezentuje się bardzo okazale. Pierwszy – 25 goli, 8 asyst. Drugi – 7 bramek, 4 asysty.

Nie byłoby tak dobrego bilansu, gdyby nie znajomość tych piłkarzy poza boiskiem, która procentuje na murawie. Żaden z nich nie jest samolubem, w większości sytuacji stara się dostrzec lepiej ustawionego kolegę. – Świetnie się dogadujemy, Alex to jeden  moich najbliższych przyjaciół – stwierdził Nikolić. – Nasza współpraca układa się wzorowo, asystujemy przy bramkach. Jesteśmy kumplami i życzymy sobie jak najlepiej – dodał Prijović, jeden z najoryginalniejszych piłkarzy w ekstraklasie. Nie przebiera w słowach, mówi co myśli, składa odważne deklaracje, robiąc to z uśmiechem. Po wygranej z Lechem (1:0) stwierdził: – Poza trzema najlepszymi ligami w Europie jesteśmy najlepszym duetem napastników.

Reklama

W Górniku puszczają nerwy. Kiedy Łukasz Madej schodził z boiska podczas meczu z Wisłą, rzucił wiązankę przekleństw i cisnął o ziemię koszulką klubową. Były piłkarz Górnika, Jan Banaś, uważa, że to brak szacunku dla barw.

– Takie zachowanie nie przystoi piłkarzowi. Byłem zniesmaczony postępowaniem Madeja. Zmiana to decyzja szkoleniowca i trzeba ją zaakceptować – przyznaje były napastnik 14-krotnych mistrzów Polski. Banaś nie ma wątpliwości, że atmosfera w Zabrzu z tygodnia na tydzień robi się coraz gorsza. – Problemy się nawarstwiają, a sytuacja w tabeli pogarsza. Widać, że robi się nerwowo – dodaje.

2

Karol Linetty i Szymon Pawłowski wracają do zdrowia, a najbardziej cieszy się z tego… Darko Jevtić. Szwajcar uwielbia z nimi współpracować.

Złamane żebro wyleczył już Karol Linetty (21 l.), a 20 minut na stadionie w Warszawie zaliczył Szymon Pawłowski (29 l.). – W każdym kolejnym meczu będzie grał więcej – przyznaje Jan Urban (54 l.). Trener Kolejorza może już zacierać ręce na współpracę tego tercetu. – Szymek już przeciwko Legii pokazał, jak dobrym jest piłkarzem. Lubię z nim grać, podobnie jak z Karolem, bo obaj są stworzeni do kombinacji – opowiada Jevtić. No i dzięki temu, że jest Pawłowski, może wrócę na swoją ulubioną pozycję ofensywnego pomocnika – dodaje ze śmiechem grać ustawiany ostatnio na skrzydle.

GAZETA WYBORCZA

Reklama

Mistrzostwo Barcelony zagrożone? Oczywiście, że tak, ale bukmacherzy reagują ze spokojem.

Wynik 1:2 z Valencią na Camp Nou może się wydawać wręcz wstrząsający. Zaledwie 3 lutego w tym samym miejscu Barcelona rozbiła ten zespół, wbijając mu siedem goli w półfinale Pucharu Króla. Upłynęły 74 dni i wszystko wywróciło się do góry nogami. Valencia zdobyła twierdzę Barcelony, co jest trzecią z rzędu ligową porażką Katalończyków. W ostatnich czterech kolejkach bezdyskusyjny dotąd lider Primera División wyszarpał rywalom zaledwie punkt, a jeszcze odpadł z Ligi Mistrzów. Hiszpańskie media prześcigają się w tytułach, by jak najdosadniej określić upadek drużyny Luisa Enrique. Porównanie do katastrofy “Titanica” jest wszechobecne. A jednak bukmacherzy wciąż widzą w Barcelonie zdecydowanego faworyta do tytułu. Lider ma łatwy kalendarz: wyjazdowe mecze z Deportivo, Betisem i Granadą, na Camp Nou podejmie Espanyol i Sporting. Tyle że margines błędu się wyczerpał. Katalończycy pozostają na szczycie tabeli już tylko ze względu na lepszy bilans bezpośrednich meczów z Atlético. Mimo wszystko za euro postawione na tytuł dla Barcelony bukmacherzy płacą tylko 1,5. Na Atletico można zarobić 4,5, na Realu Madryt – 5. Opinie speców od zakładów piłkarskich odbiegają od opinii kibiców i komentatorów. Barca zalicza katastrofalny moment sezonu, za takie wyniki jak ostatnio zwolniono by trenera nawet w ostatnim w tabeli Getafe. Leo Messi marzył, by gola nr 500 zdobyć w El Clásico. 2 kwietnia do 62. minuty hitowego meczu z Realem Katalończycy prowadzili 1:0. Ten wynik dawał im 13 pkt przewagi nad “Królewskimi”. Ale zgrzeszyli pychą, pozwolili się pokonać rywalowi kończącemu mecz w dziesiątkę. Od gola Cristiano Ronaldo w 85. minucie zaczęło się nieszczęście, lawina kłopotów, z których Luis Enrique nie potrafił znaleźć wyjścia. Andrés Iniesta płakał po porażce z Atlético w ćwierćfinale Champions League. Barcy pozostała jednak gra o mistrzostwo i Puchar, które mogły osłodzić kryzys. Ale i mistrzostwo zaczyna się wymykać z roztrzęsionych rąk.

3

Jan Urban dźwignął Lecha z kolan, ale nie może być pewny tego, że w Poznaniu zostanie.

Sąd nad Urbanem wciąż jest sprawą otwartą. Jego kontrakt kończy się w czerwcu. Będzie przedłużony, jeśli trener osiągnie postawione cele. Na pytania o rozmowy z zarządem odpowiada, że przyjdzie na nie czas po sezonie. Urban ma kilka argumentów, ale najważniejsze dopiero przed nim. Być może kluczowe będzie dla niego wtorkowe spotkanie z Piastem Gliwice (godz. 18). – W piątek [przegrany mecz z Legią] zaczęliśmy miesiąc, w którym rozegramy osiem spotkań. Wtedy wszystko się zadecyduje – mówi trener. Szkoleniowiec może się bronić, że przecież Lecha w tym sezonie uratował. W otwierających sezon 12 kolejkach obrońca tytułu pod wodzą Macieja Skorży przegrał aż dziewięć razy i znalazł się w strefie spadkowej. Urban poprowadził go do siedmiu zwycięstw w dziesięciu następnych meczach. Lech odbił się od dna, jesień zakończył w czołowej ósemce. Największy problem – napięty terminarz i zmęczenie piłkarzy także w Lidze Europy – Urban zmienił w atut. Zadbał o zadowolenie graczy, rotował składem, wystawiał niemal dwie różne jedenastki i uprościł grę. Nie wdawał się w subtelności jak pressing czy wyrafinowany atak pozycyjny. Pomysł był radykalny, ale zadziałał.

SUPER EXPRESS

Ładny gest Kamila Grosickiego. Przyjął u siebie we Francji dwóch weteranów wojennych.

Pomocnik zaprosił na mecz Rennes i przyjął w domu dwóch żołnierzy ze Szczecina. Kapral Dariusz Kacprzyk i kapitan Andrzej Pindor otrzymali od Grosickiego koszulkę klubową z autografem. W zamian pomocnik kadry narodowej dostał specjalny T-shirt symbolizujący akcję, dyplom oraz wyjątkową pamiątkę – wygrawerowany symbol Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa. – Warto pomagać tym ludziom. Oni, jak wyjeżdżają na swoją misję, to jadą, by walczyć, by zrobić coś dobrego dla narodu – powiedział Grosicki, cytowany przez Radio Szczecin.

4

Mariusz Stępiński odciśnie stempel na Legii?

Stępiński jest o krok od znalezienia się w kadrze na finały mistrzostw Europy. Jego rywalem o miejsce jest Łukasz Teodorczyk z Dynamo Kijów. Kto prowadzi w tym wyścigu? – Wydaje się, że w lepszej sytuacji jest Stępiński, ale nominacje to decyzja selekcjonera Adama Nawałki – mówi “Bobo”. – “Teo” to typ egzekutora, silny, dobrze grający w powietrzu. Z kolei Mariusz przetarcie miał w Wiśle, a w Ruchu dołożył skuteczność. Jego atutem jest także zmysł do gry kombinacyjnej. On nie trzyma się tylko pola karnego, ale “zejdzie” także na skrzydło. Może mieć pół sytuacji i potrafi ją zamienić na gola.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

5

„Przegląd” pisze o duecie Prijović – Nikolić.

Zachwyty nad Nikoliciem trwają od początku sezonu, bo jego skuteczność jest imponująca. Ostatnio nie strzela tylu goli, co jesienią, ale pracuje dla drużyny. Często zbiega do boku boiska (podobnie w przeszłości robił Danijel Ljuboja), aktywnie bierze udział przy rozegraniu piłki, kreuje okazje do strzelenia gola kolegom. Po każdym meczu, w którym nie zdobędzie bramki, wielu zaczyna przebąkiwać o kryzysie. Nikolicia to irytuje, ale sam rozpieścił kibiców. – Ma magnes w nodze, który przyciąga piłkę – mówi o nim Prijović. On potrzebował trochę czasu, kilka wiader pomyj jesienią na niego wylano. Dziś wymieniany jest w gronie najważniejszych zawodników Legii. Szczególnie w tym roku gra tak, jak trener od niego oczekuje. Choć ostatnio przeciwko Lechowi (1:0) nie błyszczał skutecznością, ale i tak został bohaterem prestiżowego spotkania. Do celu, który sobie założył, czyli 20 goli w sezonie (licząc wszystkie rozgrywki), brakuje jeszcze sześciu.  Jesienią nie miał łatwo. W pewnym momencie trener Stanisław Czerczesow odsunął go na tydzień od treningów z pierwszym zespołem. Po przegranej z Kolejorzem u siebie (0:1) miał pretensje do Igora Lewczuka, co nie spodobało się szkoleniowcowi i dał mu kilka dni na przemyślenie zachowania. Zrobił to, wrócił do drużyny, a teraz pokazuje, że nauka nie poszła w las.

6

Krótka rozmówka z Darko Jevticiem, który trzeźwo podchodzi do życia i nie ma już żadnych złudzeń na mistrza.

Chyba już nie macie wątpliwości, że po porażce 0:1 z Legią w Warszawie straciliście szanse na obronę mistrzostwa Polski?

Nie ma się co oszukiwać, tytuł jest już poza naszym zasięgiem.

Ligi jednak nie odpuszczacie, mając przed sobą finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym?

Absolutnie! Nie ma takiej opcji, bo przecież w finale jest jeden mecz i gdyby skończył się porażką, wtedy mogłoby nas zabraknąć w europejskich pucharach. A awans do nich jest dla nas w tym momencie głównym celem. Dlatego w ekstraklasie wciąż jesteśmy nastawieniu na niesamowitą walkę, bo dalej mamy wiele do wygrania. Do lokat dających miejsce w kwalifikacjach Ligi Europy strata jest w tym momencie niewielka. A po meczu z Piastem Gliwice możemy się bardzo przybliżyć do podium.

7

Wiemy już, że należy wyjechać do Belgii, żeby zawojować boiska Ekstraklasy, a co zrobić, żeby opanować je z perspektywy ławki rezerwowych? Odpocząć 500 dni od piłki.

Pół tysiąca to magiczna liczba dla trenerów mających w CV mistrzostwo Polski. Tyle dni każdego trawiła bezczynność, zanim wreszcie znaleźli zajęcie w nowym klubie. Trenerzy z mniejszym stażem i wynikami dostawali kolejną pracę, a oni pokornie musieli czekać na swoją kolej. Teraz Dariusz Wdowczyk, Jacek Zieliński i Czesław Michniewicz pokazują, iż w czasie kryzysu warto stawiać właśnie na nich, a nie na ryzykowne „wynalazki”. Wisła, Cracovia i Pogoń poszły w górę właśnie wtedy, gdy zatrudniono starych mistrzów, którym wcześniej zaskakująco dług nikt nie chciał dać pracy. Przymusowe bezrobocie, jak widać, bardzo im się przydało. Nabrali sił, dystansu i ochoczo rzucili się w wir pracy. Bardzo długo na powrót do ekstraklasy czekał jeszcze jeden mistrz Polski – Jan Urban (jego działalność w Lechu też przyniosła szybki efekt), ale w czasie odstawienia od polskiej piłki pracował jako trener II-ligowej Osasuny Pampeluna.

8

Miroslav Covilo dostał ofertę z  TSV Monachium, ale wolał zostać w Cracovii.

Zimą pojawiła się oferta transferu do TSV 1860 Monachium, ale w Krakowie nie powaliła na kolana – ani klubu, ani piłkarza. – Nie chciałem odchodzić, bo w Cracovii czuję się bardzo dobrze. Zimą myślałem tylko o tym, że mamy okazję na historyczny sukces i nie miałem zamiaru stracić szansy na uczestnictwo w nim – mówi. Stracił za to, powodu kontuzji kolana, początek rundy wiosennej. – Pech ciągle przypomina o sobie. Pół roku temu z powodu problemów z palcem straciłem niemal cały okres przygotowawczy. W tym roku zimą trenowałem bez kłopotów, ale nabawiłem się urazu na rozgrywki ligowe – tłumaczy.

9

W Barcelonie już nikt nie boi się powiedzieć słowa „kryzys”.

Na Camp Nou wszystko posypało się jak domek z kart. Po 39 meczach bez porażki nadeszła czarna seria, która może położyć się cieniem na – wydawałoby się – kolejnym fantastycznym sezonie, kiedy Barca szła przez wszystkie rozgrywki niczym burza. – W pełni wyczerpaliśmy limit błędów – mówi ze smutkiem trener Luis Enrique. To właśnie jemu obrywa się ostatnio najbardziej. Szkoleniowiec Barcelony był zadowolony z gry zespołu nawet po niedzielnej porażce, argumentując, że jego piłkarze zdominowali rywala. Za samo stwarzanie sytuacji nikt Barcy nie przyzna jednak trzech punktów. – Wolę przegrywać, grając mecz taki jak z Valencią, niż wygrywać w kiepskim stylu – powiedział po meczu Gerard Pique. Wszystkim w Barcelonie zaczynają puszczać nerwy. Po meczu z Valencią (1:2) sfrustrowany Neymar wdał się w chamską pyskówkę z obrońcą gości Antonio Barraganem, a kontrolę nad sobą stracił nawet znany z opanowania Luis Enrique. Na konferencji prasowej szkoleniowiec lidera La Liga rzucił lekceważąco do jednego z dziennikarzy, który zapytał go o przygotowanie fizyczne zespołu: – Przepraszam, jak pan ma na nazwisko? Dziękuję, kolejne pytanie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]
Hiszpania

Mistrz świata z Kataru na zakręcie. Zawieszony trenował z piątoligowcem

Patryk Stec
0
Mistrz świata z Kataru na zakręcie. Zawieszony trenował z piątoligowcem

Komentarze

0 komentarzy

Loading...