Reklama

Negredo załatwił Sevillę – Valencia prawie utrzymana

redakcja

Autor:redakcja

10 kwietnia 2016, 17:52 • 2 min czytania 0 komentarzy

Kompromitacja sezonu pięciu najsilniejszych lig europejskich. Można dyskutować, ale w Hiszpanii palma pierwszeństwa należy się wyłącznie Valencii. 130 milionów na transfery, czterech trenerów, bilion tragicznych decyzji przy zarządzaniu klubem i tysiące niewłaściwych wyborów stricte sportowych. Nic dziwnego, że piłkarze „Nietoperzy” w końcu zaapelowali do kibiców, by ci się od nich nie odwracali. Widmo spadku zaczęło ich straszyć, a kalendarz niesamowicie wymagający. Walka o utrzymanie miała się rozpocząć dzisiaj – i to od razu od mocnego uderzenia, czyli od meczu z Sevillą.

Negredo załatwił Sevillę – Valencia prawie utrzymana

Tradycji stało się zadość. Bo to, że ekipa Emery’ego w lidze nie wygrywa na wyjazdach NIGDY, to już seria, która pewnie za moment znajdzie się w Księdze Rekordów Guinnessa. Sami piłkarze z pytającym wzrokiem nie potrafią wytłumaczyć, co się z nimi dzieje w delegacjach, ale do dzisiejszego meczu przystępowali jednak z ciut innym nastawieniem. Emery wymienił pół składu, zostawił na ławce Gameiro, Vitolo, N’Zonziego, Iborrę czy Konoplankę wysyłając czytelny sygnał: niech się dzieje, co chce, dla nas liczy się rewanż z Athletikiem w Lidze Europy. Bo właśnie przez te rozgrywki Sevilla zamierza przedostać się do Champions League.

Valencia skorzystała z gościnności. Ekipa Pako Ayestarana ruszyła z takim impetem, jakby utrzymanie w Primera zależało od liczby goli, jaką wbije. Do przerwy oddali na bramkę Sergio Rico aż 17 strzałów przy… braku uderzeń Sevilli. Krychowiak czyścił, jak mógł, walczył, faulował, namawiał kolegów do większej determinacji, ale ci nie chcieli dać się porwać entuzjazmowi Polaka. Wreszcie wpadło z wolnego – po uderzeniu Daniego Parejo piłka odbiła się od muru i Rico nie miał szans na interwencję. Sevilla była tak bezbronna jak polskie drużyny jesienią w pucharach. W drugiej połowie ekipa Emery’ego jednak się ożywiła. Na murawie pojawił się Gameiro i zaczęła się gra. Najpierw Francuz był bliski asystowania Banedze, ale Argentyńczyk walnął prosto w Diego Alvesa. Później sam skorzystał z genialnego podania Krohn-Dehliego i wyrównał.

W tym momencie na Estadio Mestalla ręce opadły wszystkim, niektórzy wręcz byli bliscy płaczu z bezradności, aż Alvaro Negredo, który przed momentem pojawił się na boisku, w ostatniej minucie odnalazł się w okrutnym chaosie i strzelił zwycięskiego gola po słabo wykonanym rzucie wolnym. 2:1. To trafienie dało trzy punkty, pozwoliło Valencii wskoczyć na trzynaste miejsce z 37 oczkami, a – przypomnijmy – mniej więcej 40 powinno dać pozostanie w elicie. Ekipa z Estadio Mestalla praktycznie się więc utrzymała, ale ten sezon – jakkolwiek się zakończy – jest dla niej haniebny.

Zrzut ekranu 2016-04-10 o 18.32.49

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
2
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia
Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
9
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...