Pierwszy napastnik Ajaksu od czasów Suareza, który strzelał w sześciu kolejnych meczach Eredivisie. Pierwszy napastnik Ajaksu, który otwierał wynik w pięciu kolejnych meczach ligowych. Tylko 40 spotkań potrzebował, by wykręcić trzydziestkę w klasyfikacji kanadyjskiej Ajaksu – ostatnim tak efektywnym snajperem w tej ekipie był, a jakże, El Pistolero. Komplementy sypią się ostatnio na Arka Milika z każdej strony. Co najważniejsze – znajduje to potwierdzenie w liczbach. Polak wyrósł na jednego z najlepszych napastników Eredivisie. Już nie strzela tylko słabym. Strzela po prostu każdemu.
21.02. – Excelsior – 2 gole
28.02. – AZ Alkmaar – 2 gole
06.03. – Willem II – 1 gol
13.03. – NEC – 1 gol
20.03. – PSV Eindhoven – 1 gol, 1 asysta
03.04. – Zwolle – 2 gole.
Patrząc na warunki holenderskie – to już nie jest zwykły napastnik. To karabin, który pokazuje miejsce w szeregu wszystkim, którzy akurat wejdą na muszkę. Po tak imponującej serii naturalna stała się dyskusja na temat jego przyszłości. Milik w 26 meczach Eredivisie strzelił 18 goli i zaliczył 7 asyst. Gdyby się uparł, to – przy takich statystykach – już mógłby szykować paszport, walizkę i zdawać klucze do amsterdamskiego domu lub apartamentu. W Polsce zapanował też hurraoptymizm i ostatnio pojawiło się sporo opinii, że to idealny moment, by wypłynąć na szersze wody. – Milik jest już większy niż Ajax. Jest większy niż Eredivisie i jeśli dalej będzie ostrzeliwał Excelsiory czy nawet PSV, to zgnuśnieje – przeczytaliśmy dziesiątki takich opinii.
Jak jest naprawdę?
Czołówkę strzelców Eredivisie tworzy pięciu snajperów. Vincent Janssen (AZ – 20 goli), Luuk de Jong (PSV – 19), Milik (18), Dirk Kuyt (Feyenoord – 18), Hakim Ziyech (Twente – 17). Nie licząc Kuyta – wszyscy są perspektywiczni i raczej prędzej niż później opuszczą Holandię. Kto zasługuje na miano najlepszego? Poziom jest zbliżony – najrzadziej asystuje Janssen (czyli ten, który najczęściej strzela) i Kuyt, a pierwsze miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej należy do Ziyecha, nominalnie ofensywnego pomocnika. Cała piątka świetnie się jednak czuje pod bramką przeciwnika. Janssen zaliczył nawet ostatnio lepszą serię niż Milik – 8 goli w 7 kolejnych meczach – ale ostatnio zatrzymał się na PSV. Tym samym PSV, na którego tle błyszczał Arek.
Dywagacje na temat tego, kto zasługuje na miano piłkarza lub napastnika sezonu, zostawiamy holenderskim odpowiednikom „Ligi+ Extra”. My natomiast zastanowiliśmy się, czy Milik – jak sugeruje wiele osób – już przerasta tę ligę i czy Ajax rzeczywiście staje się dla niego za ciasny. Do tej pory dyskusja na temat Milika była tak merytoryczna jak wypowiedzi Tomasza Lisa o polskiej polityce. Dlatego – kto jak nie my? – przenosimy ją na wyższy poziom, na bazie liczb z niezawodnego InStata.
Argumenty na tak:
– 18 goli i 7 asyst w 26 meczach
– wszechstronność – Milik nie jest kołkiem, który trzyma się pola karnego, tylko często się cofa i schodzi do rozegrania
– świetna lewa noga
– średnia celność podań – 73%. Wynik może nie szałowy, ale przyzwoity.
– piąte miejsce pod względem liczby strzałów w lidze przy celności 51%. W czołówce celniej strzela tylko de Jong (55%).
– krzywa wznosząca i stały rozwój, o czym świadczy ostatnia seria i fakt, że zaczął strzelać potentatom.
Argumenty na nie:
– Polak wygrywa zaledwie 36% pojedynków w ofensywie. Pod tym względem jest zdecydowanie najsłabszy w czołówce Eredivisie. Druga strona medalu – Milik może ich po prostu unikać i nie wchodzi w starcie ciało w ciało przy większości sytuacji.
– zaledwie 38% udanych dryblingów. Dla porównania – Janssen ma 58%, a de Jong 45%.
– wygrywa zaledwie 34% pojedynków główkowych. Janssen – 41%, a de Jong wyższy od Polaka o dwa centymetry aż 62%.
Czy można więc powiedzieć, że Milik przerasta Eredivisie? Pod pewnymi względami pewnie tak. Tym bardziej, że chłopak ma dopiero 22 lata i z każdym kolejnym miesiącem widać, że jest zwyczajnie coraz lepszy. Kiedy jednak zagłębimy się w – jak mawiał klasyk – detale, niuanse i personalia, ten obraz nie jest tak różowy. Polak ma kilka dość wyraźnych mankamentów, nad którymi musi pracować. Pokazują to suche fakty, a nie opinie kilku holenderskich dziennikarzy, którzy w pewnym momencie chyba byli do niego uprzedzeni.
Holandia według rankingów UEFA to dopiero dziesiąta liga Europy, a za moment – gdy przestanie się liczyć sezon 2011/12 – zleci jeszcze niżej, być może nawet pod ligę czeską. Eredivisie to też rozgrywki sprzyjające ofensywnej grze, o czym dobitnie świadczy przykład Mateusza Klicha, który błyszczał tam świetnymi otwierającymi podaniami, szybko stał się idolem Zwolle, po czym sprzeciętniał w 2. Bundeslidze. Wymowne. W silniejszych ligach nie poradzili też sobie Tim Matavż czy Kolbeinn Sigthorsson. Z drugiej strony Oussama Tannane, Luc Castaignos, Dusan Tadić, Graziano Pelle czy Filip Kostić pokazują, że można błyszczeć w Holandii, by potem płynnie przeskoczyć do mocnych rozgrywek. Mówiąc wprost – nie ma reguły.
Czy jednak Milik – odstający pod względem dryblingów i skuteczności pojedynków, głównie powietrznych – podołałby w Premier League? Czy nie zginąłby w naparzance łokciami, gdzie nie masz sekundy, by się odwrócić? Ujmując to delikatnie – podejrzewamy, że mogłoby być różnie. Za rok-dwa pewnie znacznie lepiej, ale w tym momencie chyba jeszcze warto się wstrzymać. Bo nikt nie chce, żeby ten zdolny i wciąż bardzo młody (!) chłopak odbił się od drzwi jak w Augsburgu czy Leverkusen.
TOMASZ ĆWIĄKAŁA
Fot. FotoPyK