To, co zrobili Anglicy, to tylko jeszcze jeden dowód na to, że z Niemcami da się wygrać. My wiemy, że można ich pokonać nawet w meczu o punkty, doświadczyliśmy tego na Stadionie Narodowym. Oczywiście Niemcy to faworyt do złota Euro 2016, ale to nie czyni ich nietykalnymi. Nie istnieją drużyny doskonałe. I gdy 16 czerwca przyjedziemy na Saint Denis w Paryżu, nie będziemy się czuli jak ktoś, kto porywa się na niemożliwe. Już wiemy, co robić, by walczyć z mistrzami świata, czujemy, jak to się robi – mówi dziś na łamach Gazety Wyborczej Grzegorz Krychowiak.
FAKT
Krzysztof Mączyński wraca na boisko i do korzeni.
Pamiętaj, aby nigdy się nie poddawać. Wytrwale dążyć do celu, a na pewno osiągniesz to, czego pragniesz – album z taką dedykacją od żony Kasi otrzymał Krzysztof Mączyński (29 l.). To motto, które przez kolejne siedem lat dopingowało go do pracy i teraz staje się szczególnie aktualne. (…) „Mąka” miał trudne dzieciństwo, ale nigdy nie zszedł z właściwej drogi. Wspomina, że kiedyś podwędził mamie 50 zł przeznaczone na obiad, i kupił lizaki. Wchodzimy do pokoju z pamiątkami. Najważniejsze to te związane z reprezentację. Mączyński wierzy, że w lipcu przywiezie coś z Francji.
W ramkach:
– Podejrzany Infantino
– Rangers wraca po czterech latach
– Pożegnanie Zachary z Chinami
– Mecz z Zawiszą był dla Legii jak sparing
– Wielki dramat Żyry
Czuję się jak kucharka – mówi Piotr Stokowiec.
Punktują, bo są świetnie zorganizowani. Mają dobrze opracowane stałe fragmenty, szybko przechodzą z obrony do ataku i z powrotem. Okazuje się, że to wystarczy, żeby kreować bardzo atrakcyjne, jak na polską ligę, spektakle. – Czuję się jak kucharka na targu, która szuka świeżych warzyw i składników, żeby zrobić smaczną zupę. Ale moja zupa jeszcze nie jest gotowa. Nie traktuję tego zespołu jako produktu ukończonego – zapewnia szkoleniowiec.
Z kolei Linetty wrócił i marzy o pucharach.
Lech drugi raz z rzędu zagra w finale o Puchar Polski. – Nie chodzi o to, żeby tylko w nim być, ale też w końcu wygrać – mówi pomocnik Kolejorza Karol Linetty (21 l.). (…) – Cieszę się z powrotu, ale muszę jeszcze popracować nad formą. Bo przytrafiły mi się jakieś głupie straty czy niecelne podania – samokrytycznie ocenia swój występ Linetty, który dodaje: – Najważniejsze, że nic mnie nie boli.
GAZETA WYBORCZA
Dariusz Wołowski rozmawia z Grzegorzem Krychowiakiem: Nietykalni nie istnieją.
Zbigniew Boniek mówi, że kadrze dobrze zrobiłby przegrany sparing. Dla otrzeźwienia piłkarzy i spuszczenia powietrza z balonu oczekiwań kibiców.
– Mnie zwycięstwa nie martwią. Nie tylko porażki są pouczające. Przecież z Serbią nie zagraliśmy najlepiej, a mimo to zwyciężyliśmy. I to jest sztuka, nauczyć się wygrywać, mając słabszy dzień, gdy wiele rzeczy się nie układa. To była najcenniejsza lekcja z tego sparingu.
Niemcy lekcję dostali od Anglików, którzy pokonali ich 3:2 w Berlinie. Mistrzowie świata zareagowali natychmiast, rozbijając trzy dni później Włochów 4:1. Wygląda jednak na to, że faworyci naszej grupy na Euro nie są ostatnio maszyną do wygrywania.
– To, co zrobili Anglicy, to tylko jeszcze jeden dowód na to, że z Niemcami da się wygrać. My wiemy, że można ich pokonać nawet w meczu o punkty, doświadczyliśmy tego na Stadionie Narodowym. Oczywiście Niemcy to faworyt do złota Euro 2016, ale to nie czyni ich nietykalnymi. Nie istnieją drużyny doskonałe. I gdy 16 czerwca przyjedziemy na Saint Denis w Paryżu, nie będziemy się czuli jak ktoś, kto porywa się na niemożliwe. Już wiemy, co robić, by walczyć z mistrzami świata, czujemy, jak to się robi.
(…)
Co zbudowało w tej kadrze poczucie pewności siebie: sukcesy w klubach czy zwycięstwa w reprezentacji?
– Każdy zbudował poczucie własnej wartości w klubach. Tam się pracuje na co dzień, w kadrze spędzamy mimo wszystko mało czasu. Trener Adam Nawałka i jego sztab potrafili jednak sprawić, że umiejętności indywidualne zaczęły pracować na korzyść drużyny. Piłkarzy trzeba było połączyć w całość, i to selekcjonerowi się udało.
Rafał Stec pochyla się natomiast nad Realem Madryt. Trzęsie się, za tydzień może runąć – pisze.
To miał być miły, spokojny wieczór. “Królewscy” nasłuchali się ostatnio, że mają wyjątkowe szczęście w losowaniach. Wpadli przecież tylko na Wolfsburg – zespół bez tradycji w pucharach, leżący w środku tabeli Bundesligi. W dodatku przeżywający zapaść – piłkarze trenera Dietera Heckinga w kraju nie wygrali trzech meczów z rzędu, z broniącymi się przed spadkiem Hoffenheim i Darmstadt zdobyli tylko punkt. Przez Wolfsburg miała prowadzić autostrada do półfinału.
Wyjazd do Niemiec zamienił się jednak w kolejny ponury sen kibica. Piłkarze z Madrytu oddali trzy celne strzały, Wolfsburg – aż siedem. Przed przerwą Niemcy trafiali w bramkę Keylora Navasa aż pięciokrotnie. Od 2013 r. Real nie pozwolił rywalom w LM na tak dużo. Gospodarze byli bliżej podwyższenia prowadzenia niż goście zdobycia bramki kontaktowej.
Porażka nadziei drużynie Zinedine’a Zidane’a oczywiście nie odbiera (w Pucharze Europy do kolejnej fazy awansowało 13 proc. zespołów, które przegrały pierwszy mecz na wyjeździe 0:2), ale znacząco je obniża. A gdyby wnioskować po przebiegu gry, szanse Realu spadłyby do minimum – wczoraj trudno było uwierzyć, że w sobotę pokonał na Camp Nou Barcelonę 2:1. Z drugiej strony tych piłkarzy stać jednak na spektakularne zwycięstwa.
SUPER EXPRESS
Brudna gra Niemców z Lewandowskim. Ciekawy tekst.
Coraz goręcej robi się wokół nowego kontraktu Roberta Lewandowskiego (28 l.). Działaczom Bayernu puszczają nerwy i zaczynają atakować polską stronę. Robi to zarówno prezes Karl-Heinz Rummenigge (61 l.), jak i niemiecka prasa, która nazwała “Lewego” najbardziej chciwym piłkarzem Bundesligi, a postępowanie jego agenta Cezarego Kucharskiego (44 l.) “prostackim i prymitywnym”. W grę wchodzą wielkie pieniądze, zbliżone nawet do kwoty 100 milionów euro za 5 lat gry. Stąd takie nerwy Bawarczyków, którzy ostatnio mocno wykosztowali się na nowe umowy Boatenga, Alaby i Muellera. A że Kucharski negocjuje bardzo twardo, to druga strona, chcąc go zmiękczyć, przypuściła na niego (i jego wspólnika Maika Barthela) dwustronny atak. Najpierw zirytowany Rummenigge oświadczył, że “transferowe gierki nie wyjdą agentom Lewandowskiego na dobre”, a teraz w menedżerów uderzył “Die Welt”. Powołując się, anonimowo, na osobę biorącą udział w negocjacjach, niemiecki dziennik określił zachowanie przedstawicieli Lewandowskiego w trakcie rozmów jako “chamskie, prymitywne, natrętne i bez taktu”. Nas ciekawi to, czy tak samo dziennikarze tej gazety pisali, gdy rekordową umowę w historii Bundesligi negocjował ich rodak Thomas Mueller? Lewandowski ma najlepszą średnią ocenę w Bundeslidze, zmierza po koronę strzelców, a poza Barceloną chcą go wszystkie najlepsze kluby świata. To daje świetną pozycję negocjacyjną jego agentom, a równocześnie irytuje Bayern, który wraz z “Die Welt” zaczął brudną grę. Tyle że na takiej taktyce Niemcy najpewniej się przejadą, bo już w trakcie negocjacji z BVB Kucharski pokazał, że takie zagrywki nie robią na nim wrażenia. Mimo że działacze z Dortmundu sięgnęli wtedy po argument poniżej pasa (rzucając hasło “Polak nie może zarabiać więcej od Niemców”), to i tak ostatecznie Robert dostał gigantyczną podwyżkę.
A na drugiej stronie, jak sami widzicie, nic specjalnego.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Na okładce zapowiedź materiału z Mączyńskim.
Chłopak z osiedla znów walczy o swoje – mówi piłkarz Wisły.
Siódemka to podobno szczęśliwa liczba, jednak mieszkanie na piętrze oznaczonym tą cyfrą nie kojarzy się Mączyńskiemu ze słodkim dzieciństwem. Ojciec pił, od kiedy Krzysztof pamięta. Jako mały chłopiec, często uciekał na podwórko, do piłki. Mecze oglądał u chrzestnego, którego traktuje jak ojca. Spoglądamy na blok oddalony o kilkaset metrów od nas…Wujek, fanatyk Wisły, skutecznie zaszczepił mu w sercu Białą Gwiazdę. Zabierał na mecze – także sekcji koszykarskiej. To z nim zaliczył pierwszy kibicowski wyjazd – aż do Szczecina. Krzysiek latał po piwo, słuchał opowieści, chłonął atmosferę z ul. Reymonta. – Nie było szans, żebym grał gdzie indziej – tłumaczy. Mieszkanie było za duże. Matce brakowało pieniędzy na czynsz. Rodzina przeniosła się więc na okryty złą sławą krakowski Prądnik. Dzięki piłce Mączyński może odbić sobie dzieciństwo. W Chinach zarobił tyle, że zabezpieczył przyszłość rodziny. Przeprowadził się do Wieliczki. Spontanicznie namówiliśmy go na zjazd do kopalni soli. Nie był tu od kilkunastu lat. Przewodnik opowiada, że na dole powietrze jest o wiele bardziej czyste niż na powierzchni, co akurat w Krakowie i okolicach nie jest wielkim wyczynem. – Kiedyś moje życie było zatrute smogiem. Teraz jestem szczęśliwy, oddycham czystym powietrzem – metaforycznie odniósł się do pozytywnych zmian w swoim życiu.
Pomijamy teksty z europejskich pucharów, a także Pucharu Polski. Ostatnia walka Vrdoljaka.
Ivica Vrdoljak po zesłaniu do rezerw Legii nie rozpoczął treningów z trzecioligową drużyną. Wciąż narzeka na ból w kolanie, dlatego wybrał się ostatnio na konsultacje do rzymskiej kliniki Villa Stuart. Tam przechodził badania pod okiem doktora Pier Paolo Marianiego, którzy leczył m.in. gwiazdora Romy Francesco Tottiego. – Mam nadzieję, że lekarze pomogą mi wrócić na boisko, choć dowiedziałem się, że nie będzie łatwo – napisał Vrdoljak na portalu społecznościowym. Pomocnik po raz ostatni wystąpił w stołecznym zespole w maju zeszłego roku, przeciwko Śląskowi (1:1). Obecne rozgrywki może spisać na straty i nie wiadomo, czy w ogóle wróci jeszcze na boisko.
Piotr Stokowiec mówi o czołówce na wyciągnięcie ręki. Ale my zwracamy uwagę na inny fragment wywiadu.
Regularnie mówi pan o klubowym psychologu.
– Bo odpowiada za aspekt, którego często nie docenia się wśród kibicó czy w świecie mediów, a bez którego nie zrobilibyśmy postępu. Ostatnio pracowaliśmy, by każdy zawodnik wyznaczył sobie cele na najbliższe pół roku i wskazał w jakim elemencie piłkarskim chce się rozwijać.
To u Piotra Stokowca piłkarz sam wybiera, jak chce trenować?
– Każdy zawodnik dostał tabelkę, w której miał do wyboru cele w dziedzinie techniczno-taktycznej, mentalnej i fizycznej. My, jako trenerzy, oczywiście pomogliśmy im się “sprofilować”, ale piłkarze dostali możliwość współdecydowania, które elementy chcieliby u siebie poprawić. Te wybrane aspekty rzeczywiście pojawiają się w treningu. To, że jesteśmy w ósemce, to również efekt tego typu relacji interpersonalnych. Sztab-druzyna, drużyna-kibice, drużyna-zarząd… Hierarchia i stawianie wymagań muszą być, ale w prowadzeniu zespołu jestem zwolennikiem kontrolowanej demokracji.
Jest szersza wersja tekstu o Linettym, a także informacja, że Szymon Pawłowski – choć trenuje – wciąż nie może grać.
Andrzej Juskowiak analizuje: Legia nie przegra ligi.
Kto będzie mistrzem?
– Legia. Jeśli sama nie odda tytułu, nikt jej go nie odbierze. Patrzę, jak Czerczesow prowadzi zespół i wydaje mi się mało prawdopodobne, by nastąpiło rozluźnienie, jak rok temu, kiedy legioniści poczuli się zbyt pewnie. Ten trener na to nie pozwoli. Obecna Legia jest lepsza od tej Berga i Urbana. W każdej formacji są doświadczone gwiazdy, nie ma przepaści między najlepszym a najsłabszym zawodnikiem. Czas pomyśleć o awansie do Champions League. Czekam, że ktoś w Warszawie powie głośno i wyznaczy cel: awans do elity, bo Liga Europy to już za mało. W sporcie bywa różnie, rywal może być za mocny, ale ambicje muszą być duże. Legia zebrała doświadczenie w Lidze Europy, w pucharach może spotkać lepszych rywali, ale będzie w stanie sobie poradzić. Nie ma słabych punktów. Z Cracovią pokazała, że potrafi wygrać nawet, kiedy nie jest lepsza od przeciwnika.