Kontrakt Filipa Modelskiego z Jagiellonią Białystok nie został jeszcze rozwiązany. Uznano, że należy ponownie przesłuchać Michała Probierza, ale że teraz sezon w toku, to może być z tym problem (jeśli szkoleniowiec Jagiellonii nie dostanie wezwania na przyszły tydzień, to potem aż do końca sezonu trudno o terminy). Daty przesłuchania nie wyznaczono.
Mówiąc krótko – kpina.
Ludzie, którzy z założenia mają ratować piłkarzy przed niesprawiedliwym traktowaniem, kompletnie nie rozumieją swojej roli. Filip Modelski sprawę założył w listopadzie, mamy kwiecień. W czerwcu i tak kończy mu się kontrakt. Czy naprawdę tak trudno zgadnąć, że wyrok, który zapadnie np. w maju będzie równie istotny jak prognoza pogody na zeszły rok? Do jasnej cholery: tyle to w USA mógł trwać proces Bernarda Madoffa (skazanego na 150 lat więzienia), a nie rozpatrywanie, czy Jagiellonia szmaci piłkarza zgodnie z prawem, czy jednak niezgodnie.
Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych przy PZPN to jakiś kompletnie patologiczny organ, który nie jest w stanie sprawie rozwiązać ze trzech sporów na rok. W listopadzie – gdy Modelski zgłosił problem – było już wszystko jasne, gotowa dokumentacja tego, jak był traktowany, dało się też w ciągu kilku dni przesłuchać ludzi z Jagiellonii i spytać, jakie są ich poglądy na tę sprawę. Ktoś powinien zakasać rękawy i po prostu wydać werdykt. A potem drugi – ostateczny.
Listopad, grudzień, styczeń, luty, marzec, kwiecień… I ciągle nic. Śmieszne, straszne, wszystko razem. Jeśli klub degraduje do rezerw piłkarza, który nie chce przedłużyć wygasającego za pół roku kontraktu, a sprawa trwa właśnie pół roku – to jaki w tym sens? Przecież gdyby Modelski wiedział, że Izba nie rozpatruje sporów, tylko gra w kółko i krzyżyk, to w ogóle by sobie nie robił w Białymstoku dodatkowych problemów i się do niej nie zgłaszał.
Panowie, weźcie się do roboty, albo dopadnie nas nieznośna myśl, że ktoś wam obiecał darmowy nocleg w hotelu „Cristal” w Białymstoku i baniak Żubrówki.
Fot. FotoPyK