– Tu nie ma przypadku. Zespół jest mądrze budowany i prowadzony. Działamy z głową i pomysłem, dlatego byłem pewien, że to w końcu musi się przełożyć na wyniki. Nic nie dzieje się bez przyczyny, to jest jeden wspólny organizm. Dawniej polska narodowa drużyna grała słabo, bo polska piłka była słaba. Zmieniamy to. Skończyliśmy z bałaganem, prowizorką – mówi dziś w rozmowie z Faktem i Przeglądem Sportowym Zbigniew Boniek, prezes PZPN.
FAKT
Robert Błoński ogłasza, że reprezentacja Polski jest już gotowa na Euro, ale kompletnie z tego tekstu nic nie wynika. Obok Antoni Bugajski przeprowadza rozmowę ze Zbigniewem Bońkiem, który mówi: Kadra nas nie zawiedzie. Jeśli pompowanie balonika, to na razie delikatne.
Jest pan zaskoczony tak dobrymi wynikami reprezentacji? Odkąd awansowała, wygrała cztery mecze towarzyskie, strzelając w nich 13 goli.
– Tu nie ma przypadku. Zespół jest mądrze budowany i prowadzony. Działamy z głową i pomysłem, dlatego byłem pewien, że to w końcu musi się przełożyć na wyniki. Nic nie dzieje się bez przyczyny, to jest jeden wspólny organizm. Dawniej polska narodowa drużyna grała słabo, bo polska piłka była słaba. Zmieniamy to. Skończyliśmy z bałaganem, prowizorką. Każdy wie, co ma robić i za co odpowiada.
Legia silna po reprezentacji. To ostrzeżenie dla Lechii.
Trenerzy często narzekają, że muszą oddawać po kilku piłkarzy, a przez prawie dwa tygodnie trenują z tymi, którzy nie dostali powołań, ale przy Łazienkowskiej narzekać nie mogą. Na 20 ostatnich takich przypadków Legia tylko trzykrotnie remisowała w pierwszym po przerwie na reprezentację meczu ligowym, a pozostałe 17 spotkań wygrała. Grając u siebie, tylko raz nie zwyciężyła, jesienią z Zagłębiem Lubin (2:2).
Bieżące tematy:
– Kapustka powinien zastąpić Dąbrowskiego?
– Fornalik ma z kim trenować
– Patryk Dytko podpisał kontrakt z Piastem
– Robak czekał pół roku na powrót
– Ciężkie czasy Mariusza Pawełka
Z kolei Patryk Małecki gra dobrze u tych, którzy mu ufają. A Wdowczyk ufa.
Patryk Małecki (28 l.) w dwóch ostatnich meczach z Termaliką (4:2) i Jagiellonią (5:1) był jednym z najlepszych piłkarzy Wisły. Strzelił gola, miał asystę i dwa kluczowe podania w akcjach bramkowych. – Zostałem przez trenera obdarzony zaufaniem i od razu widać efekty – tak skrzydłowy Białej Gwiazdy wyjaśnia przyczyny swojej metamorfozy. Małecki to specyficzny piłkarz, który gra dobrze wtedy, gdy jakiś trener mocno na niego postawi. Tak było u: Adama Nawałki (59 l.), Macieja Skorży (44 l.), Roberta Maaskanta (47 l.) i obecnie u Dariusza Wdowczyka (55 l.). Z innymi szkoleniowcami był skonfliktowany i drużyna nie miała z niego wielkiego pożytku.
GAZETA WYBORCZA
Człowiek, który łączy Barcelonę i Real.
Ośmiu prezesów Barcelony obejrzy z trybun Camp Nou sobotni klasyk z Realem Madryt. Czy wydarzenia na boisku wytrzymają konkurencję ze zbiorowym hołdem dla Johana Cruyffa. Tym razem nie 17. minuta i 14. sekunda – w zwyczajowym okrzyku niepodległości na pamiątkę końca wojny katalońskiej i utraty niepodległości regionu. W sobotę 2 kwietnia fani z Camp Nou złożą hołd Cruyffowi w 14. minucie klasyku – ten numer wielki idol nosił na koszulce. Wiele lat temu oddał numer 9 koledze z Ajaksu, sięgnął do szafy i wyciągnął przypadkowo 14. Po wygranym meczu zatrzymał go na szczęście. W ostatnich dniach miejsce pamięci poświęcone zmarłemu Holendrowi na stadionie Barcelony odwiedziło 50 tys. ludzi. Genialny piłkarz, trener i wizjoner za życia konfliktowy, stał się po śmierci symbolem pojednania. Cruyff był doradcą prezesa Joana Laporty od 2003 do 2010 roku. Wtedy otrzymał tytuł prezesa honorowego. Zrezygnował z niego, gdy Laportę zastąpił Sandro Rosell. W klubie z Katalonii zmiana ekipy rządzącej nigdy nie przebiegała w pokoju. Rosell pozwał do sądu Laportę, co było sygnałem do nieustającej wojny na górze. Były prezes sprzymierzeńców miał mocnych – obok Cruyffa także Pepa Guardiolę. W sobotę wszelkie wojny, przede wszystkim domowe, mają ustać. Przed miejscem poświęconym Cruyffowi Rosell i Laporta podali sobie ręce. Hołd Holendrowi składał też przez ostatnie dni Real Madryt. Prezes Florentino Perez podczas wizyty w miejscu pamięci na Camp Nou powiedział, że “ktoś taki jak Johan nigdy nie powinien był nas opuszczać”.
SUPER EXPRESS
Trener mentalny wzmocnił Kamila Grosickiego. Nic nadzwyczajnego akurat w tym nie ma.
Czym jest trening mentalny? – Piłkarze to osoby pracujące fizycznie, ale muszą w odpowiedni sposób myśleć, zwracać uwagę na detale, które robią różnicę pomiędzy wygrywaniem i przegrywaniem. Ciało musi słuchać głowy, a nie na odwrót – zaznacza Frelik. – Można być przygotowanym bardzo dobrze fizycznie, ale podczas meczu nie pokazywać tego, bo są jakieś blokady. Trening mentalny ma pomóc w tym, by pokazać 100 proc. możliwości. Piłkarze zgłaszają się do Frelika z różnymi problemami. Jeden nie dogaduje się z trenerem, drugi często kłóci się z sędziami, a jeszcze inny za bardzo przejmuje się komentarzami na swój temat. – Próbuję ich nauczyć, żeby tak analizowali zachowania innych osób, żeby wyciągnąć coś wartościowego dla siebie. Nie warto tracić energii na niepotrzebne nerwy. Najświeższy przykład to mecz z Finlandią i drugi gol Grosickiego. Opanował emocje i efekt był od razu widoczny – tłumaczy Frelik i zdradza nam, że osoby z bliskiego otoczenia “Grosika” przyznają, że odkąd Kamil rozpoczął z nim współpracę, stał się bardziej świadomym człowiekiem także poza boiskiem.
Piotr Zieliński od małego lubił się kiwać.
Selekcjonerzy reprezentacji Polski przez lata szukali dobrego rozgrywającego. Poszukiwania są już zakończone?
– Pokazaliśmy w meczu z Finlandią, że jest kilku zawodników, którzy w reprezentacji ciągną ten wózek. Poza tym skoro weszliśmy do Euro, to rozgrywający musi być. Uważam, że mam wszelkie predyspozycje do tego, by stać się ważną postacią reprezentacji.
Te nieco ponad dwa miesiące przed Euro to najważniejszy okres w twojej karierze?
– Oczywiście! Każdy piłkarz chce jechać na Euro 2016. Wszyscy będą walczyć, ja na pewno też. Na tym zgrupowaniu dałem dobry sygnał selekcjonerowi. Teraz pozostaje tylko pilnować formy w lidze włoskiej. Wszystko w głowie i nogach (śmiech).
(…)
Według statystyk jesteś trzecim najczęściej dryblującym zawodnikiem w Serie A.
– Od małego lubiłem się pokiwać (śmiech). Oczywiście w odpowiednim miejscu na boisku, bo kiedyś to dryblowałem nawet blisko naszej bramki, co było niedopuszczalne. Mam dobry sezon w Serie A, jestem też w fajnym gronie w rankingu dryblerów. To miłe.
Jest też o potencjalnej kadrze na Euro.
Siedemnastu pewniaków, zdaniem Superaka: Fabiański, Szczęsny, Boruc, Piszczek, Glik, Jędrzejczyk, Rybus, Wawrzyniak, Pazdan, Błaszczykowski, Grosicki, Krychowiak, Jodłowiec, Kapustka, Zieliński, Lewandowski, Milik.
Dwunastu kandydatów na sześć wolnych miejsc: Salamon, Szukała, Lewczuk, Borysiuk, Linetty, Mączyński, Peszko, Mila, Wszołek, Starzyński, Teodorczyk, Stępiński.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wielowątkowa okładka. Ciężko coś z niej odczytać.
Kadra nas nie zawiedzie. Boniek pozostaje pełen optymizmu, tutaj szersza wersja niż w Fakcie.
Nie obawia się pan tego narastającego optymizmu w narodzie po kolejnych wygranych reprezentacji Polski? Przy tak podgrzanych emocjach łatwo później o rozczarowanie.
– Jeżeli ktoś chce pompować balon oczekiwań, to ja mu tego nie mogę zabronić. Piłka to emocje, a więc nic dziwnego, że im bliżej finałów mistrzostw Europy, tym więcej dyskusji o formie polskiej drużyny będzie. Natomiast nie uważam, by ktokolwiek wewnątrz kadry czy w PZPN podgrzewał atmosferę. To nam oczywiście do niczego nie jest potrzebne. Wolimy skupiać się na swojej robocie i w spokoju, ale też z dużymi nadziejami czekać na czerwiec.
Skoro nie patrzy pan na kadrę przez różowe okulary, ja znowu wrócę do przestrogi przed rosnącym optymizmem – w meczu z Serbią rywale mogli strzelić kilka goli w drugiej połowie.
– A ja wrócę do zastrzeżenia, że z mojej strony nie padną żadne konkretne oceny. To są wnioski dla Adama Nawałki i jego sztabu, po to właśnie gramy takie mecze. Trudno jednak nie zauważyć, że w ostatnich latach po awansie – niezależnie, czy chodziło o Euro czy o mundial – w marcu wyniki meczów towarzyskich były kiepskie. Teraz jest inaczej i to ciekawa różnica w porównaniu z przygotowaniami do wszystkich poprzednich turniejów, na których nie udawało nam się wychodzić z grupy.
Wiele więc wskazuje, że tym razem wreszcie może być inaczej…
– W futbolu nie da się wszystkiego precyzyjnie zaplanować, ale można zrobić wszystko, żeby się dobrze przygotować. Gdy obserwuję tę drużynę – to jak się rozwija, jak jest prowadzona, jacy piłkarze w niej grają, to mam dobre przeczucia. Nie potrafię jednak wytypować konkretnego wyniku, bo po wyjściu z grupy możemy zremisować z Francją 2:2, i po porywającym meczu, przegrać w rzutach karnych. Jestem natomiast przekonany, że na Euro poziomem gry Polacy nas nie zawiodą.
Niech stanie się cud – życzy sobie Sebastian Mila.
Ostatnie mecze ewidentnie Lechii się nie udały. Macie do siebie pretensje za niewykorzystaną szansę pokonania Górnika Zabrze i Termaliki Nieciecza?
– To był dla nas bolesny cios, bo praktycznie cała praca poszła na marne. Straciliśmy cztery ważne punkty i gdyby nie to, dziś rozmawialibyśmy w innym tonie. Tak, nie dość, że zostały nam dwa mecze ostatniej szansy, to jeszcze nie wszystko zależy od nas. Czujemy duży smutek. Z drugiej strony widzę, jak zespół jest zmotywowany, aby walczyć do ostatnich minut.
(…)
Paradoksalnie, o tym, że Lechia nie wejdzie do ósemki, może zadecydować minusowy punkt odebrany wam przez PZPN. Na to, jako piłkarze, nie mieliście wpływu.
– Mam nadzieję, że ten punkt nie będzie decydujący. Nie chcę się tym martwić.
Mamy też rozmówki Piotra Wołosika z Łukaszem Olkowiczem. Sprawa dotyczy Błaszczykowskiego: Kuba sam się śmieje z tych głupich biletów.
Olkowicz: – Gdyby w ostatnich latach wskazać piłkarza, który przeciętnemu kibicowi najmniej kojarzy się z reprezentacją, byłby to Kuba. Robert Lewandowski to marka światowa, odbierany z powodu goli strzelanych gigantom w Lidze Mistrzów, Grzegorz Krychowiak czy Kamil Glik jeszcze nie rozegrali tylu dobrych meczów w narodowych barwach, zaistnieli w reprezentacji dopiero za kadencji Waldemara Fornalika, za to Kuba debiutował w niej ponad dziesięć lat temu i zapracował, żeby stać się jej symbolem. We Francji popracuje na to, by nie być przy okazji symbolem przegranego – w kontekście reprezentacji – pokolenia, byśmy w przyszłości wymieniając nazwiska Błaszczykowskiego, Piszczka, Glika czy Fabiańskiego nie myśleli sobie: o, to ci, których kariery na Zachodzie nie przełożył się na kadrę.