– Chyba trener Frank de Boer mnie trochę odmienił. Zdenerwował sportowo, bo na dwa mecze posadził na ławce. Wcześniej czułem się dobrze, ale nie przekładało się to na bramki, na zespół. Dwa mecze odpocząłem i wyszło mi to na dobre. Może tego potrzebowałem? Jeszcze nigdy nie miałem takiej serii. Tym bardziej że gramy co tydzień, wtedy jeszcze trudniej utrzymać dobrą formę, niż grając co trzy dni – mówi o swojej formie Arkadiusz Milik, który z Wrocławiem ma same pozytywne wspomnienia.
FAKT
Jak zwykle przed meczem kadry, musi być trochę pompki. Fakt nawołuje do Milika: „Arek, strzel znów gola!”. Kiedy Milik gra we Wrocławiu, zawsze strzela bądź asystuje.
Później Milik we Wrocławiu grał w reprezentacji Polski. I za każdym razem zdobywał bramki. Pięknego gola z rzutu wolnego strzelił w meczu ze Szwajcarią (2:2), a w listopadzie ubiegłego roku w starciu z Czechami był jeszcze bardziej efektywny – miał gola i dwie asysty, świetnie zastępując nieobecnego wówczas Roberta Lewandowskiego (28 l.). Teraz jest w świetnej formie, w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach Ajaksu strzelił siedem goli. – Jeszcze nigdy nie miałem tylu bramek w kolejnych meczach. Tym bardziej że gramy co tydzień, a w tak długim czasie jeszcze trudniej utrzymać dobrą formę – przyznaje as polskiej kadry.
O Szczęsnym i Fabiańskim wypowiada się trener Swansea, Tony Roberts.
– Wojtek już w wieku 16 lat, kiedy go poznałem, był głośny, miał włączony ADHD. Mam nadzieję, że mimo wszystko trochę okrzepnie. Wtedy będzie jeszcze lepszy. Bramkarz potrzebuje wewnętrznego spokoju (…). – Wzmocnił się (Fabian – red.) pod każdym względem od czasu gry w Londynie. Ostatnie 18 miesięcy było dla niego wybawieniem. Jest pewny na boisku, ale też mocny w głowie, a to połowa drogi do bycia dobrym bramkarzem. Jest jak wino. Im starszy, tym lepszy – mówi trener.
Paulus Arajuuri nie ma nic do Kaspera Hamalainena, który przeszedł zimą z Lecha do Legii.
– Iskier na zgrupowaniu nie ma i nie będzie. Nie mam żalu do Kaspera. Pogłoski, że przestaliśmy być przyjaciółmi, są śmieszne (…). – To trochę absurdalne słuchać gwizdów i wyzwisk, tym bardziej że niedawno świętowaliśmy razem mistrzostwo. W życiu są ważniejsze rzeczy niż piłka nożna – uciął Arajuuri.
Marcin Pietrowski to człowiek wielu talentów. W Piaście pomaga przy… ustalaniu diety.
– Początkowo na letnich zgrupowaniach jedzenie w hotelach było średniej jakości. Uprzejmie zasugerowałem, co można zmienić w menu. Kończyłem studia związane z dietetyką, więc kierownik zespołu Adam Fudali na próbę powierzył mi układanie jadłospisu w hotelach. Zamieniliśmy produkty na bardziej odżywcze i zdrowsze, a że później chłopaki nie narzekali na pożywienie, mam wpływ na jadłospis w czasie wyjazdów – wyjaśnia.
GAZETA WYBORCZA
„Wyborcza” zapowiada dzisiejszy mecz z Finlandią.
Krychowiak, który niedawno wyleczył kontuzję, mówił we wtorek, że chce grać z Finami, bo brakuje mu rytmu. Biegania po boisku potrzebuje też rezerwowy Fiorentiny Jakub Błaszczykowski. Przemęczony z kolei jest grający ostatnio co trzy dni Łukasz Piszczek, dlatego obrońca Borussii zacznie w rezerwie. W pierwszej jedenastce wystąpią Artur Boruc (w przerwie zmieni go Przemysław Tytoń), Artur Jędrzejczyk, Jakub Wawrzyniak oraz Paweł Wszołek, który zasłużył na powołanie sześcioma asystami w Serie A, a po meczu z Finami może się zbliżyć do kadry na ME. Finlandia na ME nie pojedzie, w eliminacjach wyprzedziły ją – najwyżej przeciętne – Węgry, Rumunia i Irlandia Północna. Dlatego zwycięstwo z zespołem debiutującego trenera Hansa Backe nie powie nam, czy piłkarze Nawałki są gotowi na Euro. Ale jeśli dołożymy do niego wygrane z Serbią (1:0), Czechami (3:1) i Islandią (4:2), okaże się, że w XXI wieku żadna polska reprezentacja po zakończeniu eliminacji nie wyglądała tak przekonująco. Żadna nie wygrała czterech sparingów z rzędu i żadna nie dobiła do ostatniego zgrupowania przed turniejem z samymi zwycięstwami. Polski kibic nie dostał ani jednego sygnału, że we Francji może być źle. Dostaje raczej sygnały, że może być dobrze.
SUPER EXPRESS
Kamil Glik powraca jeszcze do meczu z Serbią i całych eliminacji. Mówi wprost: reprezentacja jest po prostu silna.
– Nie chcę nikogo porównywać, choć partnerów w reprezentacji miałem już kilku. Bartek na pewno zagrał dobrze, jemu też na tym mocno zależało. A ja wychodzę na boisko i chcę dać z siebie maksimum, obojętnie, z kim gram. Nie czuję się żadnym szefem polskiej obrony. Oczywiście, często wychodzi tak, że więcej piłek przechodzi przeze mnie, ale to pewnie wynika ze stażu w reprezentacji – podkreśla Glik. – W naszych meczach w ostatnich miesiącach czy latach zawsze dużo się dzieje. Pokazaliśmy meczami eliminacyjnymi, że jesteśmy po prostu silni. Myślę, że zmierzamy w dobrym kierunku – zaznacza Glik.
Johana Cruyffa wspomina Grzegorz Lato.
O Cruyffie mówiono, że wyprzedza swoje czasy. Na czym polegała jego wyjątkowość?
To był geniusz. Miał jakiś szósty czy siódmy zmysł. Na boisku zazwyczaj wybierał najlepsze i najbardziej niespodziewane rozwiązania. Lewa, prawa noga, strzał. Nie tylko prowadził grę, ale jak było trzeba, to i harował w obronie. Dla mnie to najlepszy piłkarz lat 60. w historii. Żaden Pele. Brazylijczyk to był typowy egzekutor. Dostał piłkę, to strzelił. A Cruyff był sercem i mózgiem Holandii.
(…)
Który z polskich zawodników z pańskich czasów najbardziej przypominał Holendra?
Żaden. Kazio Deyna był wielki, ale Cruyff był jedyny i niepowtarzalny. Tacy piłkarze już się nie rodzą.
No i trochę pudelka. Pewnie zaraz idziecie ze święconką, a Dawidowicz… ma problem z jajkami. Nie może ich jeść. Obok informacja o tym, że Lewandowscy wydają fortunę na zegarki. No coś takiego.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
Reprezentanci Polski wyrzucili ze słownika takie wyrażenia jak „sparing” czy „mecz towarzyski”.
Oprócz meczu ze Słowacją, w którym nic nie mogło się podobać, dwa kolejne spotkania na wrocławskim stadionie były daniem lekkostrawnym, które oglądało się i opisywało z przyjemnością. Nawałka zaszczepił piłkarzom, że w jego słowniku nie istnieje słowo „sparing” albo wyrażenie „mecz o nic”.Z takim nastawieniem biało-czerwoni wyjdą również na spotkanie z Finami. – Tak poukładaliśmy terminarz i dobraliśmy rywali, by jak najbardziej przypominali rywali we Francji – powiedział Nawałka. Serbowie, z którymi Polska wygrała w środę 1:0, „byli” Ukraińcami, Finowie mają imitować Irlandię Północną, a Holandia (Gdańsk, 1 czerwca) to reprezentacja klasy Niemców.
Arek Milik znowu jest w topowej formie. Jak podkreśla – wszystko zawdzięcza trenerowi, który w odpowiednim momencie dał mu do myślenia.
Ostatni miesiąc jest pana najlepszym okresem w Ajaksie. Zdobył pan siedem bramek w pięciu kolejnych spotkaniach. Co sprawiło, że złapał pan tak wysoką formę?
Chyba trener Frank de Boer mnie trochę odmienił. Zdenerwował sportowo, bo na dwa mecze posadził na ławce. Wcześniej czułem się dobrze, ale nie przekładało się to na bramki, na zespół. Dwa mecze odpocząłem i wyszło mi to na dobre. Może tego potrzebowałem? Jeszcze nigdy nie miałem takiej serii. Tym bardziej że gramy co tydzień, wtedy jeszcze trudniej utrzymać dobrą formę, niż grając co trzy dni.
Joga, którą ćwiczy pan od niedawna, też pomogła?
Nawet nie joga, ale często rozciągam się, staram się, by mięśnie były gibkie. To mi pomaga, szybciej się regeneruję, mam lepsze osiągnięcia na boisku.
„Przegląd” odwiedza Łukasza Fabiańskiego w Walii.
Roberts pamięta Fabiańskiego z czasów, gdy był jeszcze chłopcem. Spotkali się w Arsenalu, do którego Polak trafił jako 22-latek. – Dziś ma 30 lat, jest mężczyzną. I po prostu dobrą osobą. Spokojną, to myśliciel. Lubi przeanalizować, co robi, bardzo cenię w nim tę cechę. Przygotowując się do meczu, studiuje przeciwnika, patrzy na jego najsilniejsze strony, zastanawia się, skąd może nadejść zagrożenie – opowiada Roberts. Według niego Fabiański jest jednym z najinteligentniejszych bramkarzy w Premier League – Dużo pracuje, nie tylko na treningu – stwierdza. Siadają przy laptopie i analizują strzały, rzuty wolne, dośrodkowania, wyjścia do piłki, grę sam na sam, sytuacje wynikające z otwartej gry. – Wszystko rozbijamy na małe elementy. Uczymy się, nawet takich detali, ja czytanie mowy ciała piłkarzy. Dzięki temu Łukasz wie, kiedy przeciwnik chce wykonać strzał lub dośrodkowanie – opowiada trener bramkarzy.
Dalej czytamy tekst o polskich piłkarzach grających w przeszłości w Finlandii.
– Finowie chcieli podnieść poziom piłki, brać wzory z lepszych. Uczyli się od Polaków. Wielkim ambasadorem polskiego futbolu stał się Bogusław Hajdas, asystent Antoniego Piechniczka w MŚ 1982 – opowiada w „PS” Tomasz Arceusz, który w 1989 roku wyjechał z Legii Warszawa do VPS Vassa. – Na przełomie lat 70. i 80. Trwał okres prosperity polskiej piłki, a prezes fińskiej federacji był przyjacielem Polaków – dodaje Bogusław Kaczmarek.. Asystent Leo Beenhakkera w kadrze, znany trener, występował w RoPS Rovaniemi. – Dostawałem 750 dolarów miesięcznie w II lidze, koledzy w IV lidze 720- dodaje Kaczmarek. – Dziś to w Polsce płaci się zdecydowanie lepiej – zauważa Arceusz. Pieniądze były dobre, poziom… – To była dla mnie zabawa – przyznaje były legionista.
Dalej dziennik pisze o reprezentantach, którzy załapali się na duży turniej last minute.
W samolocie do Korei Południowej znalazło się miejsce dla Macieja Żurawskiego, choć późniejszy as reprezentacji Polski w kwalifikacjach nie zagrał ani minuty. – Jechałem na wielką imprezę, mimo że w żadnej sposób nie przyczyniłem się do tego, że Polacy się na niej znaleźli. Głupie uczucie – przyznaje Żurawski. Na powołanie zasłużył dobrą grą w Wiśle Kraków, nieźle spisywał się też w meczach towarzyskich: w trzech strzelił trzy gole. Mniej szczęścia miał Euzebiusz Smolarek. On również błysnął w sparingu, hermetyczna kadrowa „starszyzna” zgodnie uznała, że chłopak się nadaje. Do Korei nie pojechał tylko dlatego, że zerwał więzadła.
Na ostatnią chwilę załapali się w przeszłości też między innymi Jeleń czy Roger Guerreiro.
Jagiellonia została z dwoma stoperami (Tarasovs pauzuje za kartkę, Madera w rezerwach), ale Michał Probierz podchodzi do tego z dużym spokojem.
– Faktycznie mamy taką sytuację. To jest problem mój i drużyny – podkreśla Probierz. – Podjąłem określone decyzje mając pełną świadomość. Do spotkania z Podbeskidziem mamy jeszcze tydzień. Spokojnie pracujemy. Nie mam nic więcej do powiedzenia – dodaje szkoleniowiec drużyny z Podlasia. W Białymstoku mocno ograniczyli sobie wybór środkowych defensorów również po tym, jak w ostatnich dniach lutego wypożyczony do pierwszoligowych Wigier Suwałki został Martin Baran. Teraz były gracz Polonii Warszawa przydałby się przy Słonecznej.
Fot. FotoPyk