Wszyscy wiemy, że swego czasu reprezentacja była wylęgarnią jednorazowych kadrowiczów. Kopnąłeś trzy razy prosto piłkę na podjeździe i musiałeś uważać, by gdzieś zza kosza na śmieci nie wyskoczył czerwony z ekscytacji selekcjoner, złapał cię w siatkę i wywiózł na koniec świata zagrać z Singapurem albo innymi rezerwami Ankarasporu. Naszymi faworytami wśród najbardziej dziwacznych powołań są na pewno takie ananasy jak Rymaniak, Magdoń (nawet strzelił bramkę!), Tyrała, a Tosik to nawet zagrał dwukrotnie. Jednym z faworytów na pewno musi być też Sebastian Małkowski, golkiper znany głównie z wpisów na facebooku, a który pięć lat po debiucie w kadrze gra w angielskiej siódmej lidze.
Czasy Smudy, a więc powiedzmy jasno: czasy ciemne. Marcowe zgrupowanie na rok i trochę przed Euro. Zgrupowanie nie dla tych, których największym atutem jest umiejętność odróżnienia futbolówki od piłki lekarskiej, ale dla takich, którzy coś grają: Lewandowski. Błaszczykowski. Grosicki. Jeleń. Piszczek. Glik. Głowacki. Mierzejewski. A wśród nich Seba Małkowski po paru występach w Lechii Gdańsk. Tak zamiast Boruca, a co.
Przypomnijmy te postać. Tak pisaliśmy po transferze Seby do Zawiszy:
Sami zastanawiamy się, co jest dla Zawiszy gorsze. Oddanie najlepszego piłkarza, czy sprowadzenie… no właśnie, kogo? Kimże jest ten Małkowski? To może w punktach:
– Bramkarzem, który w styczniu tego roku nie przeszedł trzytygodniowych testów w ostatnim klubie trzeciej ligi niemieckiej. Oficjalna wersja – słabo mówił w języku naszych zachodnich sąsiadów. Nie musimy chyba dodawać, że znamy setki bramkarzy, którzy słabo mówią po niemiecku i przeszliby testy w SSV Jahn Regensburg.
– Gościem, który zasłynął z rzucania kurwami na Facebooku, gdy jego klub – z powodu złych warunków pogodowych w kraju – postanowił zapewnić mu lepsze warunki do treningu i wydłużyć obóz w Turcji.
– Facetem, który ze swojego ostatniego klubu, Bytovii Bytów został wywalony za pijaństwo. Konkretnie, za przyjście na trening na tak zwanej bombie.
– Ostatnim i zarazem jedynym bramkarzem, który kiedykolwiek przegrał rywalizację z Wojciechem Pawłowskim.
– Flagowym przykładem bramkarza-ręcznika, którego w ostatnich miesiącach nie chciał żaden klub z Ekstraklasy oraz pierwszej ligi. Żaden poza Zawiszą.
Pal licho powołanie. Przejechał się tak kiedyś jakiś dzieciak z Ząbek. Ale Smuda wystawił Sebę w pierwszym składzie! Ten odpłacił się zawalonym golem na klepisku, choć uczciwie – jak przegrywasz 0:2 z Litwą po trzydziestu minutach, jak nie potrafisz takiej kadrze strzelić żadnego gola, to nie masz prawa zrzucać winy na bramkarza. Litwie po prostu strzelasz wtedy trzy.
Dziś Seba, bramkarz jeszcze przed trzydziestką, gra w Frickley Athletic, które dzielnie bije się gdzieś w siódmej lidze angielskiej.