Reklama

Grały Ukraina i Irlandia Północna. Czy coś nam grozi?

redakcja

Autor:redakcja

24 marca 2016, 23:59 • 4 min czytania 0 komentarzy

Po wszechstronnej analizie meczu Polaków, czas na moment zmienić obiekt skupienia. Dziś rzuciliśmy okiem na to, jak radzili sobie nasi rywale grupowi: Ukraińcy i Irlandczycy z Północy. Jedni grali z rywalem, którego walnąć powinni teoretycznie nawet z opaskami na oczach (Cyprem), drudzy mieli odrobinę poważniejszego konkurenta – Walię. Jak to wyglądało? Czy jest się czego bać? Kogo należy traktować serio, a kogo trochę mniej? No i czy można wyciągać jakieś daleko idące wnioski?

Grały Ukraina i Irlandia Północna. Czy coś nam grozi?

Zacznijmy od Ukrainy. Jeśli zrobilibyśmy CTRL+C z dzisiejszym składem i wcisnęli CTRL+V w czerwcu, to w zasadzie moglibyśmy dopisać sobie trzy punkty. Brakowało ludzi, którzy normalnie mają zagwarantowane miejsca w jedenastce. Konoplianka, Chaczeridi, Rakicki, Rybałka wypadli z powodu mniej lub bardziej poważnych problemów zdrowotnych, a podstawowy bramkarz Andrij Piatow pozostał na ławce. Zabrakło etatowej armaty, Jewhena Selezniowa, na którego Ukraińcy obrazili się z powodu transferu do rosyjskiego klubu w zimowym okienku. O tym, że do gry wyszła głęboka rezerwa świadczy również obecność w pierwszym składzie debiutanta Artema Putiwcewa. – Dlaczego Putiwcew? Bo może grać zarówno na środku, jak i na boku – tłumaczył selekcjoner. Za każdym razem, gdy Cezary Kowalski przywoływał nazwę Termaliki w jego kontekście, towarzyszyło nam to samo specyficzne uczucie, co przy oglądaniu Ekstraklasy.

Z listopadowego meczu play-off ze Słowenią w składzie ostali się tylko Fedecki, Szewczuk, Jarmolenko i Stepanenko. Braki nie biły w oczy jakoś szczególnie, Ukraina grała w swoim stylu, przez długi czas cisnęła rywala głównie za sprawą Jarmolenki. To właśnie jego należy brać za największe zagrożenie, bo – choć jego zwód z charakterystycznym zejściem do środka jest przewidywalny jak sracz dla hydraulika – to jest maksymalnie skuteczny. Ale o dziwo to nie Jarmolenko tego dnia włożył piłkę do siatki, tylko Stepanenko. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że cypryjski bramkarz wystawił mu ją z prostym komunikatem: wal śmiało. O dziwo parę minut wcześniej ten sam piłkarz spektakularnie spieprzył identyczną setkę.

Co Ukraina miała jeszcze do zaoferowania? Często zagrożenie było tworzone po dośrodkowaniach w pole karne i piłkarze Mychajło Fomienki czuli się w tych sytuacjach, jak pączki w maśle. A to dlatego, że nikt im specjalnie nie przeszkadzał w rozpanoszeniu się w powietrzu. Obrońcom niespecjalnie chciało się wyskakiwać, a każde wyjście młodego Kostasa Panayi dalej niż na piąty metr stwarzało zagrożenie. Ukraińska defensywa posklejana z elementów – momentami można było odnieść wrażenie, że nie do końca do siebie pasujących – także będzie miała do odrobienia lekcję po tym meczu. Wystarczyło tylko ruszyć pressingiem, by pod bramką Bojki się zagotowało. Raz pomylił się Putiwcew, próbując złapać napastnika na spalonym (gol nie padł tylko przez fajtłapowatość napastnika), innym razem bramkarza uratował słupek.

Reklama

***

Irlandczycy sprawdzili się na tle mocno przetrzebionej Walii. Dlaczego przetrzebionej? Bo brakowało tego, co w tej drużynie najlepsze, czyli kręgosłupa tworzonego przez Garetha Bale’a i Aarona Ramseya (oraz kilku innych kontuzjowanych piłkarzy). Selekcjoner Irlandczyków także nie skorzystał z wszystkich swoich dział. Co prawda w składzie widniały nazwiska kilku chłopaków grających na co dzień w Manchesterze, Southampton czy innym Watfordzie, ale brakowało podstawowych zazwyczaj Chrisa Brunta, Chrisa Bairda oraz Nialla McGinna.

W takiej sytuacji trudno o naprawdę miarodajny sprawdzian i jakieś konkretne wnioski. Wynik? 1:1. Tempo? Momentami leniwe, choć sytuacje generalnie były, a więcej miała ich Walia. Przez całą pierwszą połowę Irlandczycy nie oddali celnego uderzenia na bramkę, dlatego gdy to oni wyszli na prowadzenie, byliśmy lekko zdziwieni. W samej końcówce Gareth McAuley wyciął w polu karnym Simona Churcha i Walia doprowadziła do wyrównania strzałem z „jedenastki”.

Wnioski? Na ten moment ciężko wysnuć takowe. Ukraina miała dzisiaj do zaoferowania naprawdę niewiele (choć trzeba jej oddać, że w pierwszej połowie wyglądała dobrze) i momentami sprawiała wrażenie zagubionej pod pressingiem Cypryjczyków, ale podobnym składem jak dzisiaj na Euro przecież nie wyjdzie. Irlandczycy, chociaż konkurenta mieli odzianego w przykrótki garnitur, nie potrafili dowieźć wygranej do końca. Jeśli więc poszedł jakiś sygnał do biało-czerwonych, to chyba tylko taki, że nic im nie grozi.

 

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...