Reklama

Salamon na plus, ale póki co najbardziej dał się we znaki Szpakowskiemu

redakcja

Autor:redakcja

23 marca 2016, 23:24 • 2 min czytania 0 komentarzy

Na kilkanaście tygodni przed Euro kompletnie posypała się forma Łukasza Szukały, Nawałka wreszcie wyleczył się z Thiago Cionka, więc wszystko wskazuje na to, że najprawdopodobniej rzutem na taśmę do Francji pojedzie jeden, a być może i dwóch nowych obrońców. Z tego względu wzięliśmy dziś pod lupę Bartosza Salamona, który jednak ani specjalnie się do Francji nie przybliżył, ani też swoich szans nie przekreślił.

Salamon na plus, ale póki co najbardziej dał się we znaki Szpakowskiemu

Gdyby w piłce przyznawane były noty za styl jak w skokach, zgarniałby te z pogranicza dwudziestki. Na jego boiskową elegancję po prostu ładnie się patrzy. Zaliczył nerwowe wejście w mecz, ale im dalej w las, tym łapał coraz to większą pewność siebie. W ogólnym rozrachunku niczego wielkiego nie spartaczył, ale zanim zaczniemy pisać o tym, że Glik wreszcie doczekał się pewnego partnera, pamiętajmy o tym, że:

a) to Salamon popełnił niepotrzebny faul tuż przed polem karnym, po którym gola mógł zdobyć Ivanović (taki Mueller – przecież nasz rywal w grupie – wykorzystałby 10/10 takich sytuacji),
b) to Salamon podjął cztery próby przerzutu, z czego żadna nie okazała się skuteczna,
c) mecz z Serbią, która nie zagra na Euro, to średnia weryfikacja.

Byliśmy wręcz pewni przed meczem, że Salamona będzie można pochwalić za próby wyprowadzania piłki, a tu psikus – akurat w tym elemencie okazał się najgorszy. Ale generalnie widać, że nie należy do stoperów, którzy podają wyłącznie na alibi, do najbliższego. Cały czas głowa w górze, cały czas szukał zagrania do przodu – jeśli nie znalazł wolnego korytarza, dopiero wtedy grał do tyłu. Wszystkie przerzuty – wiadomo – nie dość, że niecelne to jeszcze w dużej mierze bezsensowne, ale i tak należy docenić, że nie wybierał najprostszych środków. A mógł przecież podać do Glika i mieć spokój. Każdy by zrozumiał, w końcu to pierwszy mecz w nowej reprezentacji.

Co nam się rzuciło w oczy – Salamon bardzo dobrze czytał grę. Nie popełnił większych błędów w ustawieniu (poza wspomnianym faulem), przewidywał sytuację boiskową i często wyprzedzał swoich rywali. Znakomicie przeczytał przykładowo podanie Ljajicia (gdyby Salamon w odpowiednim momencie nie wykonał ruchu, napastnik wyszedłby sam na sam). Poza dwoma faulami przy pojedynkach powietrznych nie przegrał żadnej górnej piłki. Tak na marginesie – w sumie to nie świadczy o gościu o takim wzroście najlepiej, że musi uciekać się przy wyskokach do fauli.

Reklama

Serbowie swoje okazje mieli, ale specjalnie nie forsowali tempa, więc na prawdziwą weryfikację przyjdzie jeszcze czas. Bartek Salamon/Salomon/Salaman póki co najbardziej dał się we znaki Dariuszowi Szpakowskiemu.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Hansi Flick niczym Xavi. “Gówniany listopad” się przedłużył

Patryk Stec
0
Hansi Flick niczym Xavi. “Gówniany listopad” się przedłużył

Komentarze

0 komentarzy

Loading...