– Nie sądzę, żeby ktokolwiek był w stanie przeciwstawić się Legii w drodze po mistrzostwo Polski – mówi Jan Urban (54 l.). Na pewno nie będzie to Kolejorz, który właśnie wyrównał niechlubny klubowy rekord. Poznaniacy przegrali w sobotę z legionistami 0:2. Była to 12 ligowa porażka w tym sezonie – tak fatalny bilans w tym stuleciu klub miał wcześniej tylko raz. Było to podczas rozgrywek 2004/05, kiedy trenerem był Czesław Michniewicz (46 l.). Choć jest jedna zasadnicza różnica – wtedy była bieda, teraz Kolejorz ma drugi budżet w lidze – czytamy w dzisiejszym “Fakcie” i “Przeglądzie Sportowym”.
FAKT
Największy problem reprezentacji? Według tabloidu – obsada środka obrony.
Dla trenera Adama Nawałki (59 l.) słowo „kłopot” w kontekście kadry nie istnieje. Nauczył się ich unikać, dlatego zawsze ma przynajmniej dwa warianty rozwiązania każdego problemu. Obecnie największy z nich dotyczy pozycji stopera. – Od ostatniego spotkania minęło ponad sto dni, ale cały czas monitorowaliśmy kadrowiczów. Jeździliśmy, rozmawialiśmy i byliśmy gotowi na każdą sytuację. Łukasz Szukała i Thiago Cionek mają, mam nadzieję, drobne i przejściowe kłopoty w klubach, dlatego powołałem Igora Lewczuka z Legii i Bartka Salamona z Cagliari. To nie oznacza, że przed kimkolwiek zamykam drzwi – mówił trener Nawałka.
Obecny Lech jest najgorszym Lechem w tym stuleciu. To nie opinia, to fakt.
Nawet trener Lecha nie ma już wątpliwości. – Nie sądzę, żeby ktokolwiek był w stanie przeciwstawić się Legii w drodze po mistrzostwo Polski – mówi Jan Urban (54 l.). Na pewno nie będzie to Kolejorz, który właśnie wyrównał niechlubny klubowy rekord. Poznaniacy przegrali w sobotę z legionistami 0:2. Była to 12 ligowa porażka w tym sezonie – tak fatalny bilans w tym stuleciu klub miał wcześniej tylko raz. Było to podczas rozgrywek 2004/05, kiedy trenerem był Czesław Michniewicz (46 l.). Choć jest jedna zasadnicza różnica – wtedy była bieda, teraz Kolejorz ma drugi budżet w lidze. Jest także wspólny mianownik – kryzys przychodził zaraz po sukcesie. Wówczas Lech wywalczył Puchar Polski, teraz broni mistrzostwa.
Ruch Chorzów – mistrzowie kreatywnej księgowości.
Wczoraj włodarze klubu poinformowali, że zobowiązania wobec szefów funduszu zostały zredukowane z około 22 mln zł do 12 mln zł! Właściciele Ruchu te pieniądze będą jednak w stanie oddać, dopiero gdy otrzymają pożyczkę od władz miasta. Poprosili o 18 mln zł. Radni podejmą decyzję w tej sprawie 31 marca i wszystko wskazuje na to, że przychylą się do prośby szefów Ruchu. Chorzowscy działacze z 18 mln zł spłacą dług wobec właścicieli funduszu wynoszący 12 mln zł. Co stanie się z pozostałymi 6 mln zł? Te pieniądze zostaną przekazane na pozostałe zobowiązania. Między innymi zaległości wobec piłkarzy.
GAZETA WYBORCZA
Adam Nawałka to gość, który wymaga zaangażowania totalnego. 24 godziny na dobę.
Z Pepem Guardiolą łączy polskiego trenera przynajmniej jedno. Obaj z zasady nie udzielają indywidualnych wywiadów, komunikując się ze światem na konferencjach prasowych. Inne są tylko motywacje. Hiszpan nie chce nikogo wyróżniać, chce natomiast panować nad spójnym przekazem, a Polak – co wiemy od jego otoczenia – uważa nadmiar kontaktów z dziennikarzami za zwyczajną stratę czasu. Całkiem ich nie unika, w wolnych chwilach na zgrupowaniu przystanie i odpowie na kilka pytań. Ale nic ponadto. Nie cytujcie, nie liczcie na długie zwierzenia. Trochę hojniejszy w słowach był trener tylko podczas grudniowego losowania grup Euro 2016 w Paryżu. Chyba nikt, kto wie, co dzieje się za kulisami, nie zgłasza jednak do Nawałki jakichkolwiek pretensji. Ten działa bowiem tak, jakby chciał doszczętnie skompromitować popularne przekonanie, że posada selekcjonera reprezentacji i współpracowników to wyzwanie znacznie mniej wymagające niż etat w klubie. Mecze odbywają się co miesiąc albo dwa, zgrupowania też, w dodatku klecisz je z niewielu “jednostek treningowych”. Znaczy robota trochę dla emeryta. Niektórzy mówią o tym wprost, José Mourinho wielokrotnie napomykał, że chciałby w przyszłości objąć reprezentację Portugalii, ale zamierza poczekać, aż się zestarzeje i znuży go codzienna młócka w klubie.
Salamon i Lewczuk – który z nich pojedzie na Euro i czy w ogóle któryś?
Selekcjoner zdecydował się na Salamona ze zmierzającego po awans do Serie A Cagliari. W kadrze nieobecny od blisko trzech lat, jednak Nawałka regularnie go obserwował. – Powołań nie dostawałem, ale byliśmy w kontakcie. Trener dzwonił, wymieniał elementy, nad którymi muszę pracować. Ostatnio przyjechał do mnie analityk Hubert Małowiejski, obserwujący sytuację innych kadrowiczów, więc liczyłem na powołanie – opowiadał w poniedziałek Salamon. 25-letni piłkarz jest wzrostu Szukały, dobrze gra w powietrzu, potrafi długimi podaniami wyprowadzić piłkę z własnej połowy. Lewczuk, który wiosną wyrósł na jednego z najlepszych obrońców ekstraklasy, jest z kolei odpowiednikiem Cionka. Piłkarzem uniwersalnym, potrafiącym grać na kilku pozycjach. Zawodnik Palermo nie tylko zastępował Glika (z Czechami), ale występował także na prawej obronie (z Grecją) i w parze z kapitanem Torino (ze Szwajcarią). Lewczuk i Cionek lubią grać siłowo, w bliskim kontakcie z napastnikami. Salamon i Lewczuk dostaną szanse, ale gdyby meczami z Serbią i Finlandią zasłużyli na miejsce obok Glika, byłaby to sensacja. Bardziej prawdopodobne, że obaj powalczą o pozycje rezerwowych na Euro 2016.
SUPER EXPRESS
W „Superaku” tylko jeden piłkarski tekst – o Miliku, który strzelając gola w piątym meczu z rzędu wyrównał rekord… Luisa Suareza.
– Można nawet powiedzieć, że dziś to najlepsza lewa noga w polskim futbolu. Ale trzeba też podkreślić, że prawa nie służy mu tylko do podpierania się w tramwaju. Bardzo rozwiną się pod tym względem – podkreśla Gilewicz. Milik ma dopiero 22 lata, a już ugruntowaną pozycję w mocnym zagranicznym klubie. Dla porównania Robert Lewandowski w tym wieku dopiero wyjeżdżał z Polski do Niemiec. – Piłkarskich dróg tych dwóch piłkarzy nie da się porównać. Arkowi wiele brakuje do Roberta, nie wiem, czy kiedykolwiek osiągnie jego poziom. Bardzo mu tego życzę. Fajnie, że przy Lewandowskim Milik może się wiele nowego nauczyć. Możemy cieszyć się, że mamy jedną z najlepszych ofensywnych par w Europie. Oby utrzymali formę do czerwca – zaznacza Gilewicz.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
„Przegląd” już nakręca pompkę i zapowiada nadchodzące mecze reprezentacji.
Polska to zupełnie inna drużyna. Szykuje się do wyjazdu na mistrzostwa Europy, gdzie – Kamil Glik, Łukasz Piszczek, Krychowiak, Arkadiusz Milik czy Robert Lewandowski – chcą czegoś więcej niż meczu kluczowego, o wszystko i o honor – jak to w XXI wieku na wielkich turniejach się powtarzało. (…) Dawniej Nawałka by się nie zgodził, żeby proporcje między obowiązkami na boisku, a poza nim były tak zachwiane. Praca wciąż jest najważniejsza, ale przez ponad dwa lata selekcjoner nauczył się piłkarzy, a oni jego. Ufają sobie i rozumieją bez słów – wystarczy spojrzenie i jeden wie, co drugi chce przekazać. Dlatego teraz, wyjątkowo, trenerowi wystarczą cztery odprawy na których przypomni zasady i schematy obowiązujące na boisku oraz przedmeczowe rozruchy (wtorek i piątek). – Czasu mało, ale nie narzekam, musi wystarczyć. Postawiłem na zawodników sprawdzonych w eliminacjach, którzy wiedzą, o co chodzi – powiedział trener.
Radomir Antić nie robi zbyt dobrej reklamy serbskiej piłce. Mówi o niej wprost – jest chora.
Jak to się dzieje, że Serbia, mimo niezłego składu i kilku gwiazd w drużynie, przegrała z kretesem już trzecie kolejne eliminacje wielkiej imprezy?
Odkąd odszedłem z kadry, w naszej piłce wydarzyło się wiele złych rzeczy. Działacze często zmieniali selekcjonerów, obecnie to stanowisko zajmuje człowiek bez żadnego autorytetu u zawodników. W federacji od lat rządzą ci sami ludzie. Po meczu z Czechami ogłoszono, że zmieni się prezes, ale nic się nie wydarzyło. Cały nasz futbol jest chory, nie tylko reprezentacja. Partizan rozgrywał niedawno trzy mecze bez udziału kibiców, a na spotkanie półfinału Pucharu Serbii Partizan – Spartak Subotica przyszło dwa tysiące widzów. Ludzie w Serbii są bardzo rozczarowani naszą piłką.
Ale macie bardzo dobrych piłkarzy – Branislav Ivanović i Nemanja Matić to podstawowi zawodnicy Chelsea, Aleksandar Koralov często gra w pierwszym składzie Manchesteru City. Kilku innych też występuje w niezłych europejskich klubach. Wasza drużyna powinna się liczyć w Europie.
Wielcy piłkarze nie decydują o sile zespołu. Tę buduje atmosfera w drużynie. Popatrzcie na Barcelonę. Jest tam trzech genialnych napastników, ale nie rywalizują ze sobą. Razem wychodzą nawet na rozgrzewkę. Widać, że cieszą się wspólną grą.
W programie Euromisja 2016 tematów nie brakowało. Jednym z nich była obecność w kadrze Karola Linettego. Po co młody lechita pojechał na zgrupowanie, skoro i tak nie zagra?
– W świecie zawodowej piłki piłkarz ukształtowany, który grał w europejskich pucharach, nie musi teraz uczestniczyć w zajęciach taktycznych, żeby w czerwcu wiedzieć, co ma zagrać. Tych odpraw do tego czasu będzie ze trzydzieści i znajdzie się czas, żeby przekazać uwagi i pokazać graczom, jakie błędy popełniali. To kwestia zobowiązań sponsorskich. Widocznie Linetty ma uczestniczyć w nagrywaniu reklam dla sponsorów kadry – mówił dziennikarz Polsatu. Inną diagnozę postawi Rudzki. Według niego Linetty jest piłkarzem, który musi być specjalnie traktowany i Nawałka doskonale zdaje sobie z tego sprawę. – Piłkarz Lecha potrzebował dużo czasu, żeby wpasować się w grupę, żeby odnaleźć się w reprezentacji. Wszyscy pamiętamy, co działo się na zgrupowaniu przed meczem z Niemcami we Frankfurcie. Karol na treningu dostał piłką w głowę od Kuby Błaszczykowskiego. Przeważnie po czymś takim zawodnik wstałby, otrzepał się i grał dalej. Linetty stwierdził, że nie będzie w stanie zagrać z Niemcami. W drużynie była „szyderka”, że Krychowiak może zagrać z pękniętym żebrem, a Karol dostał w głowę i wypadł z drużyny. (…) Nawałka zdaje sobie sprawę, że ten gracz może potrzebować innego traktowania i ma do niego bardziej ojcowskie podejście.
Piast kompletnie sobie nie radzi z grą poza Gliwicami. A nieprzypadkowo mówi się, że mistrzostwo zdobywa się na stadionach w Bielsku-Białej, Kielcach czy Łęcznej.
Coś niedobrego dzieje się z zespołem trenera Radoslava Latala, gdy przychodzi mu grać poza Gliwicami. Ostatnie zwycięstwo na boisku rywala odniósł w Niecieczy. Wtedy po szalonym meczu wygrał 5:3, a czeski szkoleniowiec był… wściekły na swoją drużynę za niefrasobliwość w obronie. Obecnie w ekstraklasie dłużej na kolejną wygraną na wyjeździe czekają tylko dwie drużyny, które generalnie zawodzą w lidze, czyli Górnik Łęczna (ostatnia wygrana 21 września z Koroną 2:0) oraz Korona Kielce (8 listopada 2015 1:0 z Górnikiem Zabrze). W ostatnich sześciu meczach Piast doznał dwóch porażek, a cztery mecze zakończyły się remisami. Bilans bramkowy wynoszący 6:11, także nie jest powodem do dumy.
Przegląd podlicza bilans Jurija Szatałowa. Najdłużej pracujący szkoleniowiec w Ekstraklasie nie broni się wynikami.
Trener Górnika Łęczna Jurij Szatałow jest najdłużej pracującym trenerem wśród wszystkich obecnie prowadzących zespoły w ekstraklasie, ale jego pozycji nie uzasadniają wyniki, jakie uzyskuje ze swoją drużyną. Objął zespół z Lubelszczyzny jeszcze w I lidze, ale po awansie nie jest w stanie z nim wiele zdziałać. W ubiegłym sezonie Górnik do ostatniej kolejki walczył o utrzymanie, jest jednym z kandydatów do spadku również w obecnym. Nie ma w tym przypadku, ponieważ Szatałow w klasyfikacji trenerów, którzy najlepiej punktują z obecnymi klubami w ekstraklasie, jest na 14. miejscu (1,16 pkt na mecz), czyli takim samym, jak Górnik w lidze. Gorsze statystyki mają od niego tylko szkoleniowiec Korony Marcin Brosz (1,11 pkt na mecz) i Mariusz Rumak (…).