Reklama

Cudowny biznes Śląska. Ściągnął piłkarza na dwa mecze

redakcja

Autor:redakcja

22 marca 2016, 18:04 • 2 min czytania 0 komentarzy

Już od początku transfer Igora Tyszczenki pachniał lekką niegospodarnością. Można się było zastanawiać, po co sprowadzać kolejnego prawego obrońcę, skoro w klubie są już Zieliński i Ostrowski. Jasne, nie mówimy, że to jakieś asy z niepodważalną renomą, ale po prostu – masz w kadrze dwóch prawych obrońców, to szukaj wzmocnień na innych pozycjach, ewentualnie z którymś się pożegnaj i wtedy pomyśl. Tym bardziej, że Tyszczenko też raczej prochu by nie wymyślił – jeszcze nie tak dawno nie dał sobie przecież rady w Arce Gdynia.

Cudowny biznes Śląska. Ściągnął piłkarza na dwa mecze

Szukiełowicz klepnął transfer, zawodnik przyjechał do Wrocławia, wszyscy byli zadowoleni. Tylko że minęło pięć meczów, Szukiełowicza już nie było, Tyszczenko nie zdążył rozegrać nawet dwóch pełnych spotkań, a już został zesłany do gry w rezerwach i powoli zaczyna pakować walizki.

W dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym” znajdujemy słowa Mariusza Rumaka, który mówi tak: – Mamy czterech graczy spoza Unii: Dudu, Ryotę Moriokę, Laszę Dwalego i Tyszczenkę. Ponieważ zgodnie z przepisami na boisku może przebywać tylko trzech, do meczowej osiemnastki też będę powoływał tylko trzech. Wszystko po to, żeby móc optymalnie podejmować decyzje o zmianach w trakcie spotkania.

Należy to rozumieć jednoznacznie – byłbyś z Unii Europejskiej, może byśmy się zastanowili. A tak – sorry-Gregory, pograć to ty sobie możesz z Piastem Żmigród czy Budowlanymi Lubsko.

Rumaka oczywiście rozumiemy – chce mieć większe pole manewru, a miejsca na ławce są ograniczone. Wiadomo, że lepiej mieć na niej choćby Moriokę, który (przynajmniej w teorii) może odmienić losy spotkania, niż dwóch prawych obrońców. Tym bardziej, że jeśli na boisko wszedłby np. wspomniany Morioka, jeden z nich byłby Rumakowi na tej ławce potrzebny tak jak zajęcia z Grzesiakiem.

Reklama

Warto więc zadać to pytanie: po co Śląsk w ogóle ściągał do klubu trzeciego prawego obrońcę, w dodatku spoza Unii Europejskiej? Po to, żeby powkurwiać księgową? Gdzie tu wizja, gdzie tu jakakolwiek logika? Kasparow był w stanie przewidzieć strategię na dziesięć ruchów do przodu, Śląsk ma problem z dwoma. Nawet nie zdążyliśmy pokręcić beczki ze śmiesznego nazwiska Tyszczenki, a ten już został odpalony.

Oczywiście, Ukrainiec fortuny pewnie nie zarabia, ale nie mówimy też o klubie, który prowadzi podziemną fabrykę pieniędzy. To takie kolejne przypomnienie dla porywczych kibiców – pensja Tyszczenko mogła pójść na opłacenie bardziej godnych piłkarzy.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...